Archipelag Ko Lanta
Myśląc o Tajlandii, wyobrażamy sobie albo bogato zdobione świątynie, albo rajskie wyspy i wysepki rozsiane pośród krystalicznie czystej wody. Obie wizje są jak najbardziej słuszne, jednak dziś skupimy się na tej drugiej. A konkretnie na archipelagu złożonym z kilkudziesięciu wysp, które – mimo stale rosnącej popularności, a co za tym idzie, zatłoczenia – wciąż mają do zaoferowania miejsca ciche i spokojne. Mowa o Ko Lanta, archipelagu 52 przepięknych wysp na Morzu Andamańskim. Kuszą turystów czystymi plażami i lasami porastającymi położone głębiej rejony.
Piętnaście wysp obejmuje sobą Morski Park Narodowy, zajmujący powierzchnię 134 km2. Wśród najpiękniejszych można wymienić uroczą Ko Ngai, Ko Rok oraz Ko Ha – prócz plaż turystów zachwycają strome klify oraz bujne podmorskie ogrody w postaci raf koralowych i setek gatunków ryb żyjących w tutejszych wodach. To idealne miejsca dla rodzin z dziećmi, ponieważ jeszcze wiele metrów od plaży ciągną się płycizny, w których maluchy mogą taplać się do woli.
Turyści, którzy chcą dotrzeć na wyspy z Bangkoku, mogą dolecieć na lotnisko w Krabi, Phuket bądź Trang. Następnie powinni wsiąść w autobus, a na końcu na łódź, która z przystani zabierze ich na wybraną wyspę.
Dwie perły archipelagu
Przyjezdnym najłatwiej poruszać się po dwóch najbardziej znanych wyspach archipelagu – Ko Lanta Yai i Ko Lanta Noi, jedynych, na których można zatrzymać się na noc. Nie brak tu dobrych dróg, goście spoza wyspy nie będą mieć również problemów ze znalezieniem miejsca noclegowego ani restauracji serwującej smaczne miejscowe dania. Na wyspie Ko Lanta Yai znajdziemy liczne trasy turystyczne, w tym szlaki prowadzące do słynnej jaskini Tham Mai Kaew, umiejscowionej w środkowej, górzystej części wyspy. Jaskinia składa się z siedmiu komór połączonych ze sobą zamocowanymi linami i drabinami Z kolei ci, którzy chcą wykorzystać czas urlopu na jak najczęstszy kontakt z wodą, na pewno zawitają na północny kraniec wyspy, gdzie mieszczą się ośrodki turystyczne oferujące wyprawy dla nurków. Na poznanie czeka szereg podwodnych jaskiń oraz rafy koralowe o zachwycających formach. We wschodniej części Ko Lanta Yai wybrzeże porastają namorzyny, co utrudnia pływanie, ale za to przyciąga fanów kajakarstwa. Od znanych kurortów Ko Phi Phi oraz Krabi wyspę dzieli 2-godzinny rejs, więc jeśli zapragniemy powrócić do tzw. cywilizacji i rzucić się w wir imprez, możemy to zrobić w każdej chwili.
Z kolei na Ko Lanta Noi jest o wiele bardziej kameralna – wielu turystów wręcz nie zwraca na nią uwagi, kierując swoje kroki na bardziej imprezową siostrę. Albo inaczej: wiele osób traktuje ją jako punkt przelotowy, dzięki któremu mogą przedostać się do „ciekawszych” miejsc i wysp. Niesłusznie, ponieważ Ko Lanta Noi ma sporo do zaoferowania, jednak trzeba umieć to dostrzec. Przede wszystkim wysepka jest mniej zatłoczona i właściwie znajduje się na niej jedynie kilka wiosek rybackich i parę meczetów. Gdzieniegdzie wyrastają z ziemi drzewa kauczukowe, w kameralnych zatoczkach skryło się kilka cichych plaż, a na horyzoncie można zobaczyć malutkie niezamieszkałe wyspy – nie dostrzeże się ich z Ko Lanta Yai.
Po wysepce najlepiej poruszać się rowerem lub na motorze. Jeśli będziemy chcieli pokonać wodę i ruszyć dwuśladem na następną perłę archipelagu, wystarczy udać się do Ban Saladan, czyli turystycznego centrum wyspy, i wejść na specjalną wodną taksówkę, zwaną „hang yao”.
Plaża, słońce i wypoczynek pod palmą
Długie, piękne plaże z białym piaskiem, brak tłumów, rajskie zatoczki i możliwość nurkowania w dziesiątkach podwodnych jaskiń – to wszystko składa się na wspaniałe wakacje w egzotycznym zakątku świata. Krajobrazy, klimat i kuchnia przyciągają dziesiątki turystów z różnych krajów, co przekłada się m.in. na język, jaki będziemy mieć okazję usłyszeć przy basenie bądź w restauracji. Wśród cudzoziemców króluje, oczywiście, angielski, ale zadziwiająco często słyszy się także szwedzki.
Popularność Ko Lanta rośnie z każdym kolejnym rokiem, jednak ciągle na malowniczych wysepkach można wypocząć i znaleźć zakątek, w którym będzie można spokojnie kontemplować otaczające nas piękno.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)