Wędrując przez Mołdawię - Soroki
Ciesząca się smutnym mianem najbiedniejszego państwa w Europie Mołdawia jest powoli odkrywana przez turystów. W pełni zasługuje na uwagę, odwdzięczając się wspaniałymi krajobrazami w ciszy pól.
Mołdawia to nie tylko kraj winorośli, ale i atrakcyjne turystycznie państwo, pomimo swojej biedy. Krajobraz składa się z winnic, hektarów pól ciągnących się łagodnie aż po horyzont oraz stojących przy drogach kolorowo ozdobionych studni. Jadąc z Ukrainy w stronę Rumunii, możemy zatrzymać się na chwilę w kilku godnych poznania miejscach.
Symbol Mołdawii
Jednym z najczęściej odwiedzanych miast Mołdawii są Soroki (Soroka). Płynący po wschodniej stronie Dniestr wygląda tu wyjątkowo pięknie, a tuż za rzeką rozpościera się Ukraina. Miasto jest ośrodkiem niezmiernie ważnym dla wszystkich obywateli, a jego najcenniejszy zabytek stanowi kamienna twierdza będąca symbolem kraju. Właśnie ona zdobi mołdawskie dowody osobiste.
Z twierdzą nierozerwalnie wiąże się osoba Nicolae Bulata, od kilkudziesięciu lat opiekującego się zabytkiem. Oprowadza turystów, a także prowadzi badania naukowe i wykopaliska archeologiczne. Zwiedzający z Polski mają możliwość posłuchania swego rodzaju wykładu o polsko-mołdawskiej historii i dowiedzenia się wielu ciekawych rzeczy o Janie III Sobieskim, Władysławie Jagielle czy Janie Olbrachcie. Poznają również opinię kustosza na temat twórców twierdzy – według Bulata zbudowali ją Mołdawianie, a nie genuańczycy, co stoi w niejakiej sprzeczności z oficjalnie przyjętą teorią historyczną.
Jeśli ktoś zdąży zgłodnieć w trakcie zwiedzania, może odwiedzić restaurację mieszczącą się niedaleko budowli. W menu znajduje się m.in. rosół na naturalnym zakwasie i sarmale (gołąbki).
Cygańska stolica
W Sorokach mieszka największy odsetek mołdawskich Romów. Jedna z głównych atrakcji miasta, cygańska dzielnica, budzi duże zainteresowanie turystów. To w pełni zrozumiałe, jeśli spojrzeć na bogate wille stojące za równie bogatymi ogrodzeniami, wzdłuż krętej uliczki biegnącej pod górę. Im wyżej, tym domy są bardziej zdobione i rozbudowane. Właściwie to nie domy, a rezydencje z 3 lub 4 kondygnacjami. Niektóre z nich przypominają zamki – posiadają piramidalne nadbudówki, ogromne balkony i fantazyjne wieżyczki. Nie każdemu spodoba się to bujne budownictwo, ale nie sposób zaprzeczyć, że wille przyciągają wzrok śmiałym połączeniem (by nie rzec: pomieszaniem) stylów architektonicznych. Sama dzielnica mieści się na wzgórzu wznoszącym się nad miastem.
Warto wspomnieć, że w Sorokach mieszka Artur Cherar, cygański król noszący tytuł barona. Jako przedstawiciel mołdawskich Romów często udziela się na różnego typu konferencjach. W jego ogrodzie stoi wiekowy pojazd – limuzyna, którą jeździł jeden z przywódców ZSRR, Jurij Andropow.
W stronę Rumunii
Opuszczając miasto nazywane stolicą mołdawskich Romów, kierujemy się na zachód. Ok. 80 km od Sorok znajdują się Bielce, nieduże miasteczko, w którym prócz języka rumuńskiego często usłyszymy rosyjski i polski – mieszka tu bowiem dosyć liczna diaspora polska. Bielce mają dwie twarze: jedną typowo postsowiecką, szarą i znużoną, oraz drugą, wypełnioną starymi domkami z ogródkami i klimatycznymi wąskimi uliczkami.
Według podań miasto powstało dzięki księżnej mazowieckiej Ryngalle, która osiedliła się w tym miejscu po wygnaniu z Polski za miłość do biskupa. Najstarszą budowlą w Bielcach jest pochodząca z końca XVIII wieku Katedra Nikołajewska. Warto również zobaczyć ormiańską cerkiew św. Grzegorza, prawosławny Sobór Konstantyna i Heleny oraz Dom Polski przy ulicy Paci 31.
Mała Warszawa
Ok. 35km od Bielc mieścię się słynna "mała Warszawa". To wieś Styrcza, najbardziej polska ze wszystkich wsi w Mołdawii. Niedaleko niej znajduje się wielka atrakcja turystyczna, czyli wąwóz Butesti, wyżłobiony w rafie koralowej, będącej śladem po rozciągającym się tu w odległej przeszłości Morzu Sarmackim.
Ruszamy dalej w stronę Rumunii, mijając po drodze kolejne winnice i rozległe pola. Opuszczamy kraj winorośli, by odwiedzić jego zachodniego sąsiada.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)