Paestum – potęga greckich świątyń
Włoska prowincja Salerno słynie z ogromnej atrakcji – jednego z najważniejszych parków archeologicznych Europy. Współcześnie Paestum, bo o nim mowa, jest dzielnicą kampańskiego miasta Capaccio, natomiast w zamierzchłej przeszłości było kolonią grecką miasta Sybaris. Ruiny osady zostały w 1998 roku wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Przy okazji pobytu w Salerno po prostu trzeba je odwiedzić. Tym bardziej, że przez tylko stuleci trwały w zapomnieniu, ukazując się na nowo światu dopiero w XVIII wieku.
Zwiedzanie Paestum
StarożytnePaestum otaczał gruby na ok. 5 metrów mur o długości 5 km, z którego większość zachowała się do dzisiejszych czasów. Prócz niego zwiedzający park turyści mogą zobaczyć trzy olbrzymie świątynie (Ateny, Hery i Posejdona). Interesującym miejscem jest również nieduży amfiteatr rzymski. W budowli o niewielkich rozmiarach, będącej prawdopodobnie grobowcem, znajduje się kamienna komora o ścianach pokrytych freskami. Jednym z najbardziej znanych jest fresk noszący nazwę Nurek z Paestum, przedstawiający człowieka skaczącego do wody. O tym, że budynek zapewne pełnił funkcję cenotafu (grobowca, w którym nie pochowano zwłok), świadczy jego kształt oraz znalezione we wnętrzu brązowe naczynia, które starożytni Grecy wkładali do grobu. Dzięki nim naukowcy mogli ocenić wiek obiektu – według obliczeń powstał ok. 520 r. p.n.e. Prócz okalających miasto murów z czterema bramami ciekawym pod względem archeologicznym punktem Paestum są dwie główne ulice, które krzyżują się typowo dla osad rzymskich, czyli pod kątem prostym. Warto zajrzeć do muzeum, w którym zgromadzono liczne eksponaty, dzięki którym możemy dowiedzieć się więcej o kolonizacji greckiej na tym obszarze oraz o okresie rzymskim. Teren wykopalisk jest ogrodzony, a żeby móc zwiedzić park archeologiczny Paestum oraz muzeum, należy zapłacić za wstęp – bilet kosztuje ok. 6,5 euro. Zmotoryzowani mogą pozostawić samochód na pobliskim płatnym parkingu. Po zwiedzaniu można wstąpić do mieszczącej się przy nim pizzerii.
Podróż przez Kampanię
Wycieczka do Paestum zrobi wrażenie na każdym, bowiem nieczęsto ma się możliwość ujrzenia tak dobrze zachowanych dowodów talentu greckich architektów. Niejeden zwiedzający zacznie się zastanawiać nad tym, czemu dziś nie potrafimy budować ani tak pięknie ani tak trwale. Opuszczając Capaccio, możemy skierować się do leżącego w odległości ok. 50,5 km Salerno, głównego miasta prowincji. Po drodze miniemy Santuario del Getsemani, świątynię ukrytą pośród sosnowego lasu, z widokiem na dolinę. Gdyby ktoś chciał udać się w głąb lądu, na wschód, następny przystanek można zrobić w Roccadaspide, nad którym góruje potężny zamek z szarego kamienia. Jeśli jednak trzymać się konsekwentnie trasy SS18, dotrzemy do Battiglia, trzeciego co do wielkości (po Salerno i Cava de' Tirreni) miasta prowincji. W każdą pierwszą niedzielę lipca obchodzi się w nim Festa della Speranza, święto Matki Boskiej Nadziei. W końcu docieramy do Salerno, malowniczo umiejscowionego nad zatoką Morza Tyrreńskiego. Jedną z jego najważniejszych turystycznych atrakcji jest grób Św. Mateusza Ewangelisty, znajdujący się w katedrze. Zmierzając dalej, na północ od Salerno, będziemy kierować się w stronę Neapolu i innych atrakcji Kampanii, w tym Wezuwiusza i Pompei.
Camping w Salerno
Turyści poszukujący noclegu w prowincji Salerno będą zadowoleni z oferty, jaką przygotował całoroczny Camping Villaggio dei Pini. Zaledwie kilometr dzieli go od Paestum, więc osoby pragnące poznać słynny park archeologiczny mogą dotrzeć do niego piechotą. Na terenie obiektu działa bar, pizzeria i restauracja, miłośnicy sportu mają do dyspozycji boiska do piłki nożnej, tenisa i siatkówki plażowej, mogą także zagrać w kręgle. Villaggio dei Pini dysponuje prywatną plażą, dzięki czemu każdy gość znajdzie miejsce na swój koc bądź leżak. Na dzieci czeka plac zabaw. Campingi upodobały sobie ten rejon – w sąsiedztwie znajdziemy ich co najmniej kilka, co oznacza, że podczas zwiedzania okolicy natrafimy na wielu fanów caravaningu.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)