Rowerem wokół jeziora Ledro: poznaj uroki campingu Al Sole, niedaleko Gardy

Rowerem wokół jeziora Ledro: poznaj uroki campingu Al Sole, niedaleko Gardy – główne zdjęcie

Jeśli marzysz o aktywnym wypoczynku w malowniczym otoczeniu gór i jezior, Camping Al Sole nad jeziorem Ledro to idealne miejsce dla Ciebie. Położony zaledwie kilkanaście kilometrów od jeziora Garda, oferuje doskonałą bazę dla miłośników rowerowych przygód oraz relaksu na łonie natury.​

Trasy rowerowe wokół jeziora Ledro

Jezioro Ledro otaczają liczne trasy rowerowe o różnym stopniu trudności, co czyni je atrakcyjnym miejscem zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych rowerzystów. Jedną z popularnych tras jest pętla wokół jeziora, o długości około 10 km, prowadząca przez urokliwe miejscowości i oferująca zapierające dech w piersiach widoki.

Dla bardziej zaawansowanych rowerzystów dostępne są trasy prowadzące do okolicznych dolin i przełęczy, takich jak Tremalzo czy Bocca di Trat, oferujące wyzwania i niezapomniane panoramy.

Camping Al Sole – idealna baza dla rowerzystów

Camping Al Sole to nie tylko komfortowe zakwaterowanie, ale także doskonałe zaplecze dla miłośników dwóch kółek. Na terenie kempingu znajduje się wypożyczalnia Ledro Bike Rentals, oferująca szeroki wybór rowerów, w tym elektrycznych i górskich, oraz profesjonalny serwis rowerowy.

Dodatkowo, kemping organizuje wycieczki z przewodnikiem, które pozwalają odkryć najpiękniejsze zakątki regionu, a także udziela informacji na temat tras i atrakcji w okolicy.​

Atrakcje i relaks po intensywnym dniu

Po dniu spędzonym na rowerze, goście Campingu Al Sole mogą zrelaksować się na prywatnej plaży nad jeziorem Ledro, skorzystać z podgrzewanego basenu czy odwiedzić strefę wellness z sauną i jacuzzi . Dla dzieci przygotowano plac zabaw oraz program animacyjny, a restauracja na terenie kempingu serwuje dania kuchni włoskiej i lokalne specjały.


Camping Al Sole to idealne miejsce dla rodzin i pasjonatów rowerowych wypraw, łączące aktywny wypoczynek z komfortem i bliskością natury. Więcej informacji oraz możliwość rezerwacji znajdziesz na profilu kempingu w serwisie CampRest: https://camprest.com/pl/kempingi/wlochy/trydent-gorna-adyga/camping-al-sole.

Rowerem wokół jeziora Ledro: poznaj uroki campingu Al Sole, niedaleko Gardy – zdjęcie 1
Rowerem wokół jeziora Ledro: poznaj uroki campingu Al Sole, niedaleko Gardy – zdjęcie 2
Rowerem wokół jeziora Ledro: poznaj uroki campingu Al Sole, niedaleko Gardy – zdjęcie 3
Rowerem wokół jeziora Ledro: poznaj uroki campingu Al Sole, niedaleko Gardy – zdjęcie 4
CampRest.com
CampRest.com

Portal CampRest stworzyliśmy dla ludzi, którzy cenią wolność i podróżują na własną rękę.

Czytaj także

SłoVWacja, VWęgry by VW T3 Silesia – zdjęcie 1
Relacje z podróży
SłoVWacja, VWęgry by VW T3 Silesia
Kiedy planowaliśmy tygodniowy urlop w 2013 nasze podróżnicze życie i nie tylko zmieniło się całkowicie, bo na świecie pojawili się nowi członkowie rodzin, dwie małe córeczki. Pokusa była większa od zdrowego rozsądku, zresztą dziewczyny skutecznie zaprawialiśmy na zlotach i tak 2 miesięczne i 5 miesięczne maluszki zostały zapakowane na wakacje. Pojechaliśmy w dwa auta trasą: Słowacja - Węgry. Plan był prosty, zajechać tak daleko jak dadzą dziewczyny. Pierwszy dłuższy postój zaplanowaliśmy w Trenczynie na kempingu na wyspie. Lokalizacja bardzo zachęcająca - wyspa na rzece Vah z widokiem na zamek. Malowniczo? Sielanka kończyła się na tym, więc zostaliśmy tam tylko jedną noc, którą panowie skutecznie wykorzystali na degustację piwa w barze na terenie kempingu. Następnego dnia wyjechaliśmy dosyć późno, bo liczyliśmy na to że piwne procenty wyparują, ale jednak  trzeba było zastosować fortel z zamianą kierowcy z pasażerem  Przejechaliśmy kilkadziesiąt kilometrów bardzo spokojnie, a później z busa zaczęło być słychać metaliczny odgłos. Czasem przy jeździe z górki, czasem na biegu, czasem na luzie. Szargało nam to nerwy, co gorsza nie dało się tak jechać bez obawy o poważną awarię. Ludzie nieco się dziwili, kiedy przez chwilę jeden z chłopaków biegł z głową przy lewym tylnym kole, bo to z tej części busa dochodził odgłos. Postanowiliśmy zrobić postój na stacji benzynowej, żeby zajrzeć co było powodem zamieszania. Miejsce na postój jak marzenie - stacja, a zaraz obok restauracja - dziewczyny idą do restauracji z maluchami, a chłopaki usuwają awarię. Radość trwała  krótko, bo to okazał się być dom publiczny, a nie restauracja. Toteż dziewczyny w fordzie popijały zimne napoje, obok fruwały szerszenie, a chłopaki walili młotkiem w koło. Po kilku godzinach zapadła decyzja - jedziemy na kemping, gdzie będzie można spokojnie zajrzeć do koła, a w razie czego czekać na posiłki z Polski. Dojechaliśmy do Zwolenia na Słowacji, nooo tu dopiero komuna odcisnęła piętno na kempingach, takich toalet to dawno nie widzieliśmy. Upiorne alejki z kibelków z blachy, słabo oświetlone, przerażające, na kempingu tylko kilka osób, straszy. Nawet nie rozpakowaliśmy się, oby jak najszybciej usunąć awarię i jechać dalej. Kilka telefonów do znajomych, potwierdzenie teorii - to przegub , wniosek - można jechać dalej, ale będzie robiło się coraz głośniej i nieprzyjemnie. Dla rozluźnienia wieczorem postanowiliśmy zrobić sobie kino letnie, wleźliśmy w śpiwory, bo noce już chłodne i delektowaliśmy się oskarową produkcją Wróg Publiczny, dziwny wybór na wakacyjny wieczór, więc rozeszliśmy się niepostrzeżenie do samochodów. Rano panowie dokręcili  łożysko i jedziemy dalej pod Eger ( duże miasto to nasz cel, kemping miał być ładny, nie ma co siedzieć na tym, o który upominają się twórcy tanich horrorów ) tam znajdziemy jakiś sklep albo mechanika. Po drodze zauważyliśmy sklep z częściami samochodowymi, zatrzymujemy się, sprzedawca kieruje nas do mechanika tuż obok, a tam przemiły Węgier - właściciel zakładu zagląda pod busa, potwierdza, że to przegub, pisze na kartce nazwę części po węgiersku i nazwę sklepu, który jest w Egerze i w którym można zamówić część. Dojeżdżamy do Szarvaskő, tutaj ma być nasz docelowy kemping, zniechęceni poprzednimi dwoma, przejeżdżamy przez piękny drewniany most, ozdobiony drewnianymi donicami z kwiatami, przepychamy się z wozem asenizacyjnym i nagle wchodzimy na kemping z wydzielonymi żywopłotem boksami, pięknym budynkiem toalet, wiatą i letnią kuchnią, ścianką do wspinaczek, miejscami na ogniska, jeziorkiem, wodospadem, placem zabaw i hotelem. Na polu kilka samochodów z Polski, Belgii, Węgier. Ufff. jest dobrze, jest czysto i bardzo ładnie. http://www.oko-park.hu/ poza nieco upierdliwą drogą, położoną blisko kempingu, jest super. Stąd robimy autobusowe wycieczki do Egeru, Belapatfalva, Szilvásvárad. Szczególnie polecamy w Szilvásvárad szlak kolejki, warto podjechać na górną stację pod wodospady i wracać pieszo pięknymi ścieżkami. Tutaj na parkingu zjadamy tłustego pączka na słono czyli langosza, kto nie próbował niech żałuje, chociaż wątroba mu to wybaczy, bo jest to istna bomba kaloryczna. W Belapatfalva podziwiamy klasztor, kupujemy obrus od przemiłej Węgierki, która na miejscu hatuje na lnianych materiałach. Z wycieczki z Egeru wracamy z warzywami oraz mięsem i wieczorem dla naszych nowych znajomych z Polski i Belgii robimy prawdziwy gulasz nad ogniskiem. Garnek odpowiedniej wielkości znajdujemy w kuchni kempingowej, rozpalamy ogień w kominku i spędzamy przemiły wieczór z parą Polaków i Belgów. Chłopaki w międzyczasie naprawiają busa. Tak miło mija nam kilka dni, w piątek pakujemy się, bo w sobotę część ekipy wzywają ich obowiązki. Pozostała trójka zostaje jeszcze na kilka dni na Węgrzech, ale przemieszcza się bliżej Budapesztu do miejscowości Papa, gdzie jest ładny kemping http://www.termalcamping.de/a obok baseny termalne - to tutaj jest połowa Niemiec, druga pewnie w Hajduszoboszlo. Załapujemy się na Rajd Hungarian Baja 2013, gdzie Krzysztof Hołowczyc i pilot Andreas Schulz zajęli 2. miejsce, a my taplamy się z córeczką w ciepłych wodach. W podróży z takim małym ludzikiem ważne są inne rzeczy, takie np. jak osobny pokój dla dziecka z wanienką i przewijakiem, czyste toalety i spokojny kemping, a to wszystko tam było zresztą na obu kempingach - na Węgrzech, na Słowacji niestety już nie. Na Węgrzech nam się podobało, chociaż zwiedziliśmy znacznie mniej niż zwykle, za to opanowaliśmy podróżowanie autobusami po obcym kraju z wózkami, torbami, aparatami i innymi przydasiami i nic nie zgubliliśmy. W 2014 planujemy dużo dłuższą trasę i zdecydowanie dłuższy urlop.