Nowy motoryzacyjny ład – od fabryk samochodów używanych po abonamenty
Hasło „nowy ład” może nie kojarzy się najlepiej, ale ostatnio jest pojęciem chwytliwym. Analogia między nim a nowym porządkiem motoryzacyjnego świata wydaje się jednak jak najbardziej uprawniona. Jedno i drugie budzi niepokój i niepewność.
Brukselska presja w zakresie elektromobilności już staje się motorem napędowym zmian. Elektrycznie zasilane pojazdy to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. Co nas czeka w najbliższych latach? Co się zmieni? Dlaczego posiadanie auta może dla wielu z nas nie mieć większego sensu i czym są fabryki samochodów używanych? Zapraszamy do lektury!
Renaulution – rewolucja wg Renault
Opublikowany w połowie stycznia strategiczny dokument Renault nie tylko opisuje politykę finansową i plany rozwoju poszczególnych marek w ramach grupy, ale także rysuje obraz całej branży motoryzacyjnej w perspektywie średnioterminowej.
Wiele z zaimplementowanych, rewolucyjnych zmian wynika z przyjętych przez Parlament Europejski założeń dotyczących polityki klimatycznej i ochrony środowiska. Oficjalnie w roku 2030 nie będzie już dostępnych nowych pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi, a rygorystyczne normy dotyczyć będą np. udziału surowców „z odzysku” przy produkcji akumulatorów.
Na starym kontynencie nie posiadamy złóż potrzebnych do produkcji, a samo ich wydobycie w innych rejonach świata wiąże się z olbrzymimi nakładami (czytaj marnotrawstwem) energii i wody. Chcąc czy nie chcąc dążenie do minimalizacji śladu węglowego stanie się celem nas wszystkich.
I tak w ramach strategii „Renaulution” funkcjonuje już kilka „fabryk aut używanych” lub inaczej „Refactory” (producent dokłada starań, by nie odnoszono się do nich mianem „zakładów naprawczych” podobnych do tych zarządzanych przez duże sieci dealerskie handlujące pojazdami używanymi).
Maintenance and Refurbishment Services (czyli usługi konserwacyjne i regeneracyjne) to szerokie pojęcie odnoszące się do przedmiotu działalności zakładów we francuskim Flins i hiszpańskiej Sewilli. Pierwszy z nich w przyszłym roku ma osiągnąć wydajność na poziomie aż 45.000 sztuk aut, drugi natomiast osiągać ma ok. 10.000 sztuk oraz 1000 akumulatorów. Procesy, jakim poddawane są pojazdy robią wrażenie – mamy tu raczej do czynienia z czymś na kształt linii produkcyjnej, niż stanowisk naprawczych. Od skanowania i fotografowania, poprzez regenerację czy wymianę uszkodzonych elementów, aż po naprawy i poprawki blacharsko-lakiernicze.
Co ciekawe, proces regeneracji samochodów i napędzających je akumulatorów okazuje się w dłuższej perspektywie być bardziej intratnym biznesem, aniżeli ich produkcja. Kompleksowa regeneracja zajmuje 8 dni, procedury jakim poddane są auta nie odbiegają od fabrycznych, a całość prac objęta jest 24-miesięczną gwarancją. Zakłady Renault pracują także nad koncepcją elektryfikacji aut o napędzie spalinowym i chcą oferować taką usługę klientom już niebawem.
Przyszłość w autach na abonament?
Z badań firm motoryzacyjnych wynika, że większość aut przez 90% czasu nie jest używanych. Stąd, zwłaszcza w większych miastach, należy zdaniem ekspertów jeszcze odważniej rozważyć alternatywne modele, takie jak car sharing, wynajem okazjonalny lub/oraz abonament i uczynić je dominującymi. Czy taka formuła obejmować będzie ew. serwis, energię elektryczną oraz inne usługi? Tego nie wiadomo. Pewne wydaje się natomiast, że posiadanie aut po prostu przestanie się w wysoko cywilizowanych krajach opłacać. Ponadto w związku z presją elektromobilności branżę już za niespełna 10 lat wyobrazić sobie będziemy mogli jako „obieg zamknięty”.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa należy przyjąć, że pierwszymi użytkownikami pojazdów będą firmy. Po zakończeniu kontraktu auta trafiałyby do fabrycznego zakładu, a następnie, po regeneracji, do klientów prywatnych za niższą miesięczną ratę. Po zakończeniu umowy z kolei auto stałoby się przedmiotem recyklingu – komponenty składowe akumulatora czy plastiki zostałyby ponownie wykorzystane. Warto podkreślić, że na mocy przepisów w kilku krajach UE producenci już wiele lat temu oferować zaczęli do sprzedaży pojazdy bez akumulatorów, które należało osobno wydzierżawić. Należy podkreślić, że wszelkie „przemodelowanie” motoryzacyjnego świata i monopolizacja procesu regeneracji przez producentów odbić się może rykoszetem na branży motoryzacyjnej, czyniąc w wielu rozwiniętych krajach stacje demontażu, zakłady naprawcze oraz hurtownie mało potrzebnymi.
E-mobilność przyszłością branży pojazdów rekreacyjnych?
Wiele osób olbrzymie nadzieje wiązało z pracami rozwojowymi gigantów na rynku aut dostawczych takich jak Ford czy Stellantis (Fiat, Citroen, Peugeot). W dziedzinie elektromobilności wydarzyło się tu wprawdzie wiele, jednak ograniczenia konstrukcyjne i technologiczne na razie nie wróżą, by zapowiadała się jakakolwiek rewolucja.
Po pierwsze same akumulatory mają niebagatelny wpływ na wagę auta bazowego. Wprawdzie w związku z tym podniesiono DMC pojazdów, do prowadzenia których uprawnia prawo jazdy kategorii B (do 4250 kg), jednak przepisy dotyczą wyłącznie usługowego przewozu ładunków. Wiele do życzenia pozostawia także pojemność samych akumulatorów oraz zasięg. Opublikowane ostatnio na łamach branżowego periodyku „Promobil” podsumowanie testu elektrycznego Ducato nie pozostawia złudzeń. Stosunkowo niewielka moc oraz symboliczny zasięg (maksymalnie 200-300 km) nie będą może wadą dla kurierów przemierzających centra miast. Daleko takim autom jeszcze do momentu, w którym uznać moglibyśmy je za poważną alternatywę w segmencie kamperów. Podsumowując – relatywnie niewielka pojemność baterii, brak możliwości ich ultraszybkiego naładowania w ramach dobrze rozwiniętej infrastruktury, a także wysoka waga pojazdu bazowego są na chwilę obecną głównymi przeszkodami. Aż trudno uwierzyć, że w perspektywie niespełna 10 lat jednostki spalinowe miałyby zniknąć, a ich miejsce zająć silniki elektryczne. Niewątpliwie jednak narysowany przez urzędników obraz świata i postawione przez nich cele klimatyczne będą mieć wpływ na sposób w jaki postrzegamy mobilność.
Pozostaje mieć nadzieję, że zmiany będą ewolucyjne i przyczynią się do poprawy stanu środowiska naturalnego, bez uszczerbku dla naszej podróżniczej pasji. Firmowane przez producentów fabryki używanych kamperów też trudno sobie chyba w tej chwili wyobrazić...
Najlepiej czuje się w odmęcie branżowych targów i spotkań z pasjonatami. Techniczny freak. W życiu rozebrał na części pierwsze już niejednego kampera. Fan dużych pojazdów, kolarstwa górskiego i podróżowania bez ograniczeń wagowych i finansowych. W CampRest jest odpowiedzialny za wszelkie publikacje w tematach motoryzacyjnych.