Norwegia - Lofoty

Norwegia - Lofoty – główne zdjęcie

Surowe piękno Lofotów

Szczęśliwy, kto je widział. Nazwa „Lofoty” niektórym może kojarzyć się z żoną Lota. Skąd takie porównanie? Wynika nie tyko z podobieństwa brzmienia – wszak żona Lota zastygła z wrażenia, patrząc na płonącą Sodomę. Turyści, którzy odwiedzają wyspy, z zachwytu reagują tak samo. W 2006 roku eksperci National Geographic przyznali Lofotom trzecie miejsce wśród najpiękniejszych wysp na świecie, a widok z Reine na Kirkefjord został uznany za najpiękniejszy w Norwegii. To dobitny dowód na to, że tutejsze krajobrazy mogą odebrać mowę. Jedną z głównych atrakcji rejonu jest trwający tu od końca maja do połowy lipca polarny dzień. Brak nocy jest nie tylko egzotyczny dla turystów, pozwala też zaplanować o wiele dłuższe wycieczki. A prócz wspinaczki po górach i zwiedzania wysepek jest tu również kilka muzeów, prezentujących rybołówstwo oraz historię wikingów.

Archipelag Lofotów leży ok. 300 km za północnym kołem polarnym, na wysokości Narviku. Od stałego lądu wysepki dzieli cieśnina Vestfjorden. Sławę przyniosła archipelagowi uroda dzikiego krajobrazu, a także niespotykane bogactwo ryb. Wyprawa w te rejony jest marzeniem tysięcy wędkarzy i miłośników natury. Kusi również wielorybie safari oraz urocze, małe osady i położone na uboczu wioseczki rybackie. Jedną z najbardziej urodziwych jest osada Hamnøy na małej skalnej wysepce – piękna i mieniąca się kolorami nawet w pochmurny dzień.

Uroda Lofoty jest surowa i czasem okrutna – część osad jest opuszczona przez mieszkańców, którzy nie dali rady znieść klimatu. Ostre zbocza gór wyrastających prosto z morza na wysokość nawet 1161 metrów są powodem odcięcia wiosek od świata i przyczyniły się do porzucenia osad na równi z niskimi temperaturami. To surowe piękno doceniają miłośnicy wspinaczki i wędrówek po stromych szlakach. Na Lofotach jest naprawdę wiele górskich szlaków turystycznych, jednak trzeba wiedzieć, że bardzo różnią się choćby od naszych Tatr. Tutaj nawet wzniesienie o wysokości 400 metrów jest niezwykle strome i wymaga dużej kondycji. Im wyżej, tym bardziej skały są nagie i przepaściste, a do tego pogoda zmienia się bardzo szybko.

Raj dla wędkarzy i czerwone domki

Znakiem charakterystycznym Lofotów są rorbuer, czyli czerwone domki na palach. Kiedyś były tradycyjnymi rybackimi chatami, dziś wynajmuje się turystom. Czerwona farba ochronna, którą są pokryte, produkowana jest m.in. z tranu. Pierwsze takie chatki powstawały w XII wieku, wcześniej rybacy mieszkali w odwróconych do góry dnem łodziach.

Lofoty są miejscem zimowego tarła olbrzymich dorszy, przybywających nawet z tak odległych rejonów jak Morze Barentsa. Wtedy też zjawiają się tu tysiące rybaków z całej Norwegii, a prócz nich wędkarze-hobbyści. W tym okresie nie jest czymś niezwykłym złowienie 20-, a nawet 30-kilogramowej ryby. W maju i czerwcu świetnie biorą halibuty, karmazyny i rozmaite odmiany mniejszych płastug, zaś w lipcu i sierpniu nastaje czas najbardziej cenionej przez wędkarzy norweskiej ryby – czarniaka.

Łowienie dużych okazów nie jest jedynym powodem przyciągającym wędkarzy na Lofoty. Kto tu był i nie spróbował kuchni norweskiej, zmarnował wielką okazję. W restauracjach można zjeść wyśmienite dania rybne z czarniaków, zębaczy smugowych, łupaczy, smażone języki dorszy czy zupę rybną. Można tu spróbować takich smakowych ciekawostek jak Fiskepudding, czyli pudding rybny, czy ciasteczka rybne Fiskekaker w formie hamburgera.

Choć wyspy leżą daleko na północy, za sprawą ciepłego Prądu Zatokowego klimat jest tu wyjątkowo łagodny. W lecie można opalać się na wspaniałych piaszczystych plażach, a także na skałach. Wiele czasu wymaga również zwiedzanie, ponieważ okolica składa się z mnóstwa mniejszych i większych wysepek, a na każdej jest coś wartego zobaczenia. Ciekawa jest choćby bardzo górzysta i skalista wyspa Moskenesoy. Mieści się na niej wioska o najkrótszej nazwie świata – A. Owa nazwa urywa się podobnie jak droga dojazdowa, która ma tutaj swój koniec.

Camperem na koniec świata

Najwygodniejszym sposobem dotarcia na wyspy jest podróż samochodem bądź kamperem. Minusem jest spędzenie wielu godzin w aucie, ale za to mijane po drodze widoki w pełni to wynagradzają – szczególnie, jeśli wybierzemy trasę E6 biegnącą przez Norwegię wzdłuż wybrzeży Morza Norweskiego. Inną opcją i jednocześnie najtańszym rozwiązaniem jest rejs promem Gdańsk-Nynasham, a następnie podróż wzdłuż zachodnich wybrzeży Bałtyku.

A co, kiedy już dojedziemy? Nie tylko wędkarzom spodoba się kemping Skippergården Midnightsun (8315 Laukvik). Znajduje się w wiosce Laukvik, ok. 30 min. drogi dzieli go od Svolvær, centrum Lofotów. To idealne miejsce, żeby poczuć kontakt z naturą, wyciszyć się i zapomnieć o cywilizacji. Niestety, jak w całej Norwegii, nie jest tu zbyt tanio: za miejsce dla kampera trzeba tutaj zapłacić 160 NOK/dobę (ok. 20 euro), dostęp do elektryczności kosztuje 40 NOK/dobę (5 euro), trzeba przy tym mieć świadomość, że ceny w euro podane są jedynie dla porównania, a płacić można wyłącznie w koronach. Plusem jest to, że akceptowane są karty.

Kolejnym ciekawym kempingiem na Lofotach jest  Ramberg Gjestegård as (8380 Ramberg). Tutaj za dostęp do elektryczności zapłacimy 45 NOK dziennie, za miejsce dla kampera – 190 NOK/dobę, a jeśli na kempingu będą mieszkać więcej niż 2 osoby, każda zapłaci 20 NOK/dobę. Miejsce jest bardzo kameralne, zatem można tu wypocząć, a w pobliskiej restauracji serwowane są wyśmienite dania z ryb.

Takich miejsc na Lofotach znajdziemy wiele, a każde z nich umożliwi nam poznanie wspaniałych rejonów północy. Tej wyprawy nigdy nie zapomnimy.

Norwegia - Lofoty – zdjęcie 1
Norwegia - Lofoty – zdjęcie 2
Norwegia - Lofoty – zdjęcie 3
Norwegia - Lofoty – zdjęcie 4
Ken.G
Ken.G

Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)

Czytaj także