Pożar w przyczepie lub kamperze – trauma na całe życie

Pożar w przyczepie lub kamperze – trauma na całe życie – główne zdjęcie

Mimo, że nagłówek może wydawać się wyrwanym rodem z prasy plotkarskiej, to dziś pochylimy się nad palącym (dosłownie) problemem zabezpieczenia przed pożarem. Fani caravaningu wprawieni w poszukiwaniach pojazdów na zagranicznych portalach aukcyjnych z pewnością natknęli się na sporą liczbę egzemplarzy pojazdów zniszczonych przez różne żywioły – od zgniecionych przez drzewa, poprzez zalane w powodziach aż po... doszczętnie lub częściowo spalone.

Tematyka pożarów i zapobiegania im jest często bagatelizowana. Analiza gorzkich przypadków pokazuje, że przyczyn może być sporo. Niewiele poradzić możemy w przypadku, gdy nasz ukochany pojazd i znajdujący się w nim dobytek ucierpią od pożaru na pokładzie auta stojącego obok, czy też ściana naszego kampera ulegnie zniszczeniu od nieroztropnie pozostawionego przez sąsiada paleniska lub grilla. Możemy jednak w sposób przemyślany wykluczyć wiele czynników stanowiących możliwe źródło katastrofy oraz przygotować się sprzętowo do ewentualnej interwencji, gdyby jednak zaszła potrzeba przeprowadzenia akcji ratowniczo-gaśniczej na pokładzie.

12V to „bezpieczny” prąd – prawda czy fałsz?

W powszechnym odbiorze źródła prądu stałego często są bagatelizowane. Prąd pochodzący z akumulatora nie jest wszak „bezpieczny”. Aby zasilić odbiorniki o dużej mocy prądem o napięciu 12V wymagane są potężne prądy (natężenie). Z pewnością wielu z Was szanowni czytelnicy zastanawiało się dlaczego przekroje przewodów w instalacji 12V w przyczepach i kamperach są tak pokaźne, a zabezpieczenia sięgają wartości kilkudziesięciu amperów. Skutecznie przewodzić muszą one potężne prądy, jednocześnie ograniczając do minimum ryzyko przegrzania i „upalenia” przewodów i złącz kablowych. Dlatego pod żadnym pozorem nie należy samodzielnie dokonywać żadnych modyfikacji w zakresie instalacji, dodatków oraz montażu akcesoriów, mimo że czynności te na pozór mogą wydawać się banalnie proste. Dobór przewodów i zabezpieczeń, a także montażu samych urządzeń i systemów awaryjnych (rozłączników, styczników) to zadanie dla fachowca z doświadczeniem. Nie ma tu miejsca na oszczędności i domorosłe eksperymenty.

Zwracajmy także uwagę przy samym zakupie urządzeń, jaką klasę szczelności mają akcesoria i wyposażenie – źródłem pożaru może być nawet wyprowadzone na zewnątrz oświetlenie LED markizy, które nie zapewnia szczelności i może prowadzić do zwarcia. Podobnie rzecz się ma z tanimi, dalekowschodnimi regulatorami do solarów oraz przetwornicami, które bywają zawodne i potrafią przyczynić się do powstania pożarów.

Prąd zmienny – o czym należy pamiętać

Zewnętrzne zasilanie 230V doprowadzone do kampera/przyczepy jest  w przypadku stacjonarnych pobytów niezwykle praktyczne, jako że zasilić możemy lodówkę, multimedia, nierzadko grzałkę wody czy też klimatyzację. Istnieje jednak kilka podstawowych zasad, których należy bezwzględnie przestrzegać:

  • Zawsze weryfikuj wartość zabezpieczenia skrzynki (źródła), by dostosować moc uruchomionych jednocześnie odbiorników – w ten sposób ograniczysz ryzyko wyzwolenia zabezpieczenia nadprądowego oraz unikniesz przegrzania się przewodu zasilającego. Przykład: na wielu campingach jednoczesne uruchomienie tostera, klimatyzacji stacjonarnej oraz czajnika/ekspresu do kawy nie będzie dobrym pomysłem.
  • Jeśli korzystasz z przedłużacza na bębnie (zwłaszcza jeśli nie jest wyposażony w zabezpieczenie termiczne) rozwiń cały przewód ze szpuli – przy kilku odbiornikach większej mocy nierozwinięcie to gwarancja przegrzania i stopienia/pożaru.  
  • Regularnie sprawdzaj stan akumulatora (potencjalne spęcznienia lub uszkodzenia mechaniczne, dokręcenie klem) oraz weryfikuj poprawne działanie prostownika.

Analiza gorzkiego przypadku i wnioski

Do opowieści, którą na łamach niniejszego artykułu chciałbym się z Wami podzielić, wracam niechętnie. Gdy ja sam (tak – autor niniejszego materiału) nabyłem przyczepę campingową od pierwszego właściciela w Holandii – zadbaną, doskonale wyposażoną, z mnóstwem elektroniki wspomagającej i poprawiającej komfort użytkowania – w życiu nie pomyślałbym, że coś mogłoby pójść nie tak. Dwa lata po zakupie podłączona do źródła prądu zmiennego na campingu przyczepa uległa zapłonowi. Akcja gaśnicza, w której sam niestety nie uczestniczyłem miała przede wszystkim na celu neutralizację źródła ognia i uniemożliwienie jego rozprzestrzenienia na sąsiednie parcele.

Gdy przybyłem na miejsce, przede wszystkim ucieszyłem się, że nie ucierpiał nikt z członków rodziny oraz sąsiadów, oraz że akcja odbyła się bez uszczerbków na mieniu osób trzecich. Analiza zmierzająca do ustalenia przyczyny powstania pożaru pozwoliła wysnuć wniosek, że winę ponosił błędnie zainstalowany prostownik akumulatora.

W trakcie naprawy przyczepy w profesjonalnej firmie (CAMPERNIKI ze Śląska) fachowcy zwrócili uwagę na kilka uchybień w sztuce montażu i „odtworzyli” punkt po punkcie całą instalację uwzględniając szereg dodatkowych zabezpieczeń. Ponieważ jak wspomniałem przyczepa naszpikowana była wyposażeniem dodatkowym (klimatyzacja podławkowa, mover, przetwornica napięcia, układ Auto Level od Enduro), a wszystkie elementy skoncentrowane były pod jedną z ławek, było co odtwarzać.

Jako że przyczepa nie posiadała ubezpieczenia AC, koszt ponad 30 tysięcy złotych za robociznę i części zmuszony byłem pokryć z własnej kieszeni. Takiego doświadczenia nikomu nie życzę i szczerze radzę uczyć się na cudzych błędach, oszczędzając sobie takiej traumy. Odbudowa kampera lub przyczepy w technologii producenta wymaga fachowej wiedzy, dostępu do oryginalnych części zamiennych (w moim przypadku obok całej tapicerki i materacy były to płyty, elementy montażowe i okucia, lampy, listwy i maskownice no i mnóstwo drogiej elektroniki). Powyższe ma również na celu zwrócić uwagę szanownych czytelników na fakt, że tego typu sytuacje przydarzyć się mogą dosłownie każdemu. Do czasu pożaru ja również z tyłu głowy bagatelizowałem zagrożenia, a wszelkie doniesienia o podobnych przypadkach podświadomie ze świadomości wypychałem.

Wnioski

No dobrze, ale jakie wnioski z perspektywy czasu wyciągnąłem z tego zdarzenia? Dla mnie mimo psychicznego dyskomfortu związanego z całą tą sytuacją w powrocie do normalności najistotniejsze było przygotowanie się na przyszłość i wypracowanie schematów działania na wszelki wypadek. Podstawowymi elementami, na które chyba już nikomu nie trzeba zwracać uwagi, są czujniki/alarmy – gazu oraz dymu/czadu. To one pozwolą nam się natychmiast po wykryciu ocknąć i podjąć skuteczne działania.

Na pokładzie kampera/przyczepy warto posiadać przynajmniej dwie gaśnice, z czego przynajmniej jedna powinna być pianowa (ja mam dwie). Gaśnica pianowa pozwala na ugaszenie pożaru w kuchni (gdy źródłem jest np. tłuszcz), ponadto zawarta w niej nie jest drażniąca i nie powoduje tak ogromnych strat w dobytku, jak proszkowa. Ponad połowa wartości naprawy po wyżej opisanym pożarze w mojej przyczepie spowodowana była „rozpierduchą” i działaniem proszku gaśniczego. W liczącej niespełna 7 metrów zabudowie zostało uruchomionych 6 (SZEŚĆ) gaśnic proszkowych, co w zasadzie zdewastowało wnętrze, wszelką tapicerkę, piankę, firany, wykładzinę, meble. Zastosowanie bardziej precyzyjnej gaśnicy i nietoksycznej piany gaśniczej pozwoliłoby zminimalizować straty przy zachowaniu widoczności wewnątrz podczas akcji i być może stłumić pożar w zarodku. Wszelkie środki gaśnicze powinny być łatwo dostępne – u mnie jedna gaśnica wisi tuż nad wejściem przy kuchni, druga jest pod ręką tuż przy łóżku w sypialni, trzecia jedzie z nami w bakiście obok butli z gazem.

Koc gaśniczy – w przypadku odkrycia źródła ognia warto posłużyć się kocem, by zdusić go w zarodku. Powyższe środki nie są drogie, a już na pewno nie w porównaniu z wartością dobytku, który dzięki nim ochronimy.

A czy Wy mieliście podczas Waszych wypraw jakieś doświadczenia związane z pożarami lub zagrożeniem ze strony ognia? Chętnie poznamy Wasze relacje, opinie i wskazówki dotyczące właściwego przygotowania sprzętu.

Galeria

Pożar w przyczepie lub kamperze – trauma na całe życie – zdjęcie 1
Pożar w przyczepie lub kamperze – trauma na całe życie – zdjęcie 2
Maciej Kinal
Maciej Kinal

Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.

Czytaj także