Ognista Walencja
W Polsce co roku topi się Marzannę, by przepędzić zimę. W Hiszpanii marzec jest miesiącem nie wody, a ognia, a kukły się nie topi, lecz pali. Przekonamy się o tym w Walencji, stolicy prowincji i wspólnoty autonomicznej o tej samej nazwie. Turyści, którzy zawitają tu wiosną, ujrzą Fiesta de Las Fallas – Święto Ognia. To festiwal trwający od 15 do 19 marca, w trakcie którego na ulicach stawia się kilkumetrowe figury, dodając do nich satyryczny komentarz aktualnych wydarzeń. Rzeźby powstają według projektów zawodowych plastyków, a tworzy się je z wosku, drewna i kartonu. Każdej grupie figur towarzyszy mniejsza („ninots”), stworzona rękami dzieci z danego osiedla bądź dzielnicy. Przez kolejne dni mieszkańcy i turyści głosują na najlepsze kukły. W nocy 19 marca wszystkie figury poza zwycięskimi zostają spalone. Święto Ognia łączy tradycję żegnania zimy oraz motywy religijne. To pełen radości festiwal budzący duże zainteresowanie turystów.
Wakacje w mieście stu dzwonnic
Walencja przyciąga nie tylko wiosną. Słynie ze sportu (w 2011 roku otrzymała tytuł Europejskiej Stolicy Sportu), to ważny port handlowy i ośrodek uniwersytecki – w tutejszej politechnice uczy się najwięcej studentów zagranicznych w Europie. Planując wyjazd na kemping w Hiszpanii, naprawdę warto wziąć pod uwagę przyjazd do Walencji. Leżąca nad rzeką Turia, kusi turystów Giełdą Jedwabiu, licznymi muzeami i zabytkami sakralnymi (ponoć w tutejszej katedrze kryje się Święty Graal). Nazywa się ją miastem stu dzwonnic, a do najsłynniejszych zalicza się wieżę Santa Katalina oraz Miguelete. Walencja jest piękna i zielona – starym korytem Turii ciągnie się szlak będący ulubionym miejscem spacerów i joggingu mieszkańców. Można go także przejechać na rowerze. Trasa ma długość 9 km, biegnie od Parku Cabecera wokół centrum aż do Ciudad de las Artes y las Ciencias. Od Alicante Walencję dzieli ok. 165 km. Jeżeli wybierze się trasę biegnącą nieco bardziej na wschód, można zwiedzić kurorty takie jak Cullera, Gandia, Jávea czy Benidorm. Dłuższą podróż wynagrodzą wspaniałe widoki Białego Wybrzeża.
Zwiedzanie Walencji
Co czeka w Walencji? M.in. Oceanogràfic, w którym przebywa ponad 500 gatunków morskich żyjątek. To największy tego rodzaju obiekt w Europie. Kolejna atrakcja to Ciudad de las Artes y las Ciencias – kompleks, w skład którego wchodzi m.in. Muzeum Nauki, oceanarium, kino 3D i sale koncertowe. Będąc tutaj, warto zajrzeć do Umbracle, olbrzymiego krytego ogrodu z roślinnością śródziemnomorską. Zmęczone maluchy można zabrać do jednej z horchaterii na horchatę, napój z orzeszków chufa. Trzeba też spróbować dumy Walencji, paelli. Po takim posiłku od razu wszyscy nabiorą sił i chęci na dalsze zwiedzanie miasta. Gdzie można się wybrać na spacer? Np. deptakiem biegnącym przy plaży Malvarrosa. Wzdłuż niego co rusz napotkamy jakiś bar, restaurację czy plac zabaw dla dzieci. A`propos tego ostatniego, jeden z najbardziej atrakcyjnych dla maluchów placów znajduje się w Parku Cabecera. Na jego terenie stoi ogromny drewniany okręt, po którym można się wspinać ile wlezie. W Ogrodach Turia na dzieciaki czeka wielki Guliwer i kilkanaście gigantycznych zjeżdżalni. Można tu stracić poczucie czasu, a jeszcze tyle do zobaczenia! Już wiadomo, czemu rodzinne wycieczki na kemping w Walencji udają się za każdym razem.
Camping w El Campello
Jeśli ktoś chciałby przedłużyć pobyt w regionie, nic prostszego – wystarczy znaleźć nocleg. Kempingów nad Morzem Śródziemnym nie brakuje, można dobrać opcję na każdą kieszeń, dostosować ją do swoich potrzeb i wymagań. Turyści preferujący wypoczynek wśród zieleni, spokój i przestrzeń zapewne będą przeglądać oferty campingów. Godna uwagi może być oferta, jaką dla swoich gości przygotował Camping Costa Blanca, zlokalizowany niedaleko El Campello, miejscowości turystycznej, która jeszcze niedawno była wioską rybacką. W bliskim sąsiedztwie rozciąga się szeroka, piaszczysta plaża, a woda jest ciepła i błękitna, zaprasza do pływania i nurkowania. Camping Costa Blanca jest przyjazny dla czworonogów, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by na kolejne wakacje przyjechać tu z pupilem.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)