Wakacje w egzotycznym kraju wiążą się z masą wspomnień, a czasem także z nieprzyjemnymi przeżyciami. Pół biedy, kiedy zostawimy je za sobą, opuszczając dane miejsce, bywa jednak i tak, że konsekwencje udanego urlopu dają o sobie znać po paru tygodniach, objawiając się gorączką i innymi dolegliwościami.
Pierwsze zagrożenie to tropikalna choroba pasożytnicza znana pod nazwą malaria. Objawy przypominające grypę mogą pojawić się nawet parę miesięcy po powrocie z wakacji. Nie można ich lekceważyć, zwłaszcza jeśli na urlopie spaliśmy w pokoju bez klimatyzacji, bez moskitiery, a także nie stosowaliśmy środków odstraszających komary. Insekty nie lubią ruchu powietrza, więc przy poszukiwaniu miejsca na nocleg powinniśmy przemyśleć chęć oszczędności i jednak dopłacić do klimatyzacji.
Komary z rodzaju Aedes roznoszą dengę. Można je spotkać w Azji, Afryce, Ameryce Środkowej i Południowej, ale również na Maderze. Objawy przypominają lekką grypę, ale mogą też przerodzić się w gorączkę krwotoczną. Leczenie polega na przyjęciu szczepionki.
Minusy pięknych plaż
Groźne są nie tylko komary. W krajach śródziemnomorskich, na Środkowym Wschodzie i w Afryce żyje muchówka, której ukąszenie wywołuje leiszmaniozę. W celu ochrony przed atakami insekta należy stosować preparaty odstraszające owady i zakrywać jak największą powierzchnię ciała. Jeśli jednak po 3-6 dniach zauważymy u siebie gorączkę do 40 stopni, utrzymującą się przez 3 dni, bóle głowy, gałek ocznych, stawów i mięśni, należy natychmiast skontaktować się z lekarzem i rozpocząć terapię antybiotykami. Leiszmanioza nieleczona jest śmiertelna.
Na karaibskich plażach lepiej nie spacerować w klapkach ani pozostawać po zmierzchu. Wtedy budzi się do życia pchła piaskowa, dokuczliwy owad wgryzający się w skórę, co wywołuje tungozę. Częściowo ukryty pod powierzchnią na podobieństwo kleszcza, żywi się krwią i składa jaja. Brzmi to makabrycznie, ale nie jest groźne, póki nie rozdrapie się ran. Wtórne infekcje mogą doprowadzić do gangreny, a nawet sepsy. Po zauważeniu u siebie swędzącej, zaczerwienionej skóry z czarnym punktem pośrodku należy udać się do lekarza, który usunie insekta i przepisze odpowiednie antybiotyki.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Gdy mówimy o gliście ludzkiej bądź tasiemcu, nie trzeba wymieniać państw tak egzotycznych jak Tajlandia czy Bangladesz – niestety, i w Polsce znajdziemy knajpki, w których warzywa i owoce nie są dokładnie myte. Jednak na wakacjach w odległym kraju musimy pilnować się podwójnie, możemy bowiem natknąć się na cysty lamblii lub ameby, co grozi poważnym rozstrojem żołądka. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy owoce bądź warzywa zostały zdezynfekowane, możemy sami to zrobić, przepłukując je roztworem jodyny lub nadmanganianu potasu (można go kupić w aptece i rozpuścić w wodzie).
Nie chodzi o rezygnowanie z przyjemności, a o zachowanie ostrożności. By urlop wiązał się wyłącznie z miłymi wspomnieniami.
Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)