Kamper Randger R530 – Ford Transit Custom z potencjałem

Kamper Randger R530 © Transa-M

Randger to marka, która w ciągu ostatnich dwóch lat szturmem podbiła polski rynek kamperów. Nawet menadżerowie wymagających wypożyczalni kamperów lubią samochody tej marki.

Na sukces z pewnością złożyło się kilka czynników – wykorzystanie Forda jako bazy (niska akcyza), wiele przemyślanych rozwiązań w dziedzinie budownictwa oraz doskonały stosunek jakości do ceny. W ofercie Randgera znajdują się zarówno mniejsze modele oparte na popularnym Transicie Custom, jak i tradycyjne, duże samochody „blaszane” – także z napędem 4x4 (pisaliśmy o tym wcześniej w artykule: RANDGER 560 – kamper 4x4 na bazie Forda ).

Dziś przyjrzymy się małej propozycji bazującej na Customie - Randger R530 to niezwykle wszechstronny pojazd posiadający szereg funkcji, jakich nie znajdziemy u konkurentów tej wielkości.

Mała puszka do codziennego użytku... z łazienką!

Mierzący 534 cm długości, 199 cm szerokości i 209 cm wysokości kamper przeznaczony jest dla 5 pasażerów i posiada również siedzenia z pasami bezpieczeństwa. Modułowy system fotelika z systemem Isofix zadba o bezpieczeństwo naszych maluchów.

Sofę można łatwo rozłożyć tworząc 2-osobowe łóżko o wymiarach 1877x1140 mm. Można go również przenosić i można go również zdejmować.

Dodatkowe łóżko w podnoszonym dachu ma wymiary 200x116 cm. Oznacza to, że w razie potrzeby na pokładzie może nocować nawet czterech członków załogi.

Warto podkreślić, że podniesiony dach ma znaczący wpływ na komfort użytkowania w ciągu dnia. Z udogodnień możemy komfortowo korzystać (jak na kompaktową przestrzeń).

Przygotowanie posiłku nie będzie stanowić problemu – w standardzie znajduje się dwupalnikowa kuchenka gazowa z zapalnikiem piezoelektrycznym.

Kamper Randger R530 – Ford Transit Custom z potencjałem – zdjęcie 1

Funkcjonalność uzupełnia lodówka kompresorowa Dometic o pojemności 41 litrów i stalowy zlew.

Źródłem gazu jest butla o pojemności 2,7 kg (standard) lub większej – oznacza to, że nie jesteśmy skazani na wkłady systemowe, które znamy z kompaktowych, typowo turystycznych pieców.

Z tyłu kampera projektanci przewidzieli w pełni funkcjonalną łazienkę wyposażoną w toaletę Thetford C223, umywalkę i kabinę prysznicową – cały moduł sanitarny oddzielony jest od części dziennej przesuwanymi, listwowymi drzwiami. Co ciekawe, z tyłu podłączony jest także prysznic zewnętrzny.

Pojemność zbiorników jest imponująca – 70 litrów wody czystej i 35 litrów wody szarej to świetny wynik w tej klasie pojazdów. Warto podkreślić, że – co też nie jest codziennym rozwiązaniem w puszce tej wielkości – instalacja wodna wyposażona jest w pompę ciśnieniową, a nie zanurzeniową.

Wizualnie wnętrze prezentuje się atrakcyjnie – białe fronty, szare blaty i podłogi oraz ciemna tapicerka odzwierciedlają najnowsze trendy i zachęcają do korzystania z nich.

Komfort także zimą

Ogrzewanie Truma Combi Diesel to idealne rozwiązanie zapewniające komfort cieplny w każdych warunkach. Oczywiście oprócz ogrzewania wnętrza pojazdu, system będzie także podgrzewał wodę dzięki zintegrowanemu bojlerowi.

Mówiąc o ogrzewaniu i izolacji pojazdu, warto zwrócić uwagę na kilka aspektów konstrukcyjnych – jest podłoga typu sandwicz, a materiałami izolacyjnymi nadwozia są wata szklana, styropian i ekrany aluminiowe.

Specjalne zasłony okienne o właściwościach termoizolacyjnych zdobią i chronią szyby zarówno z przodu, z tyłu, jak i z boków pojazdu.

Żywy silnik i duża ładowność

R530 doskonale wpisuje się w modę na kompaktowe i uniwersalne pojazdy kempingowe do codziennego użytku – bez problemu radzi sobie zarówno z ruchem miejskim, jak i trasami do wakacyjnych miejsc.

Jednostka napędowa o mocy 130 lub 170 KM (z opcjonalną automatyczną skrzynią biegów) i masie własnej nieco ponad 2600 kg (przy DMC 3200 kg) to parametry w miarę „życiowe” pod względem dynamiki i nośności , z czego wiele większych samochodów byłoby dumnych. obozowicz.

Ceny modelu R530 zaczynają się od 295 000 zł (brutto), a oficjalnym przedstawicielem jest firma Transa-M z Pszczyny.

Sprzedaż kamperów i przyczep kempingowych firmy Transa-M

Aktualną ofertę kamperów i przyczep przeznaczonych do sprzedaży przez Transa-M znajdziesz w profilu firmy w naszej bazie dealerów pod linkiem: Transa-M – dealer .

Galeria

Kamper Randger R530 © Transa-M
Kamper Randger R530 © Transa-M
Kamper Randger R530 © Transa-M
Kamper Randger R530 © Transa-M
Artykuł przygotowany we współpracy z Transa-M
camprest.com
Maciej Kinal
Maciej Kinal

Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.

Czytaj także

Busikiem Po Bezdrożach - część III – zdjęcie 1
Relacje z podróży
Busikiem Po Bezdrożach - część III
Busikiem Po Bezdrożach - część III. Wycieczkę w góry rozpoczynamy od przechadzki po stoiskach w celu zakupienia mapy Fogaraszy. Udaje nam się taką znaleźć za 18RON, niestety poza zaznaczonymi szlakami nie ma nic więcej, szczególnie doskwierał nam brak czasów przejścia, których nie było nawet na szlaku. Przed wyjazdem starałem się znaleźć jakieś informację na temat wejścia na Moldoveanu . Na jednym z blogów wyczytałem, że wędrówka tam i z powrotem zajmuje około 3 dni, google maps pokazało niecałe 4h, a ratownicy w schronisku stwierdzili, że to jakieś 10h wędrówki, w jednym z magazynów górskich, który zabrała ze sobą Asia pisali również o 3 dniowej wyprawie, więc taki czas przyjęliśmy. Dla nas to nie problem, mamy namioty i wałówkę, można iść. Jednak na zdobycie najwyższego szczytu Rumunii mieliśmy tylko 2 dni. Pierwsze podejście i jedyny drogowskaz z podanym czasem przejścia (1h) wiódł na przełęcz nad schroniskiem, podejście było dosyć strome i skaliste, miejscami bardzo śliskie, ale że była to jedna z atrakcji przy trasie Transfogarskiej nie mogło tam zabraknąć niedzielnych turystów wdrapujących się w białych trampkach, bootkach czy japonkach. Myślałem, że takie widoki to tylko u nas. Wejście do pierwszego punktu wędrówki zajęło nam około 30 minut. U góry Dominika przypomniała sobie, że zapomniała zabrać z samochodu tabletek bez, których nie może dalej iść. Cóż, było już późno, czasu mało, a do przejścia kawał drogi. Zostawiłem plecak i postanowiłem, że po nie zejdę, bo tak będzie szybciej. Zafundowałem sobie trening skyrunningu, z góry zbiegłem dosyć szybko, wziąłem co trzeba i czekało mnie ponowne podejście... całość obróciłem w 50minut. Uda i łydki poczułem nie miłosiernie, cóż serce kocha, ale nogi Dominikę to znienawidziły :P Na całe szczęście, w nagrodę u góry czekała na mnie pajda chleba z kremem czekoladowym i buziak. Ponownie zarzuciliśmy plecaki na plecy i ruszyliśmy dalej. Już po chwili zniknęli wszyscy niedzieli turyści, szlak stał się niemalże pusty. Na około otaczały nas coraz to piękniejsze widoki, lecz szlak stawał się coraz bardziej wymagający, od stromych, miejscami niemalże pionowych zejść po podobne wejścia, zaczęły się pojawiać łańcuchy. Drogowskazów jak nie było ta nie ma, jedynie raz na jakiś czas pojawia się wyblakłe od słońca czy zmyte przed deszcz oznaczenie szlaku. Daniel zastanawiał się jak Barry będzie dawał sobie radę w górach. Jednak Barry to nie jest zwykły kundelek, to raczej mieszaniec kozicy górskiej z psiakiem. Nigdy nie widziałem (nawet na filmach), aby pies tak świetnie dawał sobie radę w skałach, spokojnie wdrapałby się na Rysy , a i Orla Perć pewno nie byłaby mu straszna gdyby mógł wejść do TPN ;D.