Dachy sypialne CAMPROOF od Camper4Mountain

Dachy sypialne CAMPROOF od Camper4Mountain – główne zdjęcie

Ostatnimi laty niezwykle popularne stają się przebudowy pojazdów typu van/blaszak na auta wielozadaniowe i turystyczne. Wiele firm i zakładów produkcyjnych dostosowało ofertę i profil działalności do potrzeb mobilnych klientów. Wśród akcesoriów olbrzymim powodzeniem cieszą się dachy sypialne. Dzięki nim, jak się okazuje, można nawet z niewielkiego rodzinnego vana uczynić w pełni funkcjonalnego kampera. Jeśli posiadasz na przykład vana typu VW T5 i podróżujesz z rodziną i z dziećmi podnoszony dach to idealny sposób na stworzenie na pokładzie dodatkowych dwóch miejsc do spania.

Spanie na dachu – same korzyści

Dach Camproof zamontowany przez Camper4mountain

Wśród renomowanych producentów tego typu rozwiązań znaleźć można polskie marki, a wśród nich znaną z rewelacyjnego stosunku jakości do ceny markę CAMP ROOF. Camper4Mountain jest autoryzowanym partnerem tego producenta i z powodzeniem montuje rozwiązania tej firmy w szerokim spektrum pojazdów.

Do jakich auto można zamontować dach sypialny CAMPROOF?

Trudno obecnie wyobrazić sobie nowoczesnego campervana bez dachu sypialnego. Dzięki zastosowaniu tego rozwiązania zyskujemy nie tylko wygodne miejsce do spania, ale także wydatnie zwiększyć możemy prześwit/wysokość użytkową wewnątrz pojazdu. Dzięki temu możemy stanąć w wyprostowanej pozycji czy wygodnie skorzystać z kuchni/salonu. W ofercie Camper4Mountain znajdziemy modele dachów dla następujących pojazdów:

  • VW T6 (wersja krótka i długa) (ABE/TUV)
  • VW T5 (wersja krótka i długa) (ABE/TUV)
  • VW T4 (wersja krótka i długa)
  • Renault Trafic (wersja krótka II gen oraz wersja długa III gen)
  • Opel Vivaro (wersja krótka I gen oraz wersja długa II gen)
  • Citroen Jumpy M po 2016r
  • Toyota Proace M II od 2016r
  • Peugeot Expert M po 2016r
  • Opel Zafira Life po 2019r
  • Fiat Scudo M (od 2021r)
  • Sprinter (do 2016)
  • Crafter 
  • MAN TGE (po 2017)

Dachy spełniają rygorystyczne normy jakościowe i z powodzeniem przechodzą kontrole TUV w Niemczech. Camper4mountain jako dystrybutor dachów Camp-Roof specjalizuje się w ich montażu i technologicznie doprowadził proces do perfekcji:

Jako jedyni w Europie mamy opracowany system wykończenia i obróbek dachów w multivanach, gdzie przebudowujemy kanały nawiewowe , zmieniamy ich lokalizację, zmieniamy elektrykę nawiewów i oświetlenia, wykończenia to wysokiej jakości alcantara, dodatkowo kolorem dopasowana do słupków w aucie. Nie ma tu gumowych uszczelek, wkrętów z zaślepkami, czy plastikowych nakładek. Można również na życzenie obszyć słupki tak, by pasowały kolorystycznie do sufitu w naszym dachu. Dodatkowo - tylko u nas - można dołożyć „gwieździste niebo” ze sterowaniem kolorami (RGB). Mamy także opracowany system nawiewu ogrzewania Webasto na górę. Warto również zauważyć, że posiadamy szeroka gamę kolorów namiotów dachowych do wyboru. To wszystko daje naprawdę szerokie pole do personalizacji pod każdym względem”
Piotr Wiśniewski, Camper4Mountain

Jak długo trwa montaż dachu sypialnego?

Podczas gdy na produkcję kompletnego kampera w firmie C4M terminy są dość odległe, to montaż dachów odbywa się na bieżąco – czas oczekiwania z reguły nie przekracza 2-3 tygodni. Umożliwia to oddzielna linia montażowa, na której montowane są same dachy i dodatki z listy opcji. Wspomniany termin wynika z faktu, że w większości przypadków dach trzeba polakierować, jako że standardowo jest on biały. Zaplecze techniczne firmy daje również taką możliwość dzięki własnej lakierni.

Jaki dach sypialny do vana?

Odpowiedź jest oczywista: Camproof! Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że są one idealnie dopasowane do konkretnych modeli pojazdów. Sprawia to, że są dla użytkownika końcowego bezproblemowe, a przede wszystkim bezpieczne i szczelne. Mamy tu podwójny system zabezpieczenia przed niekontrolowanym otwarciem/poderwaniem dachu (pasy i dodatkowo metalowe klamry). Cisza i aerodynamika to także ważne argumenty przy wyborze dachu, a Camproof spełnia tu najwyższe standardy. Dla pełni komfortu użytkowania w każdych niemal warunkach namiot dachowy jest wodoodporny. Kolejną zaletą jest fakt, że złożony dach nie ma znaczącego wpływu na wysokość pojazdu. Jest to istotne zwłaszcza w przypadku codziennego użytkowania auta w mieście (choćby w parkingach wielopoziomowych).

Gdzie zamontuję dach sypialny?

Dach sypialny, Camper4mountain

Wybór dachu to jedno. Pamiętaj, że bardzo ważne jest jednak to, by został profesjonalnie zamontowany. Profesjonalny montaż podnoszonego dachu sypialnego musi odbyć się przy użyciu odpowiednich narzędzi i w sposób zgodny z technologią producenta. Każdy z nas chciałby przecież, by ten ważny element auta był szczelny, nie generował hałasu w trakcie jazdy i optycznie oraz estetycznie wzbogacał wnętrze pojazdu. Taki efekt osiągnąć pozwolą nam tylko fachowcy. Długotrwała, bezproblemowa eksploatacja oraz gwarancja to oczywiste korzyści.

Jeśli zainteresował Was podnoszony dach sypialny i uważacie, że rozwiązanie to mogłoby sprawdzić się w Waszym aucie, to warto zajrzeć na stronę Camper4Mountain, gdzie dowiecie się więcej na temat oferty i orientacyjnych cen: https://camper4mountain.eu/dachy

Galeria

Dachy sypialne CAMPROOF od Camper4Mountain – zdjęcie 1
Dachy sypialne CAMPROOF od Camper4Mountain – zdjęcie 2
Dachy sypialne CAMPROOF od Camper4Mountain – zdjęcie 3
Dachy sypialne CAMPROOF od Camper4Mountain – zdjęcie 4
Maciej Kinal
Maciej Kinal

Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.

Czytaj także

Ameryka Samochodem cz. 4/10 - Joshua Tree Park – zdjęcie 1
Relacje z podróży
Ameryka Samochodem cz. 4/10 - Joshua Tree Park
Obudziliśmy się jak zwykle po 6-tej, w prawdziwym motelu z amerykańskich horrorow – Safari Motel  Inn – żywcem wyjęty z Psychozy  Hitshckocka. Ściany z dykty, więc całą noc słyszeliśmy przejeżdżające samochody i pierdzenie sąsiadów. Wiemy na co nasz motel łapie przejezdnych – otóż, na eksponowane hasło „large pool”.Tym razem zjedliśmy śniadanko przygotowane we własnym zakresie i ruszyliśmy do Joshua Tree National Park. Okazało się, że mieszkaliśmy (w nocy tego nie zauważyliśmy) przy samym wjeździe do parku. O 9-tej więc byliśmy już po wizycie w Visitors Center, gdzie wyposażyliśmy się we wszystkie mapy i ruszyliśmy na podbój parku. Starszy pan (strażnik), który wyposażył nas w niezbędne informacje nt poruszania się po parku rozpoznał nas „po akcencie” i – już bodaj drugi raz jak dotąd – okazało się, że amerykanie rozpoznają nasz język :-)Na początku zachwyciliśmy się widokiem niesamowitych w swym wyglądzie drzew Joshua od których pochodzi nazwa parku. Później totalna zmiana otoczenia – Hidden Valley – ukryta dolina przywitała nas bajecznymi skałkami. M.in. zrobiliśmy sobie spacer do Czaszki – Skull Rock (kawałek fajnej skały…) Zaliczyliśmy nawet mały spacerek (wracając do auta) na chwilę tracąc orientację – a wszystko dookoła takie podobne… Ogólnie rzecz ujmując: pustynia, drzewa Joshua,  wieksze i miejsze kamienie i tak kilka godzin.Kiey View – widok z góry na kosmiczny krajobraz – super punkt widokowy. Co rusz mijamy harleyowców mknących na swych maszynach po bezdrożach amerykańskiego parku.Na koniec kaktusowy ogród.  Kaktusy, które wyglądały jak włochate tarantule  okazały się agresywne – zaatakowały Gmurcie – jak krwiożercze stwory rzuciły, WPIŁY SIĘ swoimi kolcami w jej nogę. Dokumentacja z usuwania obcego ciała z jej nogi wkrótce. Akcja ratunkowa przebiegła pomyślnie (Jerzu niczym wprawiony w bojach chirurg wyłuskał z iście zegarmistrzowską precyzją kilkadziesiąt igieł z nogi Gmurci.) Było krwawo, operacja się udała, pacjentka przeżyła :-)I tak znowu w trasie skąd do Was piszemy jadąc legendarną drogą Route 66. Szukamy jakiegoś jedzenia, ale od ponad 200 km tylko pustynia, droga przed nami na wprost, a na horyzoncie przepiękne góry.Minęła 1-sza w nocy. Oczywiście całe towarzystwo dawno już śpi. Jeszcze trochę i zostanę posądzony o czerpanie mocy z jakichś podejrzanych „ekologicznych źródeł”… Tak to już jest  - na urlopie – TAKIM JAK TEN – szkoda każdej przespanej godziny, czasem dosłownie.Po południu legendarna Route 66 przeszła w zwyczajną „freeway” co znacząco poprawiło naszą prędkość (z ok. 60mph do 80mph). Trzeba przyznać, że od początku jedziemy „jak pan bóg przykazał” – przekraczamy dozwoloną prędkość jedynie o 5 mil (ustawiamy tempomat). Niestety mój dzisiejszy „dyżur” za kółkiem był w większości mordęgą – speed limit 55 mph – wlokliśmy się (60 mph) niecałe 90 km/h co w sytuacji kiedy masz pustą drogę, bezkresną przestrzeń wokół, widoczność na setki kilometrów, suchą drogę, ach… przycisnęłoby się troszkę… Niestety – co chwilę ostrzeżenia o „radar control”, a już szczytem wszystkiego jest komunikat „radar control by aircraft”… Hmm, przynajmniej jest bezpiecznie :-)W pewnym momencie minęliśmy znaczący znak: „NO SERVICES NEXT 90 MILES”. Dłuższą chwilę zajęło nam zastanawianie się czy to żart czy niekoniecznie. Szczęśliwie mieliśmy prawie pełny bak i kilka butelek wody, bo przez następnych PRZYNAJMNIEJ 90 mil nie było nic… Tzn. owszem był piękny, stopniowo zmieniający się krajobraz – PUSTYNNY. Piasek, krzaczki, w oddali góry i zero żywej duszy przez jakieś trzy godziny w tym upale. Dodam, że mówiąc (pisząc?) „zero żywej duszy” mam na myśli: ZERO ŻYWEJ DUSZY.Ni z gruszki ni z pietruszki – Jerzu (siedzący wtedy jako pasażer  z przodu) krzyknął: „-Drzewo z butami po prawej!” W pierwszej chwili pomyślałem, że biedakowi upał zaczął właśnie szkodzić – w tym upale Marcin (Jerzu) pewnie zaczyna widzieć jakieś omamy… Drzewo z butami, jasne  - a skarpetki też tam były? (chciałoby się zapytać…).  Zawróciliśmy do tego miejsca i… mamy kilka zdjęć drzewa z butami! Kilka mil później Jerzy krzyknął: „-Drzewo z majtkami!” Podobnie i tym razem miał rację (widziałem), ale majtek było zbyt mało (niedawno zasadzone?!), więc odpuściliśmy. Nasz spontaniczny pomysł, żeby dziewczyny rozpoczęły nowe drzewo przy Route 66 – ZE STANIKAMI – niestety pozostał bez odzewu… :-(Dużo wcześniej niż przewidywaliśmy dotarliśmy do Flugstaff – mieściny przy Historic District Route 66. Nasz motel – Travellodge okazał się bardzo fajną miejscówką. Ponownie mamy 2 łózka typu quennsbed i wszelkie niezbędne wyposażenia jakie jest nam potrzebne. A to wszystko za jedyne 65$ (4 all).