Swift Basecamp – lekkość w cenie
Przyczepa campingowa Swift Basecamp pochodzi z Wielkiej Brytanii i nie ma dystrybutora w naszym kraju – nie ma więc szans, by stała się popularna w Polsce. Mimo to, warto się jej przyjrzeć, ponieważ obecnie to jedna z najciekawszych seryjnie produkowanych przyczep na rynku.
Basecamp niczym w soczewce skupia w sobie większość aktualnych trendów. Zgodnie z nimi przyczepa campingowa powinna być niewielka, lekka, pełna światła, wyposażona w nowoczesne, modułowe meble, a poza tym powinna dawać możliwość spersonalizowania jej wyglądu.
Tak właśnie Swift wyobraża sobie przyczepę dla człowieka nowoczesnego i aktywnego. I trzeba przyznać, że nie jest w tym odosobniony, ponieważ na podobnych założeniach opierają się projekty opisywanych już przez nas przyczep Dethleffs Coco czy Knaus Travelino.
Przyczepa jak z Ikea
Swift Basecamp wyróżnia się już swoim wyglądem – i nie chodzi jedynie o fakt, że klient ma do wyboru 13 motywów graficznych, dzięki którym spotkanie dwóch identycznie wyglądających przyczep nie będzie łatwym zadaniem. Ścięty tył oraz olbrzymie, zagięte okno z przodu odróżnia ten pojazd od innych przyczep.
Wrażenie robi także wnętrze. Do przyczepy wchodzimy przez szerokie tylne drzwi i odnosimy wrażenie, jakbyśmy wkraczali do otwartego salonu. Na podłodze wzór przypominający drewniane panele z ciemnego drewna. Na wprost przed nami - wspomniane już wielkie okno, które powinno wpuszczać dużo słonecznego światła (a jeśli go nie chcemy, we wszystkich okna zamontowano plisowane rolety).
Pod oknem, po przeciwległych stronach, pojedyncze łóżka na aluminiowych stelażach. Każde z nich ma wymiary 183 x 69 cm, choć po rozłożeniu możemy uzyskać jedną powierzchnię: 198 x 183 cm. Bliżej wejścia natomiast część kuchenna z pełnowymiarowym piekarnikiem, trzypalnikową kuchenką gazową, 85-litrową lodówką z zamrażalnikiem i zestawem szafek. Po przeciwnej stronie bardzo niewielka łazienka z ekonomicznym prysznicem – zamiast pełnej główki znajdziemy jedynie obręcz z dziurkami.
Co z miejscem do przechowywania? Między łazienką a jednym z łóżek znalazła się szafa, a pod sufitem znajdziemy kosze z materiału. Co nieco zmieścimy także pod łóżkami. Całość utrzymana została w biało-szarej stylistyce z czarnymi i pomarańczowymi stawkami. Styl trochę a la Ikea.
Nowoczesna dieta-cud
Swiftowi nie chodziło jedynie o to, by swej przyczepie nadać świeży wygląd. Nad drzwiami umieszczono cyfrowy panel sterowania, a urządzeniami pokładowymi sterować można także przez smartfon lub tablet. Nawet będąc z dala od pojazdu możliwe jest ustalenie jego lokalizacji, a także sterowanie wodą, ogrzewaniem i oświetleniem.
Najważniejsze jest jednak to, że Swift w podstawowej wersji waży 891 kg, co oznacza, że przyczepa może być holowana także przez nieduże samochody o stosunkowo niskiej mocy. Trzeba jednak przyznać, że i standardowa ładowność nie jest zbyt duża, ponieważ wynosi 111 kg.
Niską wagę, a przy tym dużą wytrzymałość udało się uzyskać dzięki ramie z twardego poliuretanu. Nie ma tutaj jakichkolwiek elementów drewnianych. Poszycie przyczepy oraz podłoga posiada elementy z tworzywa GRP, co oznacza większą odporność na uderzenia (w porównaniu z aluminium), a w przypadku uszkodzenia, łatwiejszą naprawę.
Przyczepa mierzy 342 cm, ma 228 cm szerokości oraz 258 cm wysokości. Całkowita długość (z dyszlem) wynosi 510 cm. Takie właśnie wymiary, w ocenie specjalistów ze Swifta, powinny być optymalne dla osób poszukujących niedużej, lekkiej i zwrotnej przyczepy do aktywnego wypoczynku. Celem jest tutaj to, aby można było szybko wrzucić potrzebny sprzęt sportowy i ruszać przed siebie, nieustannie zmieniając miejsce pobytu.
Idea wspaniała, choć pewną przeszkodą w jej realizacji może być cena. Model, który oglądaliśmy podczas targów Caravan Salon 2017 kosztował blisko 22 tys. euro. Jak na tak małą przyczepę - to sporo, ale wymienieni na początku tego artykułu konkurenci nie są wcale tańsi. Innowacyjność zawsze musi kosztować.
Czasem lepiej zbłądzić, niż zbyt nachalnie pytać o drogę. Aldous Huxley