Kudłacze w podróży. Włochy na trzy collie
Od kilku tygodni można kupić książkę „Kudłacze w podróży. Włochy na trzy collie” autorstwa Anny Wyrzykowskiej i Mikołaja Wyrzykowskiego. To członkowie sympatycznej rodziny, która w zeszłym roku zwiedziła Włochy kamperem w towarzystwie stadka pełnych energii owczarków szkockich.
Przed rozpoczęciem lektury należy zdać sobie sprawę, że książka nie jest zwykłym przewodnikiem po Italii. Jest bogato ilustrowana zdjęciami (białymi i kolorowymi), a jej treść gęsto przeplatają opowieści o mijanych miejscach oraz zachwytach nad urodą włoskich zabytków i pejzaży, jednak przede wszystkim to opowieść o rodzinie. I to o rodzinie wieloosobowej, ponieważ złożonej z trzech członków dwunożnych i trzech czterołapych. „Kudłacze w podróży” to o wiele więcej niż przewodnik – to skarbnica wiedzy o włoskich atrakcjach, zwyczajach i krajobrazach przekazywana jak najbardziej subiektywnie przez rodzinę kochającą podróże, wolność i psy.
Kamperem przez Włochy
Podróż, jaką w 2012 roku odbyła rodzina Wyrzykowskich, jest mocno osadzona w „tu i teraz”. Nie tylko poznajemy Włochy oczyma camperistów, ale i dowiadujemy się, kiedy dokładnie byli w danych miastach. Gdy w Warszawie rozgrywał się półfinałowy mecz Euro Włochy-Niemcy, oni zasiedli w jednym z barów na głównym placu w Asyżu i wraz z Włochami cieszyli się ze zwycięstwa. Czytając ten rozdział, możemy poczuć się, jak byśmy byli tam razem z nimi: „Tuż po ostatnim gwizdku przepełnieni radością mieszkańcy Asyżu chwytają w ręce flagi i wsiadają na skutery, do samochodów, by z wciśniętym klaksonem okrążyć miasto, roznieść wszędzie wieść o zwycięstwie. Ci, którzy ich widzą, witają ich śpiewem i oklaskami. Wszyscy się cieszą: mieszkańcy, turyści, my, nasze psy. Całe miasto aż huczy, aż urosło od tej dumy ze zwycięstwa. Tak wygląda włoska fiesta!”. Kiedy natomiast Hiszpanie pokonywali włoską drużynę w Kijowie, rodzina Wyrzykowskich wsłuchiwała się w pełną smutku ciszę panującą w restauracji w San Giovanni Rotondo. „Bitwa jednej armii. Jak pojedynek trolla z gnomem. (…) Porażka spadła na włoskich wojowników jak grom z jasnego nieba”.
Anna Wyrzykowska
Z książki „Kudłacze w podróży. Włochy na trzy collie” dowiemy się o wiele więcej, niż tylko gdzie warto pojechać, będąc we Włoszech. Poznamy losy wielu świętych, w tym pasjonującą opowieść o świętej Ricie, świętym Franciszku, Ojcu Pio, o świętym Antonim i innych postaciach, które odcisnęły swój ślad w historii. Dowiemy się czemu większość domów w Asyżu posiada troje drzwi (i czemu przez jedne z nich nigdy się nie przechodzi) oraz dlaczego najdroższa kawa na świecie jest taka droga. Dowiemy się, gdzie miłość wyznaje się na karteczkach, a gdzie za pomocą kłódek. Poznamy miejsca, w których można zatrzymać się absolutnie za darmo. A przede wszystkim przekonamy się, że kiedy spotykają się dobrzy ludzie, potrafią się porozumieć nawet bez znajomości języka.
Melancholia i konkrety
Każdy rozdział „Kudłaczy…”, każda kolejna opowieść jest podpisana imieniem autora. Z czasem, kiedy wczytujemy się w książkę, przestajemy sprawdzać, kto napisał kolejną część – to już się wie. Rozdziały napisane przez Annę są pełne konkretów, opowiadają nam historie znanych postaci, których domy lub świątynie się odwiedza. Poznajemy legendy, a także twardo trzymające się ziemi fakty. Mikołaj również zwraca uwagę na szczegóły, ale w zupełnie inny sposób. Przystaje nad detalami, dzieląc się z czytelnikiem uczuciem, jakie dany przedmiot w nim wywołuje. Anna wiedzie nas przez wąskie włoskie uliczki, pokazując urodę oglądanych zabytków i ich dzieje. Mikołaj zatrzymuje się co krok, kontemplując chwilę i przekazując nam nastrój i impresję. To on przeplata tekst metaforami i opisuje rzeczywistość poważnym poetyckim językiem, rzadko spotykanym u tak młodego mężczyzny. Jego określenia typu „posągi ozdobione w brąz” i „dom Julii pełen miłości oklejonej gumą do żucia” zachwycają i mówią o danym miejscu więcej, niż encyklopedyczne rozdziały w klasycznych przewodnikach.
Mikołaj Wyrzykowski
Nie można pominąć „tre lassie”, czyli rozszczekanej gromadki płomiennowłosych kudłaczy, przemierzających Włochy wraz z opiekunami. Caro, Lalka i Nebra wzbudzały powszechne zainteresowanie, pokazując jednocześnie ludzką dobroć. Nie brakowało osób, które chciały je choćby pogłaskać lub zrobić sobie zdjęcie z puszystymi czworonogami. W książce państwa Wyrzykowskich przewija się wiele historii o napełnianiu psich misek wodą, zagadywaniu i przyjaznych uśmiechach napotykanych na każdym kroku. Bez wątpienia collie towarzyszące camperistom otwierały ludzkie serca. Takie relacje bardzo ocieplają i tak pełną ciepła i serdeczności opowieść, sprawiając, że chce się pojechać w te wszystkie miejsca, gdzie żyją sympatyczni ludzie tak otwarci na przybyszów z zagranicy. Kto wie, może po takiej podróży i my zasiądziemy do swojej książki – tak, jak radzi nam rodzina Wyrzykowskich?
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)