Najstarszy kamper świata idzie pod młotek

najstarszy kamper swiata

Już 10 września dom aukcyjny Bonham wystawi najstarszy znany kamper świata. Autem bazowym dla tego cudeńka jest Ford Model T – egzemplarz został poszerzony i wzmocniony przez firmę Baico, a za zabudowę i wnętrze odpowiada firma Dunton of Reading (znana z produkcji wysokiej jakości przyczep turystycznych).

Pojazd powstał na zlecenie rodziny Bentall - założycieli i właścicieli brytyjskiej sieci domów towarowych o tej samej nazwie.  Uważa się, że pojazd został sprzedany w latach 20. XX wieku, a następnie słuch o nim zaginął. W końcu został odnaleziony w Shepperton i odrestaurowany w latach 70. przez Leo Smitha z pomocą jego przyjaciela, Robina Tannera – nad wyraz zdolnego stolarza.

Najstarszy kamper świata - konstrukcja

Najstarszy kamper świata idzie pod młotek – zdjęcie 1

Co zaskakujące, okazało się, że ponad 95% oryginalnych elementów karoserii nadaje się do ponownego użytku. Po około czterech latach prac renowacyjnych odbudowa została ukończona, a pojazd od 1976 brał udział w wielu rajdach historycznych i był bohaterem wielu imprez targowych (m. in. Londyn-Brighton, Caravan i Holiday Show w Earls Court itd.), a także programu telewizyjnego z udziałem członków rodziny królewskiej. Wykonany w całości z drewna korpus zabudowy przekłada się na dobrą izolację.

Podłoga wykonana jest ze szlifowanej i lakierowanej sosny. Kamper posiada dostępne z zewnątrz i z wewnątrz schowki. Okna zdobią zielone, aksamitne zasłony za pomocą których można zaciemnić całkowicie wnętrze pojazdu. Fotel kierowcy/pasażera to wygodna, obrotowa (a jakże!) kanapa wykonana ze skóry ze zintegrowanym schowkiem. Znajdziemy tu cztery miejsca sypialne, a za kabiną umieszczono opalany drewnem piec do ogrzewania i przygotowywania posiłków. Mebel w stylu walijskiej komody zapewnia dużo dodatkowej przestrzeni do przechowywania we wnętrzu.

Doskonała jakość 

Najstarszy kamper świata idzie pod młotek – zdjęcie 2

W 1987 r. „CR 4134” pojawił się w długim artykule w magazynie „What Motorcaravan” (wydanie grudniowe). Testujący redaktor Bill Taylor był pod wyraźnym wrażeniem: „Jakość materiału i wykonania jest doskonała pod każdym względem, a rezultatem renowacji jest przyjemny i wygodny kamper. Nie znam drugiej – nawet współczesnej – konstrukcji oferującej taką ilość miejsca do przechowywania. Ten wyjątkowy pojazd posiada stylowe ozdoby wnętrza, mosiężne lampy, garnki i patelnie, obrazy i antyczne pamiątki. Jest również wyposażony w zewnętrzne lampy, kanister, koło zapasowe, a nawet... skrzynkę na listy i platformę z tyłu. Brakuje jedynie... toalety. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że nie wszystkie domy w owym czasie wyposażone były w takie „udogodnienia”, to można okazać w tym zakresie pełne zrozumienie.

Za napęd odpowiada silnik o mocy 20 (DWUDZIESTU) koni mechanicznych. Cena wywoławcza zamknąć się ma w granicach 20-30 tys. funtów.

Galeria 

najstarszy kamoer swiata
najstarszy kamoer swiata
najstarszy kamper swiata
najstarszy kamper swiata
Maciej Kinal
Maciej Kinal

Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.

Czytaj także

POMYSŁ NA WEEKEND - CZECHY  – zdjęcie 1
Relacje z podróży
POMYSŁ NA WEEKEND - CZECHY
BOUZOV - PRAHA 215 km. Długi listopadowy weekend…. No może nie aż taki długi, ale wystarczający by wpaść do Czech. Camperki spakowane – tym razem jedziemy ekipą w różnych konfiguracjach – w porywach od 1do 4 :). W piątkowe popołudnie udaje się przebić przez zatłoczone polskie drogi i już po dwóch godzinach powolnej jazdy możemy w końcu wyprostować kości na czeskich drogach – oczywiście w rozsądnym zakresie prędkości, bo wiadomo jak nas lubi ichniejsza policja. Autostrady omijamy szerokim łukiem i kulamy się po górach – szkoda, że po zmroku, ale przynajmniej na drogach totalne pustki – jak to w Czechach po zmroku bywa :) Po kilku godzinach jazdy podjeżdżamy na parking pod zamkiem Bouzov – nawigacja co prawda chciała przeprowadzić nasze auta schodami, ale byliśmy uparci i jednak wybraliśmy jezdnię. Pewnie dzięki temu spotkaliśmy się z czeskim camperem, który jak się okazało również zmierzał w to samo miejsce. Jako, że jest po sezonie parking świeci pustkami – nie narzekamy – będzie więcej miejsca dla nas. Z parkingu prowadzi ścieżka do zamku – jednak dziś już tam nie zajrzymy, schodzimy nią do wioski (trzeba będzie potem pod gorę wrócić – ciekawe czy znajdzie się chętny na podwózkę :) Wieczorem w wiosce pustki czynna jest jedynie restauracjo/knajpka w hotelu. Będzie kolacja. Rozsiadamy się wygodnie bierzemy menu – jakieś takie cienkie jest (specjalne na weekend). Spoglądamy dokładniej – a tam gęsina na dziesięć sposobów – i to wszystko co mają w menu – szkoda, z kolacji nici. Zadowalamy się jedynie napojami i z powrotem drepczemy pod górkę. Na parkingu okazuje się, że dojechał jeszcze jeden kolega…. Trochę mży…. Jutro będzie kolejny dzień…. Wyspani (po tym jak do snu kołysał nas deszcz, a rano witał bębnieniem o dach), pojedzeni udajemy się pomiędzy kroplami do zamku (http://www.hrad-bouzov.cz/cs ).  Stukamy do jego bram…. Możecie przyjść na 11 bo teraz po sezonie to tylko czasem oprowadzamy – ok, zadowolimy się kawką/herbatką w knajpce. Jedenasta wybiła tym razem otwarte. Kupujemy bilety (posezonowo 120 koron) i wchodzimy na dziedziniec. Tam wita nas przewodniczka wprowadza do zamku, przekazuje co wolno a co nie:) i oddajemy się godzinnemu zwiedzaniu. A co widzieliśmy i mogliśmy przekazać ( w środku nie wolno robić zdjęć) pokażemy poniżej…. Po zwiedzaniu już w potrójnym pakiecie jedziemy do stolicy. Tym razem jazda górkami dostarcza więcej doznań niż wczoraj – wiemy dokąd jedziemy. Zdecydowaliśmy się omijać drogi płatne, a nasze nawigacje mają rozbieżne propozycje (jak to zazwyczaj bywa) udaje się nam pokluczyć też wąskimi wiejskimi dróżkami zanim wpadniemy na obwodnicę Pragi (przekreślona winieta) i po przejechaniu nastu kilometrów wjechać na wyspę gdzie znajduje się nasz camping (Caravan Camping Císařská Louka). Miejscówka fajna z ładnym widokiem na miasto. W linii prostej do Mostu Karola około 4km. Jednak by dostać się do miasta trzeba, albo przepłynąć na drugą stronę :) lub wsiąść w tramwaj 14 i po 20 minutach zawitać na Vaclavskie Namesti. Najwygodniej kupić 24 godzinny bilet (110 koron) na wszystkie środki transportu po Pradze i można dowolnie szaleć po mieście…. co wkrótce sprawdzimy.