Kopiowanie zabudowy kampera - jakie konsekwencje?
W ostatnim czasie zauważyć można wysyp małych firm, które oferują przerabianie busa w kampera, lub oferują gotowe, autorskie zabudowy. Bardzo często są to zbliżone rozwiązania do innych firm, które przez wiele lat pracowały nad swoimi rozwiązaniami. Udało nam się porozmawiać z Karolem Szymańskim z firmy Wavecamper, który miał ostatnio sytuację związaną z kopiowaniem ich rozwiązań.
Karolu, w ostatnim czasie na Waszej stronie internetowej w dziale Aktualności zauważyliśmy dość nietypową wzmiankę. Mianowicie pojawiła się tam informacja, a w zasadzie oświadczenie z przeprosinami od firmy, która, jak się okazuje, skopiowała Wasze kampery Wavecamper.
Nie do końca trafne będzie tu określenie „skopiowała kampery”, bowiem sprawa dotyczy zabudów meblowych w kamperach, czyli zestawów mebli, jakich używamy w procesie produkcji naszych kamperów. Potwierdzam, że incydent taki rzeczywiście miał miejsce.
Może zechciałbyś uchylić rąbka tajemnicy i „od kuchni” opowiedzieć nam o tym, co się stało? Wszak firm produkujących kampery jest w naszym kraju coraz więcej. Ta historia może w pewnym sensie stanowić przestrogę, by się odpowiednio na takie ewentualności zabezpieczać. No właśnie – czy Wy byliście należycie zabezpieczeni?
Nie mogę powiedzieć, że na wypadek takich sytuacji można zabezpieczyć się w 100%. Zabudowy meblowe, bo o nich tu mowa, projektujemy i wytwarzamy w całości w naszej firmie – są to autorskie produkty marki Wavecamper. Po zaprojektowaniu takiej zabudowy meblowej staramy się każdorazowo - jeśli jest to możliwe - zastrzegać wzór przemysłowy i takie zastrzeżenia dla wdrażanych przez nas do produkcji pomysłów i projektów posiadamy. W dużym stopniu chroni nas to przed samowolnym skopiowaniem naszych rozwiązań 1:1. Pogwałcenie naszych praw do zastrzeżonych wzorów może się bowiem wiązać z konsekwencjami.
No dobrze, ale o jakich konsekwencjach tutaj mówimy?
Konsekwencje mogą być różne i w dużym stopniu zależą od skali zjawiska. Oczywiście najczęściej stosowanym środkiem są obciążenia finansowe, które mogą okazać się dość bolesne dla osób/podmiotów dopuszczających się naruszeń praw własności intelektualnej.
Czy w Waszym przypadku można powiedzieć, że było to celowe/świadome działanie konkurencji? Z przeprosin opublikowanych na stronie internetowej wavecamper.pl wynika, że stało się to nieświadomie…
Świadomie, czy nieświadomie – ja mam jednak swoje zdanie na ten temat. Opowiem może nieco więcej o tym konkretnym przypadku. Otóż jesienią 2021 roku otrzymałem od mojego kolegi informację, że na portalu otomoto.pl ktoś zaoferował do sprzedaży naszego kampera.
Otrzymałem linki do konkretnych ogłoszeń i postanowiłem sam przyjrzeć się sprawie. Analiza zdjęć wnętrza oferowanych pojazdów nie pozostawiała złudzeń i wskazywała na naszą zabudowę. Identyczny okazał się układ poszczególnych mebli, ich kształt i wielkość, rozkład elementów w meblach, nawet kolorystyka była niemal identyczna.
Kopia:
Oryginał:
Kopia:
Oryginał:
Kopia:
Oryginał:
Ponieważ od samego początku działalności firmy sam uczestniczę w procesie projektowania naszych aut rozpoznałem jednak kilka elementów nie pasujących do układanki. Dach sypialny różnił się od tego stosowanego w Wavecamperach, również kolorystyka podłogi była odmienna. Ostatecznie okazało się, że to jednak nie „nasz” kamper.
W zakresie zabudowy meblowej różnice dotyczyły naprawdę drobnych detali. Jasno wskazywało to, że ktoś dokładnie odwzorował nasze rozwiązania w swoim produkcie. Od razu przypomniały mi się incydenty, gdy ktoś dogłębnie „lustrował” nasze auta, czy to w salonach dealerów, czy na targach. Te podejrzane działania okazały się być może nie do końca przypadkowe.
Co poczułeś po dokładniejszej analizie tych materiałów? Co chodziło Tobie po głowie?
Byłem mocno zniesmaczony i czułem się nieswojo. Na prace projektowe i dojście do punktu, w którym jako firma jesteśmy obecnie, poświęciłem wraz z moim zespołem wiele lat. Kosztowało mnie wiele wyrzeczeń, prób i błędów, by zbudować markę i coś, co fajnie funkcjonuje. W końcu nie było to tak, że od razu trafiliśmy w dziesiątkę projektując pierwszy wzór zabudowy meblowej do kampera. Konceptów było wiele, a każdy z nich z większym lub mniejszym sukcesem radził sobie na rynku aż doszliśmy do obecnego rozwiązania będącego naszą wizytówką i zwieńczeniem naszej kilkuletniej pracy.
Jest to smutne, że po wielu latach pracy i starań przychodzi ktoś, kto zabiera to wszystko i po prostu kopiuje. Na szczęście jesteśmy przygotowani na takie sytuacje. Współpracujemy z wyspecjalizowanymi kancelariami prawnymi (podkreślam i celowo użyłem tu liczby mnogiej), które nas reprezentują i od razu w tamtej sytuacji było dla nas jasne, że trzeba zacząć działać. Brak reakcji mógłby rozzuchwalić podmiot kopiujący nasze pomysły i utwierdzić pewne osoby w mylnym przekonaniu, że mogą czuć się bezkarne.
Jakie były Wasze dalsze kroki?
Pierwszym krokiem poczynionym wspólnie z kancelarią było pismo z wezwaniem do zaprzestania stwierdzonych praktyk naruszających nasze prawa własności intelektualnej. Pokazaliśmy, że jesteśmy autorami tych rozwiązań i dowiedliśmy naszych praw do wzorów przemysłowych mebli. Obok wzorów przemysłowych należy podkreślić, że w grę wchodziła w tej sytuacji także ochrona praw autorskich – naszym zdaniem ewidentnie w tym przypadku naruszonych.
Materiałowi dowodowemu towarzyszyły także dokumenty potwierdzające nasze pierwszeństwo w postaci archiwalnych materiałów zdjęciowych z naszej strony internetowej, a także opublikowane na youtube filmy opatrzone konkretną datą.
Po pewnym czasie otrzymaliśmy odpowiedź od kancelarii reprezentującej przedsiębiorcę, do którego się wystosowaliśmy wspomniane wezwanie. Autorzy nie rozumieli o co nam chodzi, podkreślali, że nic się takiego nie wydarzyło. W tym momencie do gry wkroczyła druga obsługująca nas kancelaria specjalizująca się m.in. w prawach własności intelektualnej. Nie będę tu opowiadał w szczegółach o dalszych podjętych krokach, gdyż był to skomplikowany proces oparty na uszytej na miarę strategii. Wymiana pism zakończyła się w sądzie.
W ramach zabezpieczenia powództwa wyprodukowane i wyposażone w sporne zabudowy meblowe kampery zostały objęte zakazem oferowania i wprowadzania do obrotu oraz mogły zostać zajęte przez komornika sądowego. W naszym przypadku nie udało się do tego zajęcia doprowadzić, gdyż wspomniane kampery zostały wcześniej sprzedane.
Ważne jednak, że potencjalnie poszkodowanym w takich sytuacjach w myśl prawa przysługuje taka możliwość. Przyjmując jako uśrednioną wartość kampera np. 300 tys. złotych można założyć, że przy trzech „zamrożonych” przez komornika pojazdach firma straciłaby możliwości operacyjne sięgające równowartości niemal miliona złotych. Sama wizja takiego scenariusza może działać odstraszająco. Ostatecznie w naszym przypadku doczekaliśmy się wyznaczenia terminu rozprawy. Ze względu na przewlekłość tego rodzaju postępowań zdecydowaliśmy się dać wszystkim szansę rozstrzygnięcia sporu na drodze polubownej.
To bardzo ciekawe, zwłaszcza biorąc pod uwagę „ciężar gatunkowy” zarzutów. Jak potoczyły się te rozmowy ugodowe? Jakie było zachowanie i postawa pozwanej firmy?
Rozmowy ugodowe odbyły się w formule online. Strona przeciwna nawet na tym etapie zdawała się być błogo nieświadoma wagi stawianych przez nas zarzutów. Odpowiednie wsparcie i przedstawiona przez reprezentującą nas kancelarię argumentacja poskutkowały i ostatecznie chyba problem został dostrzeżony.
Biorąc pod uwagę nerwy, nakłady czasowe i finansowe oraz niepewność co do finału nikomu nie zależało na brnięciu w proces. Dla nas najlepszą możliwą opcją było rozstrzygnięcie tego po dżentelmeńsku i osiągnięcie przyznania się drugiej strony do winy/okazania skruchy. Przede wszystkim jednak chcieliśmy ukrócić proceder godzący w nasze interesy i dobre imię.
Ostatecznie spółka oświadczyła, że ani ona, ani podmioty z nią powiązane nie będą wytwarzać tego typu zabudów meblowych do kamperów podobnych do naszych i wyraziła zgodę na opublikowanie przeprosin widocznych na naszej stronie internetowej. Ponadto strona przeciwna zobowiązała się do poniesienia kosztów związanych z zaangażowaniem naszej kancelarii prawnej. Te okazały się niemałe, jako że cała sprawa trwała ponad rok.
Dodatkowa nawiązka co do której się porozumieliśmy i która została uiszczona przez stronę przeciwną zasiliła wskazany przeze mnie cel charytatywny – fundację i leczenie ciężko chorego chłopca z mojej okolicy. Postanowienia zawartej przez strony ugody zostały ostatecznie zatwierdzone przez sąd.
Puentując – jak mógłbyś podsumować to doświadczenie? Do jakich wniosków Ciebie/Was jako firmę to doprowadziło?
Nasze doświadczenia mogą i powinny być lekcją dla wszystkich firm i osób zaangażowanych w proces twórczy i projektowy. Własność intelektualną, w tym wzory przemysłowe i znaki towarowe powinno się chronić za pomocą dostępnych narzędzi prawnych.
Jak widać jest to skuteczny sposób, by poradzić sobie w sytuacjach takich jak wyżej opisana. Brak ochrony naszych rozwiązań uniemożliwiłby nam skuteczne dochodzenie roszczeń, ale na szczęście skończyło się zupełnie inaczej. Obok zabezpieczeń prawnych warto uczulić zwłaszcza firmy z naszej branży, by zbierać dokumentację i materiały ukazujące rozwiązania i dowody na ich zaprojektowanie i wprowadzenie.
Jeśli wierzymy w produkt i jego powodzenie nie powinniśmy oszczędzać na prawnej ochronie pomysłów i efektów naszej pracy, nawet jeśli wiąże się to z wydatkami rzędu kilku tysięcy EUR. Oczywiście każdorazowe stwierdzenie, czy ew. naruszenie praw własności intelektualnej miało charakter zamierzony czy niezamierzony uzależnione jest od oceny danego przypadku. Z pewnością jednak warto mieć w odwodzie oręż, który nie pozostawi nas bezbronnych na wypadek najczarniejszego scenariusza
Karolu - bardzo dziękuję za rozmowę. Życzymy, by sytuacji takich, jak ta dziś opisana było jak najmniej, a najlepiej, by nie zdarzały się wcale. Rozwijajcie się i w dalszym ciągu sprawiajcie, by po ulicach Europy śmigało jak najwięcej kamperów z zaszczepionymi autorskimi rozwiązaniami od Wavecamper. Dla naszych czytelników natomiast niech ten wywiad będzie kopalnią wiedzy i wskazówek, jak ochronić efekty własnej pracy i ustrzec się podobnych problemów.
Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.