Grill na wulkanie w Timanfaya

Grill na wulkanie w Timanfaya – główne zdjęcie

Nie bez powodu Lanzarote nazywana jest Wyspą Wulkanów. Znajduje się na niej ok. 300 kraterów, co więcej, odwiedzający wyspę turyści mogą zjeść jedyne w swoim rodzaju dania przyrządzone na wulkanicznym grillu.

Legendarny feniks powstawał z popiołu. Jedna z Wysp Kanaryjskich, Lanzarotte, udowodniła, że można pójść krok dalej i wykorzystać niszczący żywioł na swoją korzyść. W XVIII wieku jej powierzchnią targały potężne wstrząsy, następnie została wypalona milionami metrów sześciennych wulkanicznej lawy, która w ciągu kilku lat unicestwiła życie na dużej części wyspy. Dziś na tych terenach rozciąga się unikatowy Park Narodowy Timanfaya, znany również jako Góry Ognia (Montañas del Fuego). Każdego roku odwiedza go ponad 1,5 mln ludzi.

Spacer po Mordorze

Czy można powiedzieć, że park jest piękny... Hm, to subiektywna kwestia, ponieważ trudno mówić tu o typowym krajobrazie parku narodowego. W sieci można spotkać się nawet z porównaniem Timanfaya do Mordoru z „Władcy pierścieni”. Nietrudno się domyślić dlaczego, obserwując opartą na czerwieniach i brązach kolorystykę pejzażu.

Po terenie parku można poruszać się w ramach objazdowych autokarowych wycieczek – Ruta de los Volcanes. Turyści dojadą do Wysepki Hilario, gdzie mogą pozostawić samochód na parkingu, a następnie, po wejściu do autobusu, ruszą na spotkanie z Górami Ognia.

W trakcie bezpłatnych wycieczek organizowanych przez administrację parku można dowiedzieć się w jaki sposób powstała fantazyjnie poszarpana linia brzegowa parku narodowego oraz poznać bliżej wulkan. Swój udział należy zarezerwować nie wcześniej niż 2 miesiące przed wycieczką, a zwiedzać można wyłącznie z przewodnikiem, w grupach hiszpańsko- lub anglojęzycznych liczących maksymalnie 8-10 osób.

Park można przemierzać jedną z dwóch tras – przybrzeżną oraz prowadzącą na wulkan. Żeby móc uczestniczyć w wycieczce, należy mieć pełne obuwie sportowe (trekkingowe na szlaku wzdłuż wybrzeża), wodę lub napoje izotoniczne. Zaleca się również odpowiednie nakrycie głowy i zabranie kremu z filtrem.

Należy się zgłosić 15 minut przed godziną wycieczki z dowodem tożsamości i numerem rezerwacji.

Grill w Górach Ognia

Na jednym z wulkanicznych stożków mieści się punkt widokowy oraz restauracja El Diablo, w której można zjeść potrawy przyrządzone na wulkanicznym ruszcie. W menu znajdują się m.in. dania z ryb, grillowana wieprzowina oraz słodkie ziemniaki. Ceny, co niespecjalnie dziwi w takim miejscu, są dość wygórowane.

Przy okazji wycieczki po Lanzarote warto zapoznać się ze smakiem lokalnego wina. Najstarsza na wyspie winiarnia pochodzi z XVIII wieku, a winorośl uprawia się w pozostałym po erupcjach lawy żwirze. Pojedyncze krzaczki rosną w otoczonych kamieniami dołkach, co ma stanowić ochronę przed wiatrem. Roślin się nie nawadnia – wilgoć pobierają ze żwiru, który gromadzi ją w nocy i nie oddaje w ciągu dnia.

Prócz wina godnym spróbowania trunkiem jest słynny na Lanzarote drink w postaci rumu z bitą śmietaną, cynamonem i miodem.

Kemping przy wulkanie

W okresie od 30 maja do 30 września na wyspie funkcjonuje Camping of Papagayo. Jego oferta jest, łagodnie ujmując, dość skromna – świadczy podstawowe usługi typu dostęp do pryszniców czy możliwość oczyszczania toalet chemicznych. Z wyglądu przypomina bardziej parking niż kemping, a całości dopełnia nieco ponury, jałowy krajobraz. Ceny noclegu zaczynają się od ok. 7 euro dla właścicieli kamperów i aut z przyczepami, zaś chętni do pobytu pod namiotem zapłacą 4 euro.

Żeby móc przenocować na kempingu, należy zdobyć pozwolenie w Registro General w Cabildo de Lanzarote.

Oryginalnej urody parku Timanfaya nie można wyrzucić z pamięci. Zresztą nie ma powodu, by to robić – na swój sposób jest piękny. W 1993 roku UNESCO uznało jego teren za rezerwat biosfery. Jeżeli ktoś wybiera się na Lanzarote, koniecznie powinien go poznać.

Grill na wulkanie w Timanfaya – zdjęcie 1
Grill na wulkanie w Timanfaya – zdjęcie 2
Grill na wulkanie w Timanfaya – zdjęcie 3
Grill na wulkanie w Timanfaya – zdjęcie 4
Ken.G
Ken.G

Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)

Czytaj także