Prasat Satchatham - potęga drewna

Prasat Satchatham - potęga drewna – główne zdjęcie

Pod tą dziwną i trudną do wypowiedzenia nazwą kryje się tajemnicza budowla przesiąknięta zapachem żywicy i drewna. To monumentalna świątynia, w której człowiek nie tylko czuje się nagle słaby i malutki, ale również miejsce, w którym zapominamy o świecie za drzwiami. Paradoksalnie, ta enklawa magii i spokoju znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie miasta cieszącego się sławą centrum rozpusty, będącego destynacją dla turystów zainteresowanych poszukiwaniem płatnej miłości. Mowa o tajskim kurorcie Pattaya, leżącym 120 km od stolicy kraju, nad Zatoką Tajlandzką, zaś świątynia to Prasat Satchatham, Sanktuarium Prawdy.

Paradoksy Pattayi

Ci, których zainteresowała niesamowita budowla, powinni spędzić w kurorcie więcej czasu. Świątyń jest tu wyjątkowo wiele, a każda z nich zasługuje na uwagę. Sama Pattaya to średniej wielkości miasto, głośne i zatłoczone nie tylko w sezonie. Nic dziwnego – to jeden z najsłynniejszych ośrodków wypoczynkowych w całej Azji, lubiany również przez samych Tajów, zwłaszcza mieszkańców Bangkoku. Popularność miasta sukcesywnie wzrasta, co jest zasługą nie tylko jego atrakcji, ale i łatwości dojazdu. Na najbliższe lotnisko z Pattayi można dostać się w zaledwie 75 minut, jadąc nowoczesną autostradą.

Jak już zostało wspomniane, kurort zasłynął w nietypowy sposób. Mężczyźni z całego świata przyjeżdżają tu na seks-wakacje, a jedną z największych atrakcji miasta jest położona w centrum ulica rozpusty Walking Street. Domy uciech, kluby nocne i inne przybytki budzące niezdrową ciekawość turystów znajdują się w każdym zakątku. Miasto nigdy nie śpi. Z drugiej strony, w rzadko którym kurorcie można spotkać tak dużą liczbę świątyń – i to tak pięknych.

Tuż przy Walking Street, na szczycie wzgórza, znajduje się wspaniały posąg Big Buddha, do którego prowadzą bogato zdobione schody. Stoi tam również szereg pomalowanych na złoto posągów oraz nieduża świątynia Wat Phra Yai. Poza miastem, w otoczeniu wspaniałego parku, w jeziorze Ban Amphoe odbija się kompleks świątyńWat Yangsangwararam. Jest tak ogromny, że po jego terenie można spacerować kilka godzin (wstęp jest bezpłatny). Turyści odwiedzający to miejsce mogą zobaczyć widoczną z niego górę Khao Chi Chan, przykuwającą wzrok wyrytym na niej wizerunkiem Buddy – ma 109 m wysokości i 70 m szerokości. Wokoło rozciąga się park, a przed samą górą mieści się jezioro porośnięte liliami oraz skalny ogród.

To tylko kilka z wielu świątyń Pattayi, ale podane przykłady w pełni wystarczą, by pojąć, jak bardzo egzotyczny to kurort. Miejsca skupienia przeplatają się z miejscami uciech, hałas, zgiełk i tłok mieszają się z ciszą i kontemplacją. Nie ma osoby, na której wizyta w tym niezwykłym mieście nie zrobi wrażenia.

Prasat Satchatham – owoc trzech kultur

Sanktuarium Prawdy to jedna z licznych budowli sakralnych Pattayi, ale bynajmniej nie jest to po prostu kolejna świątynia miasta. To miejsce wyjątkowe, co widać na pierwszy rzut oka. Mamy bowiem przed sobą olbrzymią budowlę stworzoną wyłącznie z drewna. Przy jej powstawaniu nie wykorzystywano ani jednego gwoździa, nie zużyto ani jednego metalowego elementu. Z tego powodu przy Prasat Satchatham nieustannie trwają prace konserwacyjne. Jednak nawet obecność rusztowań nie zmienia faktu, iż świątynia zachwyca. Niektórych może wręcz niepokoić bujnością i nieokiełznaniem elewacji. Swoją konstrukcją przypomina bowiem nieco żywiołowość i organiczność dzieł Gaudiego, które możemy dziś podziwiać w Barcelonie. Sprawia wrażenie żywego tworu, który zastygł w drewnie – oczy patrzących zachwyca bogactwo misternych rzeźb zdobiących budowlę w środku i na zewnątrz. Jest piękna i przerażająca jednocześnie.

Prześlizgując wzrok po świątyni, można zauważyć, że na konstrukcji odcisnęły wpływy trzy najważniejsze dla tajskiej kultury nurty filozoficzne i artystyczne: khmerska, hinduska i chińska. Każde skrzydło budowli zaprojektowano w innym stylu, mimo tego całość jest pełna harmonii, a wnętrza stworzone z niezwykłą dbałością o szczegóły.

Moc drewna i kadzideł

Nie ulega wątpliwości, że we wnętrzach Sanktuarium Prawdy w ekstazę wpadnie każda miłośniczka niszowych perfum. Świątynię wypełnia zapach żywicy i przeszłości (mimo stosunkowo młodego wieku budowli – powstała w 1981 roku). W powietrzu unosi się upajający aromat drewna i kadzideł, a po wyjściu można odnieść wrażenie, że zabrało się go ze sobą na włosach i ubraniu.

Konstrukcja świątyni liczy105 metrów wysokości, a zaprojektowano ją na powierzchni ok. 3.000 m2. Piękna jest zarówno sama budowla, jak i jej otoczenie, stoi bowiem tuż nad brzegiem morza, na przylądku Rachvate. Mimo iż nie zawiera elementów wzmacniających, jest wytrzymała na deszcze i chłostanie morskiego wiatru.

Prasat Satchatham stoi niewzruszona przy brzegu plaży, z godnością ignorując nocne życie Pattayi. Tanie rozrywki kurortu nie zakłócają spokoju, z jakim świątynia przypatruje się miastu. Każdy, kto przekroczy jej próg i zaciągnie się zapachem drewna, wyciszy zmysły i poczuje moc jednej z najbardziej niezwykłych tajskich budowli sakralnych.

Prasat Satchatham - potęga drewna – zdjęcie 1
Prasat Satchatham - potęga drewna – zdjęcie 2
Prasat Satchatham - potęga drewna – zdjęcie 3
Prasat Satchatham - potęga drewna – zdjęcie 4
Ken.G
Ken.G

Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)

Czytaj także