Gwidona

Grecja - Hej Ho Przygodo! – zdjęcie 1
Relacje z podróży

Grecja - Hej Ho Przygodo!

W czwartek rano zadzwonił Tomek -Hej. Szybka akcja, lecimy w środę do Grecji? Jak mogłam odmówić?! Zwłaszcza gdy Wielkanocny nawrót zimy tylko przekonywał do ucieczki w stronę słońca, morza, plaży i skał. Plan był taki: lecimy na wyspę Kos, z niej płyniemy na Kalymnos, grecką mekkę wspinaczkową (ponad 1000 dróg wspinaczkowych). Mieliśmy parę dni aby zorganizować wszystko, przelot na tydzień w obie strony linią Ryanair kosztował dla naszej dwójki ok 900zł wraz z bagażem dodatkowym i resztą opłat, noclegi w tym okresie kosztują 25euro za studio dla dwóch osób (20euro dla jednej), my znaleźliśmy za 18euro, no i pakowanie, które wcale nie było takie proste patrząc na pogodę za oknem. W środę rano w Krakowie panowała istna zamieć śnieżna. W samolocie siedzieliśmy ponad godzinę czekając aż samolot zostanie odśnieżony i będziemy mogli wystartować. Pojawiał się stres zagłuszany myślami o słonecznej Grecji. Łuuhuu, w końcu ok.11:15 udało się wystartować. Około godziny 13:30 zaczęły się turbulencje, coś pokrążyliśmy i wylądowaliśmy. Co niektórzy zaczęli klaskać -So Polish. Po chwili okazało się, że wcale nie jesteśmy na Kos, tylko na Krecie. Powiedziano nam, że to tylko międzylądowanie, zatankują samolot i lecimy dalej, bo nad Kos są słabe warunki atmosferyczne: wiatr, deszcz i cała reszta. Po niecałej godzinie siedzenia w samolocie dostaliśmy nowe informacje od kapitana -Wracamy do Krakowa! Dzisiaj na Kos nie wylądujemy, polecą Państwo jutro. Wtedy atmosfera zaczęła być gorąca! Wyglądało to dramatycznie przekomicznie. Baby zaczęły się awanturować, zwłaszcza jedna, która chciała zbuntować wszystkich pasażerów przeciwko obsłudze. Wołała -Nie dajmy się oszukać! Jutro nigdzie nie polecimy! Dalej wszyscy, wysiądźmy tutaj na Krecie! Dzieci zaczęły płakać, rodzice wymieniali się pampersami, stewardesy nosiły wodę. Taka atmosfera trwała przez około 2 kolejne godziny. Cały czas pojawiały się coraz to nowsze informacje od kapitana, m.in. że akurat dzisiaj jest nawałnica nad Kos, więc nic tam nie wyląduje, że akurat dzisiaj strajkują promy, więc nic nie pływa. Pasażerowie dyskutowali między sobą co robić, dzwonili do rodziny, znajomych którzy sprawdzali możliwe połączenia z Krety.

Grecja - dzień pierwszy – zdjęcie 1
Relacje z podróży

Grecja - dzień pierwszy

Obudziliśmy się przed 9 czasu lokalnego. Po otworzeniu okiennic powitał nas raj: słońce, morze oraz widok na sąsiednią wyspę, która swoim kształtem przypomina wulkan. Po śniadaniu wyszliśmy na spacer po okolicy. Wzdłuż wyspy ciągnie się jedna droga. Najpopularniejszym środkiem transportu są skutery, widzieliśmy też przystanek, więc można również przemieszczać się między miejscowościami autobusem. W Masouri wybrzeże jest głównie skaliste, ale są zejścia do plaż piaszczystych. Przy ulicy znajdują się hotele/studia, sklepiki, mini markety, restauracje i knajpy. Wszystko to u podnóża skał dla których przyjechało tu mnóstwo wspinaczy. Przed południem wybraliśmy się do Grande Groty. Wychodzi się do niej jakieś 20minut, napotykając po drodze kozy i owce, których dźwięk beczenia i dzwonków niesie się pod skałami. Trzeba pamiętać aby wychodząc czy schodząc zamykać za sobą bramki, oddzielające pastwisko od ulicy. W skałach cień jest do około 14, później robi się patelnia, dla mnie była to idealna pora aby przemieścić się na plażę. Od strony ulicy postawiony jest bardzo klimatyczny znak wskazujący schody prowadzące na plażę. Nie jest ona najpiękniejsza, a może po prostu jeszcze nie przygotowana.
z1