1000 kilometrów kamperem Globe-Traveller Voyager XS. Test CampRest
Na test Voyagera XS umawialiśmy się z firmą Elcamp (producentem kamperów Globe-Traveller) od kilku miesięcy, ale finalnie wolny termin udało się upolować dopiero w połowie listopada. A ponieważ w naszej redakcji jest to okres szczególnie pracowity, test musiał być wyjątkowo krótki. Krótki, ale intensywny! W cztery dni pokonaliśmy ok. 1000 km.
Na początku roku testowaliśmy bardzo podobny model tego polskiego producenta, mianowicie Pathfinder XS (opis tutaj: Zimowy test kampera: Globe-Traveller Pathfinder XS). Dlatego nie będę się rozpisywał na temat układu wnętrza – jest on prawie identyczny. Postaram się natomiast opisać różnice, które uważam za dość istotne i mam nadzieję, że pomogą Wam przy wyborze nowego domu na kółkach.
Muszę jednak dodać, że test Pathfindera przeprowadzaliśmy w dwie osoby, a do Voyagera zabrałem żonę i naszego dwuletniego syna, co również miało wpływ na postrzeganie niektórych funkcjonalności kampera.
Wygląd zewnętrzny i zmiany w środku
Różnice pomiędzy dwoma kamperami widać gołym okiem, ale dopiero gdy spojrzymy na tył obu pojazdów. W testowanym poprzednio Pathfinderze dostęp do bagażnika możliwy jest przez oryginalne stalowe drzwi montowane przez producenta podwozia. W Voyagerze natomiast wykonano autorską zabudowę całego tyłu pojazdu z laminatu.
Globe-Travellera można zamówić tylko na podwoziu Fiata Ducato lub Peugeota Boxera. Szkoda, bo uważam, że tak dobra zabudowa idealnie by się komponowała z podwoziem np. Volkswagena Craftera. Mam nadzieję, że niebawem w ofercie naszego rodzimego producenta pojawi się taka opcja.
Przebudowany tył pozwolił na uzyskanie dodatkowych 12 cm we wnętrzu kampera, przy zachowaniu tej samej długości zewnętrznej (599 cm).
Te dodatkowe 12 centymetrów producent wykorzystał na poszerzenie szafy i dołożenie drzwi przesuwnych pomiędzy częścią sypialną a dzienną. Drzwi przesuwne bardzo się nam przydały podczas wyjazdu z dzieckiem, ponieważ kiedy jedna osoba usypiała dziecko w części sypialnej, druga mogła bez problemu robić coś innego, co wymagało używania światła. W porównaniu z Pathfinderem poprawione zostały harmonijkowe rolety szyby przedniej oraz w drzwiach kierowcy i pasażera. W Voyagerze nie ograniczają one wglądu w lusterko od strony pasażera. Poza tym jednak wnętrza w obydwu pojazdach są właściwi identyczne.
Wspomniana długość – poniżej 600 cm – ma znaczący wpływ chociażby na koszty przepraw promowych. Te stosunkowo niewielkie, jak na kampera, wymiary docenimy także poruszając się po wąskich uliczkach lub parkingach.
W praktyce uciążliwe okazało się przede wszystkim korzystanie z radia podczas jazdy z pasażerami z tyłu. W kamperze zamontowane zostało standardowe radio z Fiata Ducato, które nie przewiduje dodatkowych głośników z tyłu. Po ich zamontowaniu, nie można rozdzielić mocy głośników na przód i tył. Skutek? Musiałem jechać z mocno przyciszonym radiem, aby pasażerowie z tyłu nie mieli za głośno.
Jak dowiedziałem się od producenta, w obydwu testowanych modelach od 2018 roku przewidziano zmiany. W miejscu umywalki w części sypialnej pojawią się dodatkowe szafki. Umywalka jednak nie zniknie, a zostanie przeniesiona do toalety. Dodatkową nowością będą przyciemnione wszystkie szyby w części mieszkalnej. Pojawi się także drabinka ułatwiająca wejście na górne łóżko - jej dotychczasowy brak mógł być uciążliwy.
Silnik, waga i właściwości jezdne
W poprzednio testowanym Pathfinderze zamontowany był 3-litrowy silnik o mocy 180 KM, sprzężony z automatyczną skrzynią od Fiata. Po powrocie z testów napisałem, że uważam, że taki silnik powinien być montowany w każdym kamperze. Teraz zmieniłem zdanie, ale tylko odnośnie pojemności.
W obecnie testowanym pojeździe zamontowany został 2,3-litrowy silnik o mocy 150 KM. Ta jednostka napędowa radziła sobie z samochodem wystarczająco dobrze, ale jednak wolałbym, aby miała trochę więcej mocy. Na szczęście można zdecydować się na ten sam silnik, ale z mocą podniesioną do 180 KM i tyle powinno wystarczyć do osiągnięcia dużo większej frajdy z jazdy.
Najważniejszą zmianą pomiędzy silnikiem 3,0 l. z przekładnią automatyczną (w poprzednim teście) a 2,3 l. z przekładnią manualną (obecnie) jest waga. Różnica po zważeniu tych samych samochodów z bardzo podobnym wyposażeniem, na tej samej wadze cyfrowej, wynosiła 160 kg (na korzyść Voyagera), co jest ogromną wartością w świecie caravaningu. Masa własna, zatankowanego do pełna paliwem i wodą czystą Voyagera XS wyniosła 3.120 kg. Warto zauważyć, że oba pojazdy były doposażone między innymi w markizę i panele solarne, co również ma wpływ na podniesienie masy.
Znaczący wpływ na różnicę w wadze pomiędzy tymi dwoma kamperami miał również fakt, że poprzednio testowany Pathfinder zbudowany był na podwoziu „Heavy” a Voyager na podwoziu „Light”. Różnica jest taka, że podwozie Heavy posiada wzmocnioną ramę, hamulce oraz zawieszenie co pozwala na podniesienie DMC pojazdu do 4200kg. Dodatkowo wersja Heavy zezwala na ciągnięcie przyczepy o wadze 3t, czyli o 500kg więcej niż w przypadku wersji Light.
Jeżeli chodzi o spalanie kampera, to przy mojej bardzo „żwawej” jeździe wychodziło 11 l/100km, ale gdy tylko jechałem trochę wolniej, spokojnie można było zejść nawet do 8,5-9 l/100km.
Zawieszenie pneumatyczne
Testowany Voyager miał dodatkowo zamontowane z tyłu wspomagające zawieszenie pneumatyczne marki VB-Airsuspension, które opisywaliśmy już tutaj: Zawieszenie pneumatyczne w kamperze. Dzięki temu rozwiązaniu kamper prowadził się bardzo dobrze i stabilnie pokonywał zakręty. Muszę jednak przyznać, że nie odczułem dużej różnicy pomiędzy Pathfinderem, który takiego zawieszenia nie posiadał i prowadził się równie dobrze.
Brak odczuwalnej różnicy spowodowany był tym, że w Pathfinderze zastosowane było zawieszenie z wspomnianej wcześniej wersji „Heavy”, które już w standardzie jest trochę twardsze. Muszę się zgodzić z producentem, że podwozie w wersji „Light” połączone z pneumatyką jest najlepszym kompromisem pomiędzy wagą, ceną i właściwościami jezdnymi.
Wspomniane zawieszenie nie tylko stabilizuje jazdę, ale również może utwardzić lub zmiękczyć cały pojazd, co ma znaczący wpływ na komfort i bezpieczeństwo.
Rozkładane łóżko
O tym nowatorskim rozwiązaniu pisaliśmy już wielokrotnie, podobnie jak inne media z branży caravaningowej w innych krajach Europy. Podczas poprzedniego testu nie miałem okazji spać na górnym łóżku i podczas opisywania wrażeń z użytkowania kampera sugerowałem się odczuciami kolegi, który z tego łózka korzystał.
Tym razem mogę potwierdzić na podstawie własnych doświadczeń, że nadaje się ono do użytkowania przez dorosłych a nie tylko jako „dodatkowe łóżko dla dzieci”. Jedyne co może być problematyczne przy korzystaniu z łóżka przez dwie osoby dorosłe, to obrócenie się po wejściu na górę o 180 stopni aby przyjąć odpowiednią pozycję do spania (głowa powinna być skierowana w kierunku tyłu samochodu) . Z powodu małej przestrzeni pomiędzy łóżkiem a sufitem będzie to nieco utrudnione, ale wykonalne.
Łóżko okazało się bardzo wygodne a drabinka, która pojawi się seryjnie w nowych modelach, na pewno ułatwi wchodzenie i schodzenie.
Wersja zimowa i ogrzewanie kampera zimą
Pathfinder, Voyager i Explorer to modele Globe-Travellera, które są standardowo produkowane jako pełnowartościowe kampery zimowe. Oznacza to, że są bardzo dobrze wyizolowane a zbiorniki z wodą czystą i brudną oraz sam zawór do spuszczania wody brudnej znajdują się w przestrzeniach ogrzewanych, co pozwala użytkować pojazd przez cały rok. Jest to bardzo ważna kwestia, na którą nie wszyscy nowicjusze zwracają uwagę.
Kupując Globe-Travellera możemy wybrać pomiędzy ogrzewaniem gazowym lub „dieslowskim”. W testowanych przeze mnie obu kamperach tej marki zastosowano ogrzewanie Truma Combi 6 Diesel – czyli na olej napędowy.
Już teraz wiem, że gdy będę zainteresowany kamperem dla siebie, właśnie takie ogrzewanie wnętrza oraz podgrzewania wody znajdzie się na mojej liście „wyposażenia obowiązkowego”. Wygoda, brak potrzeby zastanawiania się nad tym ile gazu zostało w butli, czy też brak konieczności zabierania kilku ciężkich butli na wyjazdy zimowe, uważam za zalety warte każdej ceny (w Elcampie dopłata do takiego ogrzewania wynosi ok. 5.000 zł).
Inne ciekawostki
To, czego brakowało nam w innych kamperach a na co nie zwróciłem uwagi podczas wyjazdu zimowego z kolegą, to możliwość montażu fotelika dziecięcego za pomocą ISOFIX. Należy się tutaj wielki ukłon w kierunku Jacka Jaskota (konstruktor Globe-Travellera), że zastosował ten bardzo praktyczny element. Jest to o tyle przydatne w kamperze, że na postoju fotelik trzeba raczej odpiąć, żeby zwiększyć przestrzeń do siedzenia przy stole.
Chociaż nie zabraliśmy tym razem ze sobą rowerów, bardzo zaciekawił mnie zamontowany z tyłu bagażnik na rowery. Otwór do bagażnika zajmuje prawię połowę tylnej ściany kampera, przez co bagażnik musi być zamontowany stosunkowo wysoko, a to okazałoby się kłopotliwe podczas wkładania rowerów na bagażnik. Na szczęście producent zastosował bagażnik Thule Lift V16, który za pomocą korbki (takiej, którą stosuje się przy rozkładaniu markiz) opuszcza cały bagażnik do wygodnej pozycji. Po zamontowaniu rowerów, łatwo można je podnieść do wysokości transportowej.
Możecie go zobaczyć na filmie, który nagrałem przy okazji testu:
Fajna sprawa, która mnie zadowoliła, to bardzo duża liczba gniazdek 230 V oraz 12 V – są tam gdzie być powinny i nie trzeba stosować dodatkowych przedłużaczy. Dowiedziałem się także, że we wszystkich modelach od 2018 roku w standardzie znajdzie się więcej gniazdek USB. Jest to bardzo dobra wiadomość, tym bardziej że coraz więcej urządzeń może być zasilanych właśnie kablem z wyjściem tego typu.
Posumowanie
Jazda Globe-Travellerem sprawia naprawdę wielką frajdę. W kamperze tej marki można się poczuć jak w samochodzie osobowym. Wszystko jest bardzo dobrze ze sobą spasowane, nie słychać nawet najmniejszego trzeszczenia a jedyne co może stukać, to butelki piwa w lodówce (szczególnie gdy spakujemy ich za mało). Jeżeli chodzi o wariant XS, w środku nie można oczekiwać zbyt dużej ilości miejsca, dlatego trzeba przemyśleć ilość zabieranych bagaży, szczególnie przy dłuższych wyjazdach. Na szczęście producent oferuje do wyboru jeszcze inne, większe modele. Je także postaramy się wkrótce dla Was przetestować.
Podobało mi się:
- bardzo, bardzo, bardzo dobrze wygłuszony kamper z idealnie spasowanymi wszystkimi elementami,
- zgrabny kamperek, w którym można się poczuć jak w „osobówce”,
- ogrzewanie na olej napędowy (!!!),
- zawieszenie pneumatyczne,
- praktyczny, opuszczany bagażnik rowerowy,
- kamper w wersji zimowej – bo kampery nie są tylko do używania latem,
Podobałoby mi się bardziej gdyby:
- producent dawał większy wybór podwozia niż Fiat i Peugeot,
- butla z gazem do zasilania kuchenki była mniejsza, co pozwoliłoby na dodatkową przestrzeń w bagażniku,
- zamontowano drabinkę ułatwiającą wchodzenia na górne łóżko (od 2018 r. będzie już takie rozwiązanie),
- radio miało możliwość rozdzielenia mocy pomiędzy głośnikami z przodu i z tyłu,
- tylna kanapa była trochę lepiej wyprofilowana pod plecy,
- kierownica była standardowo obszyta skórą.
Z pełną ofertą kamperów tej marki można się zapoznać bezpośrednio na ich stronie globe-traveller.pl
Naczelny kierowca, wszechogarniacz i mózg CampRestu. To on napędza cały mechanizm, wdraża nowe pomysły szybciej niż jest w stanie je wymyślać. Kiedyś był kierowcą zawodowym i prowadził spedycję — jak widać od zawsze ciągnęło go do spania w szoferce ;) Najbardziej lubi jeździć dużymi kamperami i zachęca Was do robienia prawa jazdy kat. C i kupowania kamperów powyżej 3,5 tony.