Lato to czas głośnych festiwali, na których można świetnie się bawić, poznać masę ludzi i, niestety, czasem zostać okradzionym. Czy jest jakiś sposób, żeby się przed tym ustrzec?
Minął już Sunrise, minął OFF Festival, kurz opadł po Woodstocku, podobnie jak po Openerze. Przed nami jeszcze kilka dużych imprez, na które pod namioty zjadą tysiące ludzi z całego kraju. Tłumy, dopisująca aura, wieczory pod sceną, a dnie spędzone na odsypianiu nocnych szaleństw. W powietrzu unosi się atmosfera wspólnej zabawy – czy jest coś, co może to zepsuć? Niestety tak. Nawet w najbardziej pozytywnym tłumie znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która przyjechała na festiwal celem kradzieży.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Nie można zaprzeczyć, że kilkudniowe festiwale są okazją do zapomnienia o szarej rzeczywistości – czy to pod wpływem ludzi, muzyki, atmosfery czy alkoholu. Warto jednak mieć głowę na karku, by nie martwić się później koniecznością wyrabiania kompletu nowych dokumentów czy przysłowiowego powrotu do domu bez butów. Pieniądze, kartę do bankomatu, dowód czy prawo jazdy nośmy zawsze przy sobie!
Przede wszystkim najlepiej nie brać na festiwal cennych rzeczy. Na pewno przyjemnie pochwalić się znajomym drogim aparatem, smartfonem czy innym gadżetem, ale jeśli koniecznie chcemy go zabrać, nośmy go ze sobą – ewentualnie schowajmy w aucie zaufanych osób. Niech nikomu nie przyjdzie do głowy „sprytnie” zakamuflować go w stercie ubrań w namiocie czy upchnąć pod karimatą. To już rozsądniej zakopać go tuż przy śledziu.
A propos sterty ubrań – bałagan może uchronić nas przed kradzieżą. Zazwyczaj złodziej nie ma zbyt wiele czasu na przeglądanie rzeczy pozostawionych w namiocie. W pośpiechu łapie to, co ma pod ręką, czyli najczęściej pełen plecak, po czym czmycha, żeby sprawdzić jego zawartość w bezpiecznym miejscu. Porozrzucane ubrania nie są dla niego tak atrakcyjne jak wypchana torba, która może kryć coś cennego.
Oczywiście łupem może paść sam plecak, zwłaszcza jeśli wygląda na drogi. Dlatego niezłym pomysłem jest pakowanie rzeczy na wyjazd w starą i sponiewieraną torbę. Może nie jest „trendy”, ale nie kusi.
„Zdzisek! Jesteś tu?”
Typowym sposobem sprawdzania przez złodziei terenu jest poprzedzenie otwarcia namiotu pytaniem czy właściciel jest w środku. Jeśli jest, można wycofać się z twarzą i przeprosić za pomyłkę (niby szukało się kogoś innego). Jeśli natomiast nie ma, można poszukać go dokładniej w środku, pomiędzy plecakami. Hulaj dusza!
Aby ustrzec się przed takimi sytuacjami, najlepiej zaraz po przyjeździe zapoznać się z sąsiadami. Mogą interweniować i uświadomić niespodziewanym gościom, że ich „znajomego” na pewno w namiocie nie ma. W rewanżu my będziemy mieć oko na ich rzeczy, kiedy pójdą się bawić. W końcu jesteśmy na festiwalu.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)