Podróż w głąb smaków u stóp Pirenejów
Wakacje we Francji wielu turystom kojarzą się z Paryżem, Wieżą Eiffela oraz wypoczynkiem nad znanym na całym świecie Lazurowym Wybrzeżem. Większość miejsc w tym kraju stała się tak popularna wśród turysty masowego, że osoby szukające możliwości poznawania francuskiej kultury i historii z trudem znajdują miejsca wciąż „niezadeptane”. Jednym z takich miejsc jest region Midi-Pireneje. Choć należy do największych w kraju, nie może się poszczycić wspaniałymi pałacami - za to z pewnością zachwyci średniowiecznymi zamkami katarskimi. To także region dla tych, którzy lubią poznawać nowe miejsca od kuchni – dosłownie i w przenośni. Gdzie powinniśmy zacząć wakacje w Midi-Pirenejach, aby móc spędzić tam czas jak najciekawiej? Z pewnością w Tuluzie – mieście, które inspirowało niegdyś artystów, a dziś... inżynierów lotnictwa!
Tuluza – podniebne podróże
Zwiedzanie Tuluzy jest stosunkowo łatwe i nie wiąże się z dużymi wydatkami. To pełne uroku miasto, stolica regionu Midi-Pireneje, położona w cieniu Pirenejów, najłatwiej jest eksplorować na nogach. Wśród średniowiecznych zabudowań miasta, które kiedyś należało do najważniejszych we Francji, łatwo możemy odnaleźć atmosferę epoki książąt i księżniczek.
Podczas pobytu w Tuluzie warto odwiedzić Bazylikę Saint Sernin – wspaniały, budzący respekt swoim ogromem kościół, który liczy sobie niemal 1000 lat. Następnie, aby zrozumieć, jak potężnym miastem była niegdyś Tuluza, należy przejść do Hôtel d'Assézat – jednego z największych pałaców renesansowych Europy, który zachwyca bogactwem zdobień oraz przestronnym, starannie zaplanowanym dziedzińcem. W murach budynku znajduje się rzecz warta zobaczenia – jedna z największych prywatnych kolekcji sztuki europejskiej na kontynencie. Następny punkt programu to podniebny lot! Nie żartujemy – to właśnie w Tuluzie ma swoją siedzibę firma Airbus, produkująca największe samoloty na świecie (w tym dwupokładowego giganta – A380). Warto zapisać się na jedną z wycieczek, w trakcie której będzie można podejrzeć sekrety produkcji największego samolotu na świecie.
Oczywiście żaden dzień podróży we Francji nie byłby ważny bez odpowiedniej ilości francuskiej kuchni! Jak w każdym miejscu tego kraju, kuchnia jest tu mocno przesiąknięta duchem i charakterem regionu.
Jedzenie w Tuluzie jest raczej proste i opiera się na jednogarnkowych, szybkich do przyrządzenia potrawach, których podstawą są świeże warzywa oraz znakomitej jakości mięso. Do miejscowych specjalności, których należy spróbować, należy kaczka. Podawana w każdej postaci w większości restauracji, jest dumą mieszkańców regionu: foie gras lub confit (zapiekana w całości) – z pewnością podbije żołądek każdego smakosza. Zimą warto spróbować rozgrzewającego i bardzo sycącego cassoulet. To tradycyjna, wiejska potrawa południowo-wschodniej Francji – mięso i fasola duszone w glinianym lub żeliwnym garnku z dużą ilością świeżych ziół. Choć w środku lata może być zanadto sycąca, na chłodniejsze zimowe wieczory jest idealna!
Obiekty kempingowe w Midi-Pirenejach
Jeśli planujemy nocleg w Midi-Pirenejach, warto przed wyjazdem zastanowić się, jaki rodzaj zakwaterowania będzie najbardziej odpowiadał nam oraz, ewentualnie, naszej rodzinie. Ponieważ coraz więcej osób decyduje się dziś na przebywanie raczej blisko natury niż w centrum zatłoczonych miast, warto zastanowić się nad noclegiem na campingu.
Kempingi w Pirenejach przyciągają w ostatnich latach coraz większe rzesze turystów, którzy cenią sobie prywatność i niezależność. Wielu z nich z pewnością przekona do siebie Camping Quercy Vacances. To znakomite miejsce, by naładować baterie – położone w zielonym lesie, który dostarcza darmowej aromatoterapii, jest znakomitą bazą wypadową do okolicznych malowniczych miejscowości. W gorące dni goście mogą zrelaksować się w basenie, podczas gdy ich pociechy będą bezpiecznie bawić się w dostosowanym do ich potrzeb brodziku oraz parku wodnych zabaw. W ciepłe, gwiaździste wieczory można delektować się znakomita francuską kuchnią oraz winem w restauracji oraz barze.
Kocham podróże to mało powiedziane, to jest po prostu całe moje życie. 80% roku spędzam na skakaniu tu i tam :)