Atrakcje na Villaggio San Francesco

Villaggio San Francesco

Kiedy mowa o tak atrakcyjnym turystycznie rejonie jak Wenecja Euganejska, nie dziwi, że ośrodki wypoczynkowe prześcigają się w ofercie rozrywek. Konkurencja jest olbrzymia, więc trzeba być kreatywnym, aby skusić turystów. Przekonajcie się, jak w tym zakresie radzi sobie (a radzi znakomicie) Villaggio San Francesco, kemping w Caorle.

Jeśli chcielibyście wybrać się na urlop na północne wybrzeże Adriatyku, zachęcamy do odwiedzin urokliwego kurortu. Nosi nazwę Caorle, ma ładne i szerokie plaże oraz malownicze bulwary. Jest w nim również park wodny oraz port rybacki. Warto poznać odrestaurowaną starą część miasta, a później udać się na wycieczkę do najważniejszego ośrodka tego regionu – Wenecji.

Łatwy dojazd na Villaggio San Francesco

Caorle zapewnia wczasowiczom wszystko, czego można oczekiwać od wakacyjnego ośrodka. Jednocześnie nie zatraciło swojego uroku i nie jest aż tak skomercjalizowane, jak mogłoby się wydawać, patrząc na jego popularność. Kolejna zaleta to dostępność. Jeżeli planujecie wypoczynek nad Adriatykiem, możecie tu dojechać własnym samochodem z Polski, co zajmie kilkanaście godzin. Inna opcja to lot samolotem z wysiadką w Wenecji (lotnisko Marco Polo) albo w Treviso. Do celu dotrzecie autobusem, co więcej, w sezonie do Caorle kursują bezpośrednie linie. Dzięki Caorle Express dojedziecie do kurortu szybko i bez przesiadek.

A co z samym Villaggio San Francesco? To duży 5-gwiazdkowy obiekt wypoczynkowy, na którym można wynająć mobilny domek, bungalow albo pokój. Posiadacze kamperów mają do wyboru parcele o różnym standardzie, zlokalizowane pośród sosen oraz innej roślinności. Zacienienie pozwala w pełni cieszyć się urokami biwakowania.

Baseny i plaża Villaggio San Francesco

Do największych atutów kempingu należy bez wątpienia strefa basenowa. Możecie do woli kąpać się w morzu, ale i w ośrodku nie zabraknie Wam wody. Plaża przyciąga fanów błogiego wylegiwania się na piasku, ale można też pływać, uprawiać windsurfing czy grać w siatkówkę plażową. Lubicie nurkowanie? Zachęcamy do przyjazdu! Jeśli chodzi o baseny, Villaggio San Francesco ma ich 5, a dokładniej 4 baseny oraz park wodny. Są otwarte dla gości codziennie w godzinach 9:30 – 19:00 z przerwą od 13:00 do 15:00. Z kolei park wodny jest czynny codziennie w godzinach 10:00 – 19:00.

Macie do wyboru m.in. duży rodzinny basen, a także wariant ze zjeżdżalniami i grami wodnymi (Tropical). Podczas taplania się w wodzie możecie zerkać na morze, które świetnie z niego widać. Są tu leżaki i parasole, strefa relaksu dla dorosłych oraz zabawy dla maluchów. Możecie odwiedzić centrum wellness z wanną z hydromasażem, zjeść posiłek czy wypić aperitif w restauracji Tukan. Goście mają też opcję zamówienia czegoś na wynos. Jeśli najdzie Was chęć, żeby wrzucić coś na ząb, możecie kupić hamburgera, smaczną kanapkę, pizzę, hot doga czy tosta.

Warto wspomnieć o możliwości nauki pływania oraz aerobiku. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby opanować technikę pływania nawet w dojrzałym wieku – zajęcia są skierowane do dzieci oraz dorosłych.

Villaggio San Francesco – rozrywki po sezonie

Największy gwar panuje tutaj w szczycie sezonu, czyli w lipcu i sierpniu, ale i później nie będziecie narzekać na nudę. Jeśli zdecydujecie się na urlop w Caorle po wakacjach, na tym kempingu wciąż macie szansę na rewelacyjną zabawę. Między innymi, możecie wziąć udział w BIC – Cosplay, Comics & Games. W połowie września ośrodek zaprasza wielbicieli gier, komiksów oraz cosplayerów. Trudno znaleźć drugie takie wydarzenie organizowane w tego rodzaju obiekcie. Nawet jeśli nie przepadacie za grami lub to zwyczajnie nie Wasz świat, warto zobaczyć, co czeka na gości przez dwa dni eventu.

To tylko jeden z licznych przykładów rozrywek proponowanych przez Villaggio San Francesco. Jeżeli bierzecie pod uwagę kemping we Włoszech, gorąco zachęcamy do wyboru tego ośrodka. To idealne miejsce dla każdego, od nastolatków po seniorów. Najwięcej atrakcji zapewnia rodzinom z dziećmi, ale spodoba się Wam, nawet gdy wolicie zaszyć się w cichym miejscu, gotować samodzielnie czy zwiedzać zabytki zamiast imprezowania. Przyjedźcie tu choć raz, a sami się przekonacie, czemu to tak popularne miejsce.

Galeria zdjęć z kempingu San Francesco w Caorle

Atrakcje na Villaggio San Francesco – zdjęcie 1
Villaggio San Francesco
Villaggio San Francesco
Villaggio San Francesco
Ken.G
Ken.G

Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)

Czytaj także

Trip #1 Europa Południowa by Tripciak Crew – zdjęcie 1
Relacje z podróży
Trip #1 Europa Południowa by Tripciak Crew
Słowo wstępu: Jest to nasza pierwsza relacja a zarazem tak daleka wyprawa więc zaczniemy od kilku słów wstępu w którym opowiemy kim jesteśmy i skąd wzięła się nasza zajwka na zwiedzanie świata w busiku. Jesteśmy studentami III roku Turystyki i Rekreacji na AWF w Katowicach. Nasza fascynacja, a raczej Bartka który nas potem ją zaraził zaczęła się już w jego latach dziecięcych kiedy zobaczył w TV po raz pierwszy kreskówkę Scooby Doo i ich "The Mystery Machine", wtedy zaczął marzyć o swoim własnym busiku w którym mógłby przemierzać świat i przeżywać różnorakie przygody jak ekipa Scooby Doo. Po kilkunastu latach ocknął się i wziął sprawy w swoje ręce, zdał prawo jazdy i zaczął łapać dorywcze prace dzięki którym udało się odłożyć troszkę grosza na wymarzonego Vana. Z początku miał być VW T1 lub T2, niestety po przebadaniu rynku i podliczeniu kosztów zakupu samochodu i części do niego potrzebnych entuzjazm znacznie zmalał... jednak wybawieniem okazało się znalezienie przez przypadek forum busikt3.radom.pl na którym zobaczył busika T3 który od razu wpadł mu w oko. Bartek od zawsze lubił kanciate auta, miał niejednego golfa II których był fanem więc nie potrzeba było mu dużo czasu żeby zakochać się w klasycznym kanciaku...dosłownie wystarczyło mu 1 zdjęcie i kilka sekund. Pierwszym krokiem do spełnienia marzeń były długie poszukiwania upragnionego domku na kółkach, pół roku poszukiwań, setki ogłoszeń, kilkadziesiąt telefonów i z pomocą znowu przyszło forum busika t3. Busa udało się zakupić dosłownie pod samym nosem, okazało się, że zaledwie 200m od miejsca zamieszkania dziewczyny Bartosza stoi do kupienia kartka, która spełniała wszystkie jego wymagania, tak więc na samym początku lutego na podwórzu zagościł busik ;) Od razu zaczęły się plany co do remontu busa oraz planowania najbliższych wakacji. Wybór padł na objazdówkę po południowej Europie ponieważ nikt z nas nigdy nie był w Chorwacji. Jednak po kilkunastu tygodniach podróżując trochę po Polsce okazało się, że jednostka 1.6TD słabo sobie radzi z długimi podjazdami,a że kochamy aktywny wypoczynek szczególnie w górach konieczna okazała się zmiana serducha busika na mocniejsze... i znowu zaczęły się długie poszukiwania odpowiedniego dawcy dla Tripciaka (tak został nazwany nasza T-trójka). Po dłuższej chwili zastanowienia oraz konsultacjach z Qdatym i Robertem, którzy mieli już za sobą swapa na 1.9TDI uznaliśmy, że lepiej będzie kupić całe auto wyjąć co potrzebne i resztę rozprzedać niż kompletować wszystkie części osobno. Po 3 miesiącach poszukiwań po forach i aukcjach internetowych, obejrzanych kilkunastu samochodach, które okazywały się złomem Bartek wracając z uczelni przez przypadek zauważył stojącego w głębi osiedla golfa 3 z karteczką sprzedam. Niestety jego stan wizualny prosił o pomstę do nieba, a auto wyglądało jakby błagało o zezłomowanie... od razu do głowy przychodzi myśl - skoro auto jest tak zapuszczone i zjedzone przez rdzę to mechanicznie będzie katastrofa, w dodatku ta przesadzona cena... no ale cóż co mi szkodzi zadzwonić i umówić się na oględziny, w końcu już tyle się najeździłem w poszukiwaniach, a tutaj auto pod nosem stoi. Za kilka dni przyszła pora oględzin i o dziwo okazało się,że słaby stan blacharski wynikał z tego,że auto zimą pół roku w ciepłym zawilgoconym garażu w którym sól spokojnie mogła sobie penetrować blachę ponieważ właściciel często wyjeżdżał w kilkumiesięczne delegację i nawet nie miał czasu opłukać auta z soli ...natomiast jego stan mechaniczny okazał się bardzo dobry, silnik nie miał wycieków, turbo nie dymiło, auto było dynamiczne po zvagowaniu nie rzygało błędami ... to było to czego szukaliśmy... przyszła pora na negocjacje w których trzeba było uświadomić właściciela, że nikt mu tyle nie da, na całe szczęscie dla nas po negocjacjach udało się zbić z znacznie z ceny i tak o to Tripciak zyskał dawce serca. Busik wylądował u Qdatego i Roberta którzy wykonali kawał dobrej i solidnej roboty tym samym na dzień po swapie przyciśnięci terminami urlopów w pracy mogliśmy wyruszyć w podróż.