6 powodów dlaczego warto pojechać do Bośni i Hercegowiny (a nie do Chorwacji)
Okres wakacyjny minął, jednak pewne kwestie są aktualne przez cały rok. Niektóre z nich warto przemyśleć wcześniej, zanim nadejdzie kolejny sezon letni. Bo chyba każdy z nas zmaga lub zmagał się z tym dylematem: dokąd pojechać tym razem? Jaki kierunek wybrać? Wśród Polaków od wielu lat jedną z najpopularniejszych destynacji jest Chorwacja. Chorwacja, która jest bardzo piękna, ale ostatnio też nieprzyzwoicie droga. Dla osób o mniejszej zasobności portfela, oszczędnych oraz dla tych, którzy wolą mniej zatłoczone miejsca idealnym rozwiązaniem jest pobliska Bośnia i Hercegowina.
Czym jednak przekonać Cromaniaków, którzy mimo wszystko dalej chcą jeździć do ukochanej Chorwacji? Nikogo nie zmuszę do zmiany zdania, ale mogę podać kilka powodów, dla których warto pojechać do sąsiedniej Bośni i Hercegowiny. Zaczynamy!
1. Ludzie
Nigdy i nigdzie nie spotkałam tak miłych, ciepłych i serdecznych ludzi jak w Bośni. Nie wiem czy to kwestia przeżytej wojny, tego, że sytuacja w państwie jest mocno skomplikowana i nie sprzyja pomnażaniu monety, czy po prostu mentalności, ale Bośniacy są niesamowitymi ludźmi. Przebywanie w ich towarzystwie jest wspaniałym doświadczeniem. Wielogodzinne rozmowy, wspólne milczenie, podarowane od serca owoce, zaproszenie na kawę czy rakiję – wszystko całkowicie bezinteresownie i szczerze. Ci ludzie mają w sobie taką cudowną, prostą mądrość życiową, którą potrafią przekazać w bardzo piękny sposób. W przeciwieństwie do skomercjalizowanej Chorwacji, gdzie człowiek czuje się i po prostu jest turystą, który przyjechał zwiedzać ich piękną ojczyznę i zostawić dużo pieniędzy, w Bośni można poczuć się jak w domu. Ciepło i serdeczność to chyba ich cecha narodowa. A może sekret tkwi w tym, że o Bośni mówi się, że to kraj w kształcie serca?
2. Przyroda
Bośniacy to dziwny naród. Bo jak można pomyśleć o ludziach, którzy twierdzą, że w ich kraju nie ma nic prócz gór i rzek. To wszystko, co mają. Nic więcej. Tylko to. A czym jest to bośniackie „tylko”? Przyroda w Bośni jest niebywale piękna! Turkus rzek, zieleń gór i lasów, zachwycające jeziora i wodospady, zapierające dech w piersiach widoki – to tylko mała cząstka tego, co można zobaczyć w Bośni. A przy tym nie ma tam takich tłumów, jakie można spotkać w Chorwacji. No, chyba że pojedziemy do Mostaru. ;)
3. Jedzenie
No dobrze, to prawda, że była Jugosławia ma podobną kuchnię. To trochę tak jak z ich językiem – w sumie to ten sam, ale są pewne naleciałości regionalne. Chorwacja ma owoce morza, Bośnia – jagnięcinę, sarajewskie i banjaluckie ćevapy oraz baklawę. I różne sery, kiełbasy, pieczywo, owoce, warzywa… I dużo, dużo innych rarytasów. Nie umniejszam Chorwacji, absolutnie. I tu, i tu jedzenie jest pyszne. Ale w Chorwacji też łatwiej przychodzi mi odmówienie sobie czegoś ze względu na… cenę! Kalmary z Morza Adriatyckiego są cudowne, ale ich cena – już nie. W Chorwacji zjemy dobrze, ale też niemało zapłacimy. Natomiast w knajpach w Bośni i Hercegowinie nakarmią nas ogromnymi porcjami bardzo dobrego, lokalnego jadła, wszystko popijemy rakiją czy piwem, a na deser wciśniemy jeszcze baklawę z kawą i będziemy zaskoczeni, kiedy dostaniemy rachunek od kelnera. Bo to wszystko tak dobrze smakuje i jest tak niedrogie!
4. Campingowanie bez ograniczeń
Argument dla tych, którzy kochają wolność i biwakowanie tam, gdzie dusza zapragnie. W Chorwacji rozbicie się „na dziko” jest nielegalne i grozi sporym mandatem. Jest tam co prawda od groma pól campingowych czy przydomowych obozowisk, jednak z roku na rok ich ceny rosną, podobnie jak ilość ludzi, którzy postanawiają spędzić tam swój urlop. Jak sprawa wygląda na ziemi bośniacko-hercegowińskiej? Nie ma zakazu obozowania, zatem można się zatrzymać kamperem i przespać tam, gdzie nam się podoba. Jedyne, na co trzeba zwracać uwagę, to tereny zaminowane, które są jednak oznaczone odpowiednimi symbolami. Noc nad wodospadami Kravica? Nie ma problemu! A może jednak pole campingowe? Nie ma ich aż tylu co w Chorwacji, ale również zapotrzebowanie jest póki co dużo mniejsze. Jeżeli jednak zdecydujemy się na pozostanie na campingu, to oprócz gościnności gospodarzy, zastaną nas też przystępne ceny, brak tłumów i naprawdę dobre warunki. A wokół zniewalająca przyroda. Bajka!
5. Slow life
Choć jesteśmy Słowianami, to jednak wciągnął nas już wir życia na wzór Zachodu: ciągle w biegu, ciągle spóźnieni, ciągle za mało pieniędzy, ciągle brak czasu dla siebie i bliskich… Nadgodziny, w domu Netflix, reset w weekend i tylko zdawkowe: „dzień dobry” wymieniane z sąsiadami, bo w końcu jesteśmy dobrze wychowani, prawda? Pędzimy przez życie, a potem siedzimy zamknięci w czterech ścianach, bo nie mamy ochoty na cokolwiek. Ta pogoń zabiera nam energię i chęć przebywania z innymi. A jak jest w Bośni? Ludzie ze sobą żyją. Wieczorami kawiarnie, kafany, bary, restauracje, parki i inne miejsca publiczne tętnią życiem. Ciężko jest znaleźć wolny stolik, a mieszkańcy miast, miasteczek i wsi niespiesznie piją kawę, piwo czy rakiję. I rozmawiają, dyskutują, wspominają dawne czasy… Nawet dla Chorwatów jest to dosyć nietypowe, bo gdy przyjeżdżają w odwiedziny do BiH i widzą to, o czym piszę, pytają czy w Bośni jest właśnie jakieś święto. I wszystko jest „polako” (powoli), „sutra” (jutro), „kasnije” (później)… Nie ma co się spieszyć. Może nie zawsze jest to wskazane, ale na pewno zdrowsze niż życie w stresie i pędzie. I łatwiej to zrobić w BiH, niż w przepełnionej turystami Chorwacji. Uczmy się od Bośniaków. ;)
6. Jest tanio!
Ten argument już się tutaj przewinął, ale zasługuje na to, żeby go rozwinąć. Tak, Bośnia jest tania. Oczywiście nie wszystko jest w porażająco niskich cenach, ale porównując te dwa kraje, o których tu mowa, państwo na „B” wygrywa. Wizyta w sklepie, piekarni, kawiarni czy restauracji nie ogołoci nas z waluty w takim stopniu, jak w państwie na „C”. Za kawę zapłacimy około 2-3 złote, podobnie za kawałek baklawy czy burek. Piwo to wydatek rzędu 3-3,50 zł. Porcja ćevapi – i tu sprawa jest już bardziej skomplikowana – kosztuje od 7 do nawet 40 złotych*. Te najdroższe są w Trebinje, które leży stosunkowo blisko Dubrovnika – przypadek? Wstęp do muzeów czy innych obiektów w BiH to zazwyczaj koszt 4-10 złotych, a wiele obiektów wciąż można zwiedzić za darmo. Pamiątki? 4 pocztówki z Mostaru za 8 złotych czy prześliczna torba materiałowa zaprojektowana przez sarajewską graficzkę za 24 złote. Magnesy – 4 zł. Analogicznie za magnes znad Jezior Plitwickich trzeba zapłacić ok. 18 zł, a za wstęp na teren parku narodowego ok. 140 zł za osobę w sezonie wysokim. Obiad w Zadarze dla dwóch osób z napojami oraz deserem „na koszt firmy” – ok. 200 zł. Porównywalne są chyba tylko ceny autostrad, które nagle zaczęły rozrastać się w Bośni.
*Podane ceny dotyczą restauracji, kawiarni, barów, piekarni itd.
Powodów do odwiedzenia Bośni jest wiele. Powodów, żeby wybrać Bośnię zamiast Chorwacji – jeszcze więcej. To co? Następna wyprawa do Bośni?
Kocham Bałkany, języki słowiańskie, kino europejskie i minimalizm oraz kuchnię roślinną. W minimalizmie przeszkadza mi miłość do książek, w kuchni roślinnej – wyjazdy na Bałkany. ;) Czytam reportaże (najchętniej o Bałkanach, a jakże!) i staram się już nie kupować książek kulinarnych. Jak tylko mogę, to jadę na Bałkany, a jak nie mogę, to jadę tam, gdzie mogę. ;)