Grecja Thessaloniki i Alexandroupolis Teraz Bus
Nasza przygoda z Grecją zaczęła się w Aleksandropolis, dojechaliśmy do miasta dość późno i byliśmy bardzo zmęczeni. Przejechaliśmy się głównymi ulicami i zaczęliśmy od razu szukać miejsca na nocleg. Wyjechaliśmy z miasta już w kierunku Saloników, zatrzymaliśmy się przy plaży na wybrzeżu pełnym hoteli, restauracji i pensjonatów.
Wjechaliśmy busem w jakąś opuszczoną bramę i zaparkowaliśmy na pustym odcinku między dwoma ośrodkami. W jednym z nich zlokalizowaliśmy niezabezpieczone łazienki i prysznic plażowy, co oczywiście dobrze wykorzystaliśmy. Następnego dnia, znajome już zaskoczenie: pusta wieczorem plaża okazała się jedną z bardziej obleganych w Aleksandropolis. Chyba zaczęliśmy pomału przyzwyczajać się do tego, że zasypiamy w względnie opustoszałym miejscu a budzimy się w centrum zainteresowania. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę na plaży i zaczęliśmy zbierać się w kierunku Saloników.
Saloniki trochę nas zaskoczyły, mieliśmy wrażenie, że wjeżdżamy do opuszczonego miasta. Na drogach nie było widać żywej duszy a większość sklepów pozamykana, albo nawet pozabijana deskami. Później okazało się, że w okresie letnim, mieszkańcy wyjeżdżają z miasta w związku z wysokimi temperaturami do kurortów wypoczynkowych jak np. Hortiati. Jednak im bliżej centrum tym więcej działo się dookoła. Co nas zaskoczyło to układ ulic w mieście. Zdecydowaniekrólują uliczki jednokierunkowe, więc jak pojedzie się źle to nadrabia się kilometry! Praktycznie zawsze można było skręcać tylko w jedną stronę. Z czasem pojawiły się nawet skomplikowane przemyślenia w stylu: „dobra to jak tam nie skręciłeś to jak skręcisz tu i potem jeszcze dwa razy tam to będziesz na tej samej prostej” jednak zazwyczaj nic nie dawały. Dojechaliśmy w końcu na śliczny plac z fontannami i pomnikiem Aleksandra Macedońskiego, ochłodziliśmy się troszkę i przeszliśmy bulwarem, z którego widać było Białą Wieże i miejską marinę. Łodzie i jachty wyglądały wspaniale na tle lazurowej wody. Po krótkim spacerze wróciliśmy do busa i czekała nas tam przykra niespodzianka.Cały tylny zderzak w plamkach od oleju. Coś kapie, coś przecieka szybki rzut okiem na sytuacje i decyzja - do Macedonii nie damy rady.
Mając w głowie problem z olejem udaliśmy się na obiad w centrum. Śliczne główne miasto i ratusz, restauracja na świeżym powietrzu, muzyka i zbliżający się wieczór, Grecja zdecydowanie urzekła nas swoim klimatem i pozytywnymi ludźmi, uśmiechnięci, serdeczni jakby bez zmartwień Pochodziliśmy jeszcze chwile po mieście, zaspokoiliśmy swoje potrzeby bankomatowe i ruszyliśmy do busa z zamiarem poszukania noclegu. Stacja benzynowa. Tak. Objechaliśmy stację dookoła za nią mieścił się obiecujący plac, śpiącym w busie absolutnie to nie przeszkadzało, a chłopacy z namiotu byli chyba zbyt zmęczeni aby dyskutować o miękkości asfaltu. Tradycyjnie opanowaliśmy ze szczoteczkami do zębów łazienkę na stacji, kupując jakieś drobiazgi bo wiadomo dla klientów bezpłatna . Z serii porannych zaskoczeń: greckie psy, niegroźne ale i trochę nieznośne. Nie mogliśmy odpędzić się od jednego szczególnie natrętnego, który swoją obecność zaznaczył na lakierze busa, wskakując na drzwi i prosząc pazurami o wpuszczenie do środka. Postanowiliśmy szybko uciekać ;)
Następnie Ruszyliśmy w stronę Macedonii !
Cześć! Miło nam gościć Cię na profilu projektu T3RAZ BUS poświęconym podróżowaniu klasykami! Mamy nadzieję, że uda nam się zarazić Cię miłością do samochodów klasycznych i że będziesz wiernym towarzyszem naszych podróży. Projekt powstał po to, żeby przekonać wszystkich niedowiarków, że klasyki mają ogromny potencjał i praktyczne zastosowanie zarówno w życiu codziennym jak i wyjątkowych wyprawach - tych bliższych jak i bardzo dalekich!