Zaskakująca niespodzianka resortu transportu
Mandat uzależniony od zarobków – resort transportu szykuje niespodziankę kierowcom
Urzędnicy pracują nad wprowadzeniem nowych przepisów dotyczących mandatów drogowych. Zgodnie z nimi wysokość kary ma być zależna od wysokości zarobków przyłapanego kierowcy - informuje RMF FM.
Nowy projekt, jest na razie w fazie wstępnej, ale wiadomo, że chodzi o to, by wysokość kary za łamanie przepisów drogowych, była zależna od zarobków.
Wiceszef resortu twierdzi, że taki system będzie bardziej sprawiedliwy i akceptowalny przez społeczeństwo.
Nowe przepisy mógłby wejść w życie za rok, lub dwa. Na razie nie wiadomo, jak policja miałaby sprawdzać podczas kontroli – ile zarabiamy, ani ile będzie wynosić maksymalna kara.
Póki, co, Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej zleciło analizy, które mają pokazać, jak takie rozwiązania sprawdzają się w innych krajach.
System karania mandatami związany z wysokością zadeklarowanych dochodów funkcjonuje w Szwajcarii. Prawo nie określa, jaka jest górna granica kary. O tym jak mogą być wysokie, świadczy zagrożenie karą miliona franków, za jazdę 290 km/h po autostradzie. W tym kraju, lepiej ściągać nogę z gazu.
Podobnie jest w Finlandii, gdzie padł rekord wysokości mandatu. Francuski milioner dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość 40km/godz. Zapłacił za to 170 tys. euro. Jak łatwo się domyśleć, tam również nie ma górnej granicy kary?
W Portugalii wyznaczono maksymalną kwotę za wykroczenie drogowe – 2500 euro. Jednak ta kwota dotyczy tych świetnie zarabiających.
O tym, czy pomysł u nas się spodoba, dowiemy się pewnie, kiedy informacja dotrze do wszystkich kierowców, jednak, jeśli macie na ten temat swoją opinię – podzielcie się nią. Czekamy na komentarze.
"Tak, na to wygląda... Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci..." Alicja w Krainie Czarów- Tim Burton