Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem

Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – główne zdjęcie

Każdy entuzjasta kamperowych wypraw zmaga się prędzej przy później z problemem zbyt małej ilości miejsca oraz wyzwaniami związanymi z DMC pojazdu. Zwłaszcza użytkownicy kamperów do 3,5 tony upatrują tu często spore wyzwanie. Nie chcąc doprowadzić do przeładowania osi pojazdu kempingowego, a także w trosce o bezpieczeństwo możemy sięgnąć po oryginalne, praktyczne rozwiązanie sprawdzone przez wielu podróżników w Europie. Siostrzana marka AlKO, czyli Sawiko proponuje kilka modeli ultra-kompaktowych jednoosiowych przyczep wielozadaniowych, które nieznacznie zwiększają gabaryty pojazdu, jednocześnie wydatnie zwiększając jego funkcjonalność.

Wheely – bestseller o szerokich możliwościach

Sawiko Wheely jest doskonałym przykładem na rozwiązanie wielu wspomnianych wyżej bolączek. Mikro przyczepka posiada masę własną wynoszącą 215 kg, a DMC wynosi aż 750 kg. Opcjonalnie w wersji hamowanej parametr ten wynosić może aż 950 kg. Powierzchnia użytkowa to 200x80 cm, a wysokość załadunku to 62 cm. To, czym najbardziej imponuje ten genialny pojazd, to szerokie spektrum akcesoriów i systemów transportowych.

Największą grupę fanów tego rozwiązania stanowią entuzjaści dwóch (a nawet trzech) kółek – zwłaszcza właściciele skuterów (tradycyjnych i trójkołowych typu Piaggio MP3/Honda Tricity), motocykli i cięższych rowerów elektrycznych. Systemowe najazdy, wciągarki i mocowania czynią załadunek i transport nawet ciężkich jednośladów dziecinnie łatwym.

Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 1

Oprócz wyżej wymienionych akcesoriów mamy do dyspozycji skrzynie transportowe na cięższy ekwipunek, blokadę antykradzieżową, a także wysuwaną belkę z oświetleniem zwiększającą powierzchnię załadunkową. Pozwala to na montaż dodatkowych szyn transportowych (np. na dodatkowy rower). To poręczne rozwiązanie jest nieznacznie dłuższe, niż platforma przymocowana do tyłu kampera, jednak nie obciąża osi i pozwala nam na znaczne zwiększenie wagi przewożonego ładunku. Opcjonalnie istnieje możliwość zamówienia przyczepy z wydłużonym dyszlem.

Traigo 500 – mniejsza siostra o wielkich możliwościach

Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 2

Jeśli poszukujesz przyczepy do przewozu rowerów (także elektrycznych) i lżejszego bagażu, odpowiednia może okazać się także mniejsza siostra modelu Wheely o wdzięcznej nazwie Traigo 500. Również tu dostępne jest szerokie spektrum akcesoriów i elementów montażowych. Przyczepa waży jedynie 150 kg przy DMC wynoszącym 500 kg, a jej platforma mierzy 64x141 cm.

Co ważne – niezależnie od modelu Sawiko daje nam doskonałą stabilność przy załadunku i rozładunku dzięki zintegrowanemu kółku manewrowemu i opuszczanym podporom z tyłu. Relatywnie niska waga pozwala łatwo w pojedynkę manewrować przyczepami po odłączeniu od pojazdu, a możliwość przechowywania w pionie sprawia, że nie zajmie dużo miejsca w garażu, na parkingu, czy pod wiatą.

Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 3

Wszystkie modele Sawiko są przyczepami atestowanymi zgodnie z przepisami w UE. Odróżnia je to je na przykład od platform – samoróbek, których zastosowanie naraża nas na potencjalne nieprzyjemne konsekwencje i odpowiedzialność zwłaszcza w krajach zachodniej Europy. Oczywiście – w rozumieniu przepisów ruchu drogowego mamy tu do czynienia z klasyczną przyczepą, co oznacza ograniczenia choćby w prędkości, z jaką możemy się poruszać.

Oczywiście każdy model Sawiko może być homologowany do poruszania się z prędkością do 100 km/h w krajach uznających taką homologację i prędkość zestawu. Należy jednak zauważyć, że dla wielu kamperowców zmagających się z „przeważeniem” zastosowanie jednego z patentów opisanych powyżej może być wręcz wybawieniem. Przy umiejętnym załadunku bez problemu zabierzemy w podróż większy i cięższy bagaż lub środki transportu, nie tylko nie przekraczając DMC, ale też nie obciążając nadmiernie tylnej osi kampera.
Zastosowanie przyczep Sawiko nie wpłynie w większości przypadków także znacząco na opłaty drogowe (np. w Austrii zapłacimy jak za auto do 3,5 tony z przyczepą, a nie jak za pojazd ciężarowy). Biorąc pod uwagę dbałość o każdy detal, wyrafinowaną konstrukcję i wszechstronność rozwiązania, mamy tu receptę na ból głowy niejednego obieżyświata.

Szeroką ofertę przyczep i akcesoriów Sawiko znajdziecie w sklepie firmy ACK z Kędzierzyna Koźla – salon i sklep to istna mekka dla początkujących i doświadczonych podróżników -  sklep.ack.com.pl.

 

 

 

 

Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 1
Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 2
Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 3
Przyczepy Sawiko – partner w podróży kamperem – zdjęcie 4
Maciej Kinal
Maciej Kinal

Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.

Czytaj także

Ameryka Samochodem cz. 8/10 - Sequoia National Park – zdjęcie 1
Relacje z podróży
Ameryka Samochodem cz. 8/10 - Sequoia National Park
Wczorajszy nocleg znaleźliśmy z tak zwanego buta – to była pierwsza noc, na którą nie mieliśmy zarezerwowanego noclegu. Dojeżdżając do Fresno spodziewaliśmy się małej miejscowości, która okazała się dość sporym miastem, więc nawet nie wjechaliśmy do centrum.  Skusiliśmy się na zagłębie fastfoodowe (w jednym miejscu oprócz McDonalda można znaleźć Wenddys, Taco Bells, Carl’s Jr, In&Out burger, Denni’s, KFC – prawdziwy raj dla amerykańskich grubasów) gdzie znaleźliśmy też dwa motele. Takie przydrożne miasteczko, gdzie na noc zatrzymują się kierowcy ciężarówek oferuje noclegi za jedyne 67 dolarów za 4 osoby . I tak po rozpakowaniu auta spacerkiem poszliśmy na pyszne tłuste hamburgery.Potem trochę obowiązków – czyli noclegi w San Francisco. Przy tej okazji odbyła się burzliwa debata – ja z Elą uparłyśmy się żeby mieszkać jak najbliżej centrum – czyli w okolicy Union Square, a chłopcy kibicowali noclegowi w naszej już zaprzyjaźnionej sieci Travellodge. Dla nas jednak 1600 metrów dalej to wyzwanie nie na ulice San Francisco, które zamierzamy zmierzyć wzdłuż i wrzesz. W końcu stanęło na naszym – śpimy w Union Plaza Hotel. Po obróbce zdjęć poszliśmy na pojednawczego drinka na basen – tanie hotele jak zwykle oferują large pool – ten był aż na 16 osób. I tak posiedzieliśmy przy basenie pod palmami pijąc drinka o 12 w nocy starając się swoimi wybuchami śmiechu nie budzić śpiących kierowców, którzy zaparkowali swoje piękne wielkie, kolorowe ciężarówki na parkingu tuż obok.Rano wstaliśmy o przyzwoitej porze, choć jak już wiecie przychodzi nam to z coraz większym trudem – już się przestawiliśmy czasowo i mimo tego że zegarek był nastawiony na godzinę 17 polskiego czasu wstać było ciężko. Kuba przewidując taką sytuację wykonał jeszcze zabieg ukrycia budzika – tak żeby nikt nie mógł go za szybko wyłączyć jak zacznie dzwonić. Komu let’s temu go – ruszyliśmy do Sequoia National Park, który przywitał nas bujną roślinnością i olbrzymimi drzewami.Weszliśmy na Moro Rock – zdobyłam pierwszy dwu tysięcznik – hi hi – wchodząc po przygotowanej do tego ścieżce składającej z prawie 400 schodów. Wysiłek miał wymiar jedynie ambicjonalny, gdyż na górze okazało się, że i tak nic nie widać, bo byliśmy w chmurach, których niestety nie rozwiał dzisiaj wiatr.Następnie zaliczyliśmy spotkanie z Generałami – Shermanem i Grantem. Jak na amerykanów okazali się nieźle otyli – 12 metrów obwodu w pasie… mowa oczywiście o największych drzewach nazwanych imionami zasłużonych. Wszystko dookoła też miało amerykański size – generalnie las nosi nazwę Giant Forrest. Mimo wszystko po poprzednich atrakcjach te dzisiejsze okazały się najmniej spektakularne – może dlatego, że krajobraz najbardziej zbliżony do Polskich warunków – taki większy las, z większymi drzewami. W tej chwili jesteśmy już na trasie do San Francisco, gdzie czekają na nas ulice i atrakcje tego miasta.Dziś w planach nocny spacer po blussowo jazzowych lokalach – mamy do nich bliżej aż o 1600 metrów…San Francisco wzywa - przeczytaj kolejną część!!!!.