Wyspa Rangitoto
W Nowej Zelandii znajdziemy wiele cudów natury. Jednym z nich jest wyspa Rangitoto, czysta lawa wulkaniczna, na której rosną drzewka bożonarodzeniowe i żyje liczne ptactwo. Kupiono ją od Maorysów za 15 funtów.
Rangitoto to wyspa, która około 600 lat temu narodziła się na nowo, przeżywając ogromny wybuch wulkanu. Szata roślinna, która dziś bujnie pokrywa jej powierzchnię, wyrastała powoli na surowych połaciach wulkanicznej lawy.
Promem na Rangitoto
Wyspa jest ogromną lokalną atrakcją, przyciągającą turystów odwiedzających nowozelandzkie Auckland – i nie tylko. Dwa razy dziennie kursuje na nią prom, dzięki czemu chętni mogą zobaczyć z bliska ów niezwykły wytwór natury, wystający ponad poziom morza na ponad 260 metrów. Znajduje się 10 km od centrum Auckland, a podróż na nią trwa ok. 40 minut.
Na Rangitoto nie ma sklepów, więc trzeba pamiętać o zabraniu ze sobą jedzenia i picia. Jedną z opcji samodzielnego zwiedzania wyspy jest podróżowanie wynajętym samochodem terenowym bądź autem z przyczepką, jednak należy liczyć się z dość dużym kosztem takiego przedsięwzięcia.
Życie przyniesione wiatrem
Rangitoto jest idealnym przykładem na potwierdzenie upartości życia. Początkowo nie było na niej nic prócz jałowej przestrzeni. Z czasem nieśmiało wprosiły się tu mchy, następnie rośliny zasiane dziko z nasion przyniesionych przez ptactwo i wiatr. Gleba stopniowo stawała się coraz bardziej żyzna, dając warunki dla życia bardziej złożonych form. Dziś Rangitoto obfituje w bogactwo roślin, w tym gatunków rzadkich typu paproć nerkowata czy niezwykłe hybrydy. Wyspę porasta największy na świecie las drzewek bożonarodzeniowych (pohutukawa), można też na niej zobaczyć symbol Nowej Zelandii – drzewko kowhai. Dzięki pohutukawie w grudniu Rangitoto przyodziewa się w piękną czerwień, zaś wiosną kowhai obsypuje ją kwieciem w intensywnie żółtym kolorze.
Mimo że nie ma tu zbyt wielu zbiorników wody pitnej, wyspę zamieszkuje wiele gatunków ptactwa. Wybrzeże Rangitoto to dom największej w Nowej Zelandii kolonii mewy czarnodziobej. Żyje tu również m.in. sowica, wachlarzówka i krzakówka szara.
Dawne życie na Rangitoto
Aktualnie Rangitoto jest niezamieszkała. Po wykupieniu jej od Maorysów za kwotę ówczesnych 15 funtów Europejczycy zaczęli stopniowo usuwać miejscową ludność, zakazując jej budowy domów i zmuszając do opuszczenia wyspy. W czasie II wojny światowej stacjonowało tu wojsko – pozostały po nim ruiny umocnień i część budowli. Na wybrzeżu do dziś stoją proste domki z drewna, w których można zobaczyć sprzęty wykorzystywane przez autochtonów. Ich potomkowie założyli stowarzyszenie The Rangitoto Island Historic Conservation Trust, chcąc chronić swoje dziedzictwo.
Wulkan, który odmienił oblicze wyspy, dziś śpi. Jego serce wygasło. Ze szczytu rozciąga się wspaniały widok na całą Rangitoto i na Auckland. Pięknie widać również okoliczne wysepki w zatoce Hauraki, wyspę Motutapu i rysujący się ponad nią półwysep Coromandel.
Wycieczka na wulkan zajmuje ok. godzinę. W trakcie spaceru można zejść z trasy, by zajrzeć do jaskiń – ich wnętrza robią ogromne wrażenie na turystach. Fantazyjność form, jakie można w nich zobaczyć, jest zasługą spływów lawy następujących jeden po drugim.
Tuż przed szczytem ujrzymy krater, bujnie porośnięty lasem. Wspomnieniem po wielkim wybuchu, jaki miał tu miejsce, jest pokrywająca całą wyspę lawa – zarówno zaschnięte jęzory, jak i poszarpane skały różnej wielkości. Ostatnie słowo należy jednak do roślinności, która dała wyraźnie do zrozumienia, że czas wpływa na wszystko.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)