Kultowe kampery - o renowacji opowiada Car Finder Garage [ZDJĘCIA]
Zainteresowanie klasyczną motoryzacją na całym świecie rośnie. Zabytkowe pojazdy dla wielu ludzi są pasją, a dla niektórych nawet pewną lokatą kapitału. Udało nam się spotkać i porozmawiać z ciekawym człowiekiem, który ze swojej pasji do klasyków uczynił zawód. Przemysław Danel jest właścicielem firmy Car Finder Garage z siedzibą w Bielsku Białej i w swoim życiu reaktywował już niejednego kultowego kampera. Gorąco zachęcamy do lektury i obejrzenia galerii przedstawiającej efekty prac Przemka i jego ekipy. Emocje gwarantowane!
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z klasykami?
Dla mnie i pracowników to, czym się zajmujemy, jest częścią naszej motoryzacyjnej „zajawy”. Każdy z nas miał od wielu lat do czynienia z motoryzacją i zgłębiał jej tajniki. Był taki czas, gdy pracowałem w Anglii w warsztacie specjalizującym się w Volkswagenach i w Porsche. Potem zapadła decyzja o otwarciu własnego warsztatu. Ponieważ zawsze jeździłem starymi VW, głównie Garbusami i „ogórkami” i zawsze trzeba było coś grzebać, to i doświadczenie miałem w tym zakresie największe. Na początku jednak robiliśmy też inne auta – dużo Mercedesów, sporo aut amerykańskich. Przyszedł jednak czas na decyzję co do przyszłości firmy i od 5 lat zajmujemy się już wyłącznie starymi Volkswagenami. Jeśli ktoś chciałby się zająć renowacją aut zabytkowych, a nie stanowi to jego pasji, to nigdy nie osiągnie sukcesu w tej dziedzinie. Jest to ciężki kawałek chleba. Nie znam nikogo, kto – nawet będąc blacharzem czy lakiernikiem - bez pasji i tylko widząc w tym dobry interes, był w stanie rozwinąć taki biznes nie mając w tym hobby i frajdy. To się po prostu nie ma prawa udać. Renowacja klasyków jest długotrwałym i monotonnym procesem. Wkład pracy nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w aspekcie finansowym. Jeśli nie masz satysfakcji z pracy i z radością nie czekasz, by zobaczyć finalny efekt swojej pracy, to po prostu nie będziesz tego robić.
Macie bardzo wąską specjalizację…
Tak, to prawda. Gdy kupujemy modele T1/T2 są to auta z zabudową kamperową, Westfalie lub osobówki. W przypadku kamperów nie zajmujemy się produkcją własnych zabudów. Zawsze „książkowo” odbudowujemy oryginał, by przywrócić jego pierwotny wygląd i wyposażenie. Czasem mamy do czynienia z kamperem zdekompletowanym lub całkowicie pozbawionym zabudowy. Wtedy na podstawie tabliczek znamionowych, zdjęć i różnych materiałów archiwalnych staramy się odtworzyć 1:1 oryginalną zabudowę i wyposażenie, by wyglądało to dokładnie tak samo jak pojazd z epoki.
Czy istnieje jakiś klasyczny model klienta?
W tej chwili wyróżniłbym 2 grupy klientów: z jednej strony są to ludzie kochający Volkswageny lub od lat jeżdżący autami tej marki. Chcą spełnić swoje marzenie o zakupie auta lub wyremontować własne. Z drugiej strony mamy osoby, które w tych niepewnych czasach obserwują rynek klasyków jako potencjalnie ciekawą opcję na lokatę kapitału. Większość aut, którymi się na co dzień zajmujemy to doskonała inwestycja, ponieważ takie zabytki – przynajmniej do czasu pandemii – zyskiwały na wartości. Często ci inwestorzy to biznesmeni, niekoniecznie pałający pasją i „zajawką” do klasycznej motoryzacji. Zdecydowana większość naszych klientów to obecnie Skandynawowie – nawet 85%. Mamy też kilku Holendrów i Niemców. Praktycznie w ogóle nie mamy klientów z Polski. Cały nasz marketing odbywa się pocztą pantoflową.
Jak pozyskujecie auta?
Część to oczywiście auta klientów, którzy zlecają nam prace związane z renowacją i projekty prowadzone są zgodnie z ich założeniami. Druga część to tzw. „moje” auta, które kupuję sam – przeważnie w USA. Auta z tego rynku charakteryzują się najlepszym stosunkiem jakości do ceny – nawet jeśli są do pełnej renowacji to daje się je uratować. Auta klientów, które docierają do nas ze Skandynawii są przeważnie w opłakanym stanie, a decyzja o ich renowacji często zapada z powodów sentymentalnych.
Z jakim kosztem trzeba się liczyć szukając klasycznego kampera? Jakich błędów się wystrzegać?
W samych cenach da się zauważyć spory rozstrzał. Wszystko zależy od tego, czy kupujemy auto do renowacji, czy też decydujemy się na zakup gotowego, odrestaurowanego pojazdu. W przypadku gotowego produktu – na przykład Westfalii - mówimy o koszcie rzędu 40-45 tysięcy Euro. Jeśli chodzi o T1 – oryginalne modele „SO” to rząd wielkości 60-70 tysięcy Euro. Trzeba mieć na uwadze, że sam koszt zakupu auta to z reguły ok. 15.000 EUR, resztę tej kwoty stanowi koszt renowacji. I tu przechodzimy do sedna materii. Tłumaczę wszystkim klientom, że sam zakup pojazdu to dopiero początek długiej drogi. Wielu z nich łapie się na tym ,że kupują auto, a dopiero potem zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, ile wyniesie renowacja i doprowadzenie do pożądanego stanu. Gdy finalny planowany koszt do niech dociera, często rezygnują i sprzedają lub prowadzą renowację byle jak lub we własnym zakresie. Gdy ktokolwiek dzwoniąc do mnie pyta, czy uda się projekt „zamknąć” w określonych ramach finansowych od razu odradzam dalsze brnięcie w ten temat. Nigdy nie jest tak, że koszty te oszacować można dokładnie, ponieważ wiele rzeczy wychodzi w trakcie. Trzeba mierzyć siły na zamiary w myśl zasady „nie stać mnie – nie kupuję”. Jeśli nie masz środków na ambitny projekt to po prostu za mniejsze pieniądze kup tańszego klasyka, który nie wymaga dużego nakładu pracy i jeździ. Brak środków często powoduje, że do roboty bierzemy się sami, kupujemy spawarkę, a sam proces renowacji trwa dłużej niż budowa domu – nierzadko nawet 10 lat. Finalny efekt często pozostawia wiele do życzenia, a zapał i frajda zanikają.
Który ze zrealizowanych przez Was projektów można określić jako najbardziej spektakularny? Z pewnością wymienić tu należy T1 z zabudową kamperową, mieliśmy okazję odnawiać kilka sztuk z modeli SO 34 i 42 bez mebli. Były to oryginalne wersje kamperowe, które odtwarzaliśmy ze zdjęć i wyszły pięknie. Oczywiście zachowaliśmy pełną dokumentację fotograficzną naszych prac, którą oczywiście chętnie podzielimy się z czytelnikami camprest.com. Na przestrzeni lat dokonaliśmy też renowacji wielu Westfalii, jednak trudno pochwalić się konkretnymi projektami. Każdy z nich jest dla nas na swój sposób szczególny i ważny. Z sentymentem jednak zawsze wracam do T1, ponieważ jest ich po prostu bardzo mało i wymagają największej ilości pracy i czasu.
Jak oceniasz polski rynek i jego przyszłościowy potencjał?
Jest pewne przebudzenie i ożywienie na rodzimym rynku, od kilku lat zauważamy szybki przyrost klientów, których stać na to hobby. Nadal jednak w porównaniu z zachodnią Europą czy Skandynawią jest tu olbrzymia przepaść. Z perspektywy czasu wracając do sytuacji sprzed kilkunastu lat mówimy o postępie. Pamiętam czas, kiedy zainteresowanie tą formą pasji czy inwestycji było u nas nikłe, a w nastrojach kupujących dominowała niepewność choćby związana z brakiem części na rodzimym rynku. Dla porównania na przykład w Anglii funkcjonowało już wtedy kilkanaście dobrze prosperujących sklepów z częściami do klasycznych Volkswagenów. Zloty w Polsce gościły po 10 klasycznych pojazdów, w rzeczonej Anglii po kilka tysięcy. Na własnym przykładzie widzę, że coraz więcej jest świadomych klientów. Kiedyś każdy chciał mieć wszystko zrobione szybko i tanio. Teraz dla wielu liczy się jakość – jako nacja też chcemy na międzynarodowych zlotach mieć się czym pochwalić.
Jakie macie plany na przyszłość?
Obecnie dostrzegamy wpływ pandemii na nasz biznes. Jest grupa klientów, którzy zwracają się do nas z prośbą o spowolnienie prac związanych z renowacją swoich pojazdów ze względu na globalną sytuację. W domyśle argumentacja ich jest słuszna – sytuacja jest trudna, a nie mówimy o artykułach pierwszej potrzeby. Również ceny oferowanych aut spadają. Sprzedający liczą się z możliwością wystąpienia turbulencji na rynku. Również my bacznie obserwujemy rozwój sytuacji. O ile nie nastąpi jakieś tąpnięcie i nie będziemy zmuszeni się przebranżowić na pewno dalej będziemy chcieli realizować marzenia klientów o klasykach. Właśnie zakończyliśmy prace nad nową halą, a w zasadzie salonem czy też show roomem, gdzie będziemy prezentować dostępne do sprzedaży klasyki i w spokoju spotkać się i porozmawiać z klientami. Obecna hala w dalszym ciągu będzie stanowić nasze zaplecze techniczne, gdzie wykonywane będą prace związane z renowacją pojazdów. Moim nowym pomysłem jest elektryka w zabytkach. Dostrzegam tu potencjał na przyszłość zwłaszcza wśród klientów ze Skandynawii, którzy pytają o możliwość zaszczepienia elektrycznego serca do klasyka. Właśnie pracuję nad dwoma autami klientów, którzy wyrazili zainteresowanie takim napędem. Liczę na realizację planów, o ile ograniczenia związane z pandemią nie zostaną utrzymane w mocy i rynek się znów ustabilizuje.
Galeria zdjęć
Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.