Chianalea di Scilla

Chianalea di Scilla – główne zdjęcie

Miłośnicy morza pokochają najstarszą dzielnicę Scilli. W Chianalea odpoczną, wyciszą się i zrelaksują przy szumie fal. Odprężą, spacerując wąskimi uliczkami. Spędzą cudowne wieczory przy lampce wina i muzyce na żywo.

Leżąca na kalabryjskim wybrzeżu, pomiędzy zboczami masywu Aspromonte a Morzem Tyrreńskim, Scilla szczyci się wieloma atutami od lat kuszącymi turystów. Do najważniejszych z nich należy Chianalea, najstarsza dzielnica kurortu, zwana również Acquagrande lub Canales. Drugie określenie zawdzięcza architekturze – tworzące ją nieduże domeczki budowane bezpośrednio na skałach są oddzielone od siebie małymi alejkami przypominającymi kanały schodzące wprost do morza.

Życie zgodnie z morzem

Chianalea tętni życiem, co jest zasługą nie tyle liczebności turystów, co rybaków wypływających każdego dnia na połowy. Spacerując malowniczymi uliczkami, spotkamy ich na każdym kroku – a to naprawiających sieci, a to oprawiających ryby, a to przygotowujących łódki do pracy.

Niekwestionowanym królem lokalnej kuchni jest miecznik. Przyrządza się go tutaj według tradycyjnych receptur na kilka sposobów, w tym w piekarniku, na patelni oraz w sosie z grubym i sprężystym makaronem maccheroni.

W mało którym miejscu tak intensywnie słychać szum morza. Fale rozbijają się o skały, jakby próbując swoich sił – czy w końcu uda się uszczknąć nieco lądu, oderwać kawałek i łapczywie pochłonąć? Szum wody jest tłem do życia dla mieszkańców oraz dla nocujących w którymś z hoteli turystów. Trudno o lepszy relaks przed snem.

Nocleg w Chianalea

A gdzie możemy spędzić jedną bądź więcej nocy? Na przykład w 4-gwiazdkowym hotelu Il Principe di Scilla, w którym luksus idealnie łączy się z możliwością nieskrępowanego kontaktu z naturą. Hotel mieści się w zabudowaniach, które w XV wieku należały do starego rodu De Nava, później rezydencja zmieniła właściciela – i nieco charakter. Wciąż jednak jej wnętrza zachowały dawny urok, smak i klasę, są pełne przepychu, wręcz królewskie. Poranna kawa wypita na tarasie apartamentu z widokiem na zatokę to czysta rozkosz. Siedząc przy stoliku, możemy nastawić twarz na promienie słońca i pozwolić łagodnej morskiej bryzie muskać skórę. Za plecami komfortowy apartament, przed oczyma błękit morza – czyż może być cudowniejszy początek dnia?

Oczywiście, noc w takich warunkach wiąże się ze sporym uszczupleniem portfela. Musimy liczyć się z minimalnym kosztem w wysokości 150 euro.

O wiele mniej zapłaci turysta, który zdecyduje się na ofertę Bed And Breakfast Casa Vela Scilla. Do wyboru ma studio bądź apartament z widokiem na morze. Właściciele obiektu oferują również możliwość nabycia domowej produkcji trunku (prowadzą winiarnię). Można je spożyć przy stoliku na parterze, słuchając muzyki na żywo. Ceny noclegu zaczynają się od 50 euro (przełom kwietnia i maja), a kończą na 120 euro w szczycie sezonu (sierpień).

A ci, którzy zamiast luksusów wolą być jak najbliżej tego, co najpiękniejsze w Chianalea, mogą zatrzymać swój pojazd na parkingu dla kamperów – Area Sosta Camper a Scilla. Czeka na gości w okresie 15 maja – 15 września. Pierwsza noc na nim kosztuje 10 euro, zaś kolejne 8 euro.

Witamy w Scilli!

Jakiekolwiek miejsce na nocleg wybierzemy, będziemy mieć możliwość ujrzenia wspaniałego wschodu słońca. Chianalea to uroczy zakątek jednego z najpiękniejszych włoskich miasteczek, więc wypoczniemy tu jak nigdzie indziej. Można się w nim przypatrzeć leniwemu życiu mieszkańców – młodszych przy swoich łodziach, zaś starszych łapiących z przyjemnością słońce w otwartych drzwiach swoich domków.

Piękny jest zresztą cały region. Reggio di Calabria to prowincja gęstych lasów z kasztanami, bukami, jodłami i dębami, porastająca gajami oliwnymi i połaciami winorośli. Znajdziemy w niej także wspaniałe klify i liczne rybackie wioseczki z ciasną zabudową wykorzystującą każdą sposobną ku temu przestrzeń.

Chianalea di Scilla – zdjęcie 1
Chianalea di Scilla – zdjęcie 2
Chianalea di Scilla – zdjęcie 3
Chianalea di Scilla – zdjęcie 4
Ken.G
Ken.G

Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)

Czytaj także