Oko w oko z łosiem czyli majówka w Puszczy Kampinoskiej

Z majówką mamy zawsze mały problem - jeśli chcemy w pełni wykorzystać te pięć dni na wypoczynek a nie na jazdę, to wykluczamy dalekie i forsowne wyprawy. Z drugiej strony, nasze najbliższe okolice mamy już tak objeżdżone, że trudno znaleźć tu coś zaskakującego. Tym razem postanowiliśmy poszukać więc nieco dalej i udać się w stronę Warszawy. Przyznajemy się bez bicia, że w naszych kamperowych wyprawach dotychczas stolicę omijaliśmy szerokim łukiem. Kojarzyła nam się z tłokiem, korkami i gigantycznymi cenami za camping. Zupełnie zapomnieliśmy o fakcie, że tuż pod Warszawą mamy jedną z bardziej znanych polskich puszczy - Puszczę Kampinoską. Czas to nadrobić!
1. Dworek Tuszkówka
Wyruszamy w sobotę z Kalisza w Wielkopolsce około godziny 12.00. Nigdzie się nam nie spieszy, po drodze na autostradzie zahaczamy o mały obiad i zakupy. Około godziny 17.00 jesteśmy na miejscu. Droga, szczególnie dla najmłodszego pasażera jest nieco męcząca, więc wybieramy camping w Kaputach, oznaczony numerem 222 wiedząc, że znajdziemy tam przyzwoity standard.
Opis rzeczywiście nie zawodzi, camping jest spory, ładnie utrzymany w sąsiedztwie zabytkowego dworku, wynajmowanego przez właścicieli na różne imprezy i komunie. Na polu zimuje sporo przyczep i kamperów, w niektórych byli chyba też jacyś majowi rezydenci. Niestety pogoda nie zachęcała do wystawiania krzesełek więc wszyscy siedzieli w swoich budkach. Sam camping w sezonie musi być bardzo ładny, otoczony zielenią, z placem zabaw dla dzieci i parkiem na tyłach dworku. Teraz niestety nic się tam jeszcze nie działo a i położenie tuż przy drodze, w mało ciekawej okolicy nie zaoferowało nam wielu atrakcji. W samych Kaputach, nieopodal budującej się hali sportowej znajduje się plenerowa strzelnica i boisko, tam też swój obóz szkoleniowy miała ekipa trenująca psy na pokazy sprawnościowe. Poobserwowaliśmy nieco przygotowania i wybraliśmy się kawałek dalej na spacer, pobliską ścieżką rekreacyjną.
Ścieżka wiedzie przez las gdzie można spotkać wiele gatunków ptaków i drzew. Na całej długości wyłożona jest drobnymi kamieniami, przystosowana do ruchu rowerowego i ładnie zagospodarowana. Są ławki i miejsce na ognisko. Z pewnością byłaby doskonałym szlakiem dla uważnego obserwatora ptaków, gdyby nie fakt, że kończy się nagle… metalowym ogrodzeniem granicząc z prywatnymi gruntami zamożnego, zamkniętego osiedla. Ot znak naszych czasów.
Za nocleg trzyosobowej rodziny z prądem zapłaciliśmy 90pln
2. Izabelin - spotkanie z Łosiem
Niedziela przywitała nas słońcem nieśmiało wychylającym się zza chmur. Wykorzystując pogodę czym prędzej ruszyliśmy do Izabelina gdzie mieści się siedziba dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodowego. Tam na polanie Jakubów wyznaczyliśmy sobie kolejny przystanek naszej wycieczki.
Na samym wstępie czekała nas nie lada niespodzianka - tuż przed siedzibą dyrekcji, na parkingu, spotkaliśmy łosia, który najspokojniej w świecie objadał sobie jarzębinę. Młodziak nic nie robił sobie z obserwujących go turystów, spokojnie dokończył posiłek i zniknął w puszczy, tuż przed maską naszego campera. Niezwykły widok i piękne, duże zwierze. Podobno spotkania z łosiami w tym miejscu wcale nie należą do rzadkości ale i tak mieliśmy niezwykłe szczęście zobaczyć króla puszczy z tak bliska. Parking koło polany Jakubów jest przestronny, otwarty 24h na dobę i po zasięgnięciu informacji w muzeum zdecydowaliśmy tam nocować.
Z polany Jakubów wiedzie ścieżka dydaktyczna do leśnego ogródka botanicznego w Laskach. W całej Puszczy Kampinowskiej sporo jest dobrze oznakowanych szlaków, dostępnych także dla rowerzystów. Warto zaopatrzyć się w mapę i przeznaczyć sporo czasu na wycieczki z lornetką.
Z uwagi na najmłodszego uczestnika naszej wyprawy nasze wycieczki były trochę krótsze, ale z samej polany Jakubów do Lasek idzie się koło 2km, zróżnicowaną trasą z oznaczonymi palikami. Na końcu możemy pobawić się w rozpoznawanie drzew i krzewów, oznakowanych w leśnym ogródku botanicznym. Trasa prowadzi dalej i nieco inną drogą wraca w to samo miejsce z którego zaczęliśmy podróż.
Na samej polanie jest teren rekreacyjny, spory plac zabaw, wiaty piknikowe i miejsca biwakowe - wjazd jednak tylko za pozwoleniem dyrekcji. Ze względu na długi weekend w muzeum nie było nikogo kto mógłby nas tam wpuścić, zostaliśmy więc na parkingu, nieopodal sympatycznej gospody.
Sam Izabelin to mała, willowa miejscowość. Swoje podwarszawskie rezydencje ma tu sporo znanych osób, polityków i aktorów. Nie wiem czy ktoś wpadł już na stworzenie przewodnika po domach gwiazd na wzór tego z Hollywood czy Beverly Hills ale myślę, że prędzej czy później coś takiego tu się pojawi ;) Niezależnie od tego, kto jest ich właścicielem niektóre domy robią na prawdę niezłe wrażenie, nawet na laikach architektonicznych.
Noc na parkingu przy polanie Jakubów minęła względnie spokojnie i nie kosztowała nas nic.
3. Truskaw
W pobliskim Truskawiu swój początek mają trzy szlaki piesze: żółty, niebieski i czarny, oraz ścieżka dydaktyczna „do Karczmiska”. Ścieżka ma 3km długości i prowadzi malowniczymi mostkami i kładkami przez łąki, strumienie i mokradła Puszczy Kampinowskiej. Po drodze spotykamy rowerzystów i spacerowiczów, coś dla siebie znajdą też amatorzy birdwatchingu. To chyba najładniejsza i najbardziej zróżnicowana ścieżka jaką przyszło nam odwiedzić na tej wycieczce. Doszliśmy nią do Palmir gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę.
W Palmirach znajduje się miejsce pamięci narodowej, upamiętniające ofiary masowych egzekucji przeprowadzonych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Jest tam także poświęcone im muzeum z ekspozycją historyczną - niestety mimo sporego zainteresowania ze strony zwiedzających, w weekend majowy było zamknięte. Szeregi krzyży, często bezimiennych ofiar robią na prawdę mocne wrażenie i uświadamiają ogrom wojennego cierpienia.
Po chwili odpoczynku i zadumy ruszyliśmy z powrotem do Truskawia niebieskim szlakiem, który nie okazał się niestety tak malowniczy jak ścieżka dydaktyczna. Zawiódł nas leśną, ubitą drogą wprost na parking w miasteczku gdzie czekał na nas nasz kamper. W trakcie naszej wycieczki parking na polanie zapełnił się tak bardzo, że chyba z ulgą przyjęto wyjazd pojazdu, który zajmował aż dwa miejsca (a trzeba dodać, że rano byliśmy jednym z niewielu aut na parkingu i zaparkowaliśmy sobie spokojnie z boku, by nikomu nie wadzić).
W samym Truskawiu, nieopodal polany jest wypożyczalnia rowerów i bar w którym można zjeść coś na szybko czy napić się. Na miejscu wygospodarowano też ogrodzony plac zabaw i wiaty piknikowe. Jeśli ktoś myślałby jednak o noclegu na parkingu polecamy pojechać niebieskim szlakiem, leśną drogą nieco w głąb puszczy - jest tam duży, spokojny parking z toaletami z dala od zgiełku. Pomimo weekendu majowego stały na nim może z trzy auta.
My skierowaliśmy się do pobliskich Plecewic, gdzie nad Bzurą znajduje się fajny camping - Moto Przystań. W sezonie sporo tam się dzieje - działa minibar, grill i można napić się piwa przy ognisku. Jest spory plac zabaw i boisko do siatkówki, właściciele organizują także spływy kajakowe. Niestety w maju póki co wszystko zamknięte i pozostało nam napawać się pięknem nadrzecznych krajobrazów.
Kwatery campingowe są dobrze przygotowane, mają podciągnięty prąd oraz wodę. Można także skorzystać z noclegu w postawionych tam przyczepach. Nam tak się spodobało, że zostaliśmy na dwie noce.
Nocleg trzyosobowej rodziny z prądem - 40 pln
4. Osada Puszczańska
Z pobliskiego Sochaczewa, gdzie mieści się muzeum kolejarstwa o godz. 9.30 startuje zabytkowa kolejka, która wiezie nas w głąb Puszczy. Wycieczka zawiera przejazd, wycieczkę do Puszczy z przewodnikiem oraz czas wolny na pobliskiej polanie rekreacyjnej. Mieliśmy zamiar skorzystać z tej atrakcji, jednak niepewna pogoda sprawiła, że ostatecznie wybraliśmy się na samodzielne zwiedzanie.
Odwiedziliśmy króciutką ścieżkę „Dolinką Roztoki” gdzie poszukiwaliśmy śladów bobrów. Niestety nie udało nam się zobaczyć ani jednego. Sama ścieżka jednak bardzo malownicza, zaczyna swój bieg przy polanie na której tego dnia było sporo piknikowiczów, rodzin z dziećmi i turystów.
Na końcu naszej przygody zaliczyliśmy ścieżkę „Przez Wilczą Górę”, która wiedzie od stacji kolejki leśnej przez bory sosnowe. Była to najgorzej oznaczona ścieżka w naszej wyprawie, szlaki krzyżowały się wielokrotnie i dwa razy zdarzyło nam się pogubić. Wyraźne ślady obecności zwierząt w Puszczy napędziły nam trochę stracha, czy aby nie zakłócimy przypadkiem ich spokoju, jednak dość szybko udało nam się wrócić na szlak.
Po drodze na ścieżkę, przy głównej trasie znajduje się camping „Osada Puszczańska PTTK” wraz z sympatyczną Karczmą. Dostępne są tam noclegi w domkach, jednak nie wiem czy można tam przenocować kamperem. Spragnieni kontaktu z przyrodą przemknęliśmy obok bez pytania stacjonując na leśnym parkingu parę kilometrów dalej.
Pogoda w weekend majowy nie rozpieszczała, choć udało się uniknąć deszczu. Spacerując pomiędzy drzewami w puszczy, osłonięci od wiatru raz czy dwa natrafiliśmy nawet na słońce nieśmiało wyglądające zza chmurek. Przez zimno nie udało nam się niestety zobaczyć pozostałych atrakcji, choćby ścieżki „Skrajem Puszczy” w miejscowości Granica, która przez leżący przy niej Skansen, należy podobno do najciekawszych w Puszczy.
Cały Kampinos jest bardzo dobrze przygotowany do turystyki rowerowej i pieszej. Na każdym kroku spotykane są wyraźne oznaczenia szlaków, tablice wyjaśniające botaniczne ciekawostki i wiaty pod którymi można odpocząć. Ścieżki nie są długie czy wymagające, nadadzą się zatem idealnie dla mniej wprawnych turystów czy dzieci. Zróżnicowane tereny, wielka ilość ptaków i niezwykła przyroda na pewno będą dla nich atrakcją.
Przed wyruszeniem warto zaopatrzyć się w mapę z trasami lub ściągnąć przewodnik ze strony Kampinoskiego Parku Narodowego - pomoże to lepiej zaplanować wycieczkę i sprawi, że nie ominie was żadna ciekawostka.
Linki:
Plany ścieżek dydaktycznych na stronach Kampinoskiego Parku Narodowego
Nie przepadamy za siedzeniem na miejscu, także w każdym z odwiedzanych miast spędzamy góra 3 dni. Doceniamy regionalne jedzenie (choć nie zjemy wszystkiego bo jesteśmy wege), małe browary i ciekawych ludzi. Trasy dyktuje nam głównie życie - odwiedzani po drodze znajomi, festiwale w których chcemy uczestniczyć czy po prostu, wyszperane w necie ciekawe miejsca. We własnym camperze od 2014 roku.