Sardynia - ucieczka w stronę relaksu
Gorące włoskie lato zachęca do spędzenia beztroskiego urlopu w ojczyźnie Dantego, Leonarda da Vinci i...najlepszej na świecie kuchni. Jednak, podobnie jak wielu innych znajomych, tegoroczne plany wakacji w słonecznej Italii rozpoczęłam od zadania sobie poważnego pytania: czy aby na pewno chcę po raz kolejny dusić się w kolejkach do Koloseum, oglądać turystów pozujących w zawsze takiej samej pozie pod wieżą w Pizie albo, co jeszcze gorsze, tkwić w korkach Neapolu? Odpowiedź brzmiała: w życiu! Dlatego już z początkiem lipca wyruszyłam ku otoczonej turkusem wód Sardynii, jednej z najbardziej fascynujących wysp Południowych Włoch. Tu, w otoczeniu piaszczystych i „zaśmieconych” potężnymi granitowymi skałami plaż, miałam spędzić wymarzone i od dawna zasłużone wakacje – w cichej i hipnotyzującej krajobrazem prowincji Gallura na północy Sardynii.
Gallura – sielska strona Sardynii
Urlop w Sardynii, zwłaszcza w jej północnej części, to nadmorskie kurorty i wszędobylskie jachty celebrytów, które, niestety, nieco ujmują panoramom dziewiczego uroku. Dlatego niektórzy w poszukiwaniu chwili wytchnienia ruszają właśnie do Gallury. Ten nadal stosunkowo mało znany region wyspy jest lustrzanym odbiciem swojego tłocznego sąsiada. Plaże są tu równie piękne, przyroda – mniej naruszona ludzkim działaniem, a mieszkańcy i turyści – zdecydowanie bardziej wyluzowani!
Samo wybrzeże jest rajem, nadal pozostającym nadal w ukryciu. W niewielkich zatoczkach, oddzielonych od siebie kamienistymi wąskimi mierzejami, można nurkować, „snurkować” lub odkrywać bogactwo morskiego świata z pokładu łodzi. Eksplorowanie ukrytych plaż to jedna z atrakcji, która wciągnie każdego. Jednym z miejsc, gdzie plażowanie naprawdę wciąga, jest położony nad samym brzegiem morza port Santa Teresa di Gallura. Z tego małego miasteczka można wyruszyć w podróż plażowicza przez miękkie wydmy Rena Maiore do uwielbianej przez amatorów surfingu i nurkowania La Marmorata. Po powrocie z plażowania warto wrócić do Santa Teresa i usiąść w jednym z nadmorskich barów, by delektować się zachodem słońca i łykiem znakomitego miejscowego wina - Vermentino di Sardegna.
Najlepsze noclegi
Ruszając na wymarzone włoskie wakacje, nie wiedziałam, jak znaleźć najlepsze kempingi na Sardynii. Z pomocą przyszła mi przyjaciółka, specjalistka od caravaningowych wypraw po całej Europie. Doradziła nocleg na campingu – i to nie byle jakim, ale położonym nad samym brzegiem morza - Village Baia Blu La Tortuga.Choć byłam nieco sceptycznie nastawiona do tego pomysłu jako „zwierzę hotelowe”, pokochałam to miejsce od razu! Camping Village Baia Blu La Tortuga znajdował się bowiem w pachnącym żywicą magicznym lesie, a po śniadaniu w jednej z licznych restauracji na miejscu wystarczyło przejść 100 metrów, by znaleźć się na piaszczystej plaży. Bezpieczeństwo było również na najwyższym poziomie – wieczorne powroty znad morza nie były ani trochę straszne dzięki oświetlonym alejkom i chodnikom. Jako absolutna maniaczka wodnego szaleństwa czułam się tu jak w niebie – tuż po przybyciu pobiegłam odwiedzić szkołę windsurfingu,wypożyczalnię rowerów górskich i kajaków. Cóż, nie jeżdżę przecież na wakacje odpoczywać! Po tysiącach spalonych kalorii szybko udawałam się do znajdującego się zawsze pod ręką baru szybkiej obsługi, lub, jeżeli chciałam bardziej zapełnić żołądek – do restauracji. Codziennie rano wraz z sąsiadami biegłam po świeże, ciepłe pieczywo z miejscowego sklepu. Istny raj! Oczywiście wieczorami nie zamykałam się w swoim wygodnym mobilehomie – po zachodzie słońca władzę nad campingiem przejmował zespół animatorów, którzy dbali o to, by każdy wrócił do swojego łóżka szczęśliwy i wytańczony. Od tych wakacji minęło już trochę czasu – ale nie zapomniałam ani jednej chwili tam spędzonej. Camping Village Baia Blu La Tortuga skradł moje serce i już wypatruje kolejnego urlopu, by tam powrócić! Camping należy do sieci bardzo fajnych campingów Baia Holiday, więc następnym razem wybiorę pewnie inne miejsce należące do nich.
Kocham podróże to mało powiedziane, to jest po prostu całe moje życie. 80% roku spędzam na skakaniu tu i tam :)